„Lepiej, żebyśmy my zginęli tutaj, niż za nami ma być wysadzona cała kolumna” – tak Ołeksandr Petrakiwski powiedział do swoich kolegów z małej 14-osobowej grupy prowadzącej zwiad przed przejazdem 1000-osobowej kolumny wojska ukraińskiego zbliżającej się do mostu na podejściu do miasta Ługańsk (Donbas). I sam został najciężej ranny w głowę, bo swój hełm oddał podwładnemu.
Ołeksandr Petrakiwski, choć ma zaledwie 26 lat, jest już majorem służb specjalnych. Po tym, jak został ranny, otrzymał Złotą Gwiazdę „Bohatera Ukrainy”, najwyższe odznaczenie honorowe. Odebrała je w imieniu syna matka Tatiana.
Major obecnie przebywa w Domu Seniora „Gołębi Dwór” w Kamieniu Małym pod Iławą. To tu pod okiem prof. Jana Talara ma odzyskać sprawność po obrażeniach odniesionych podczas walk z rosyjskimi terrorystami pod Ługańskiem.
BYLI DLA NIEGO
WSZYSTKIM...
Ołeksandr jako major ukraińskiego specnazu (służb specjalnych) objął dowództwo 14-osobowej grupy zwiadowczej żołnierzy. Jej celem było rozpoznanie terenu przed 1000-osobową kolumną swojego wojska kierującego się do bazy na lotnisku w Ługańsku.
– Przed dojechaniem do mostu grupa syna trafiła w zasadzkę wroga – mówi Petro Petrakiwski, ojciec Ołeksandra, z którym rozmawialiśmy przy łóżku syna. Rehabilitowany 26-latek jeszcze nie mówi. – Rozpoczął się nierówny bój. 14 osób wzięło na siebie ostrzał, aby bronić kolumnę z tyłu i zadało poważne straty przeciwnikowi. Aby przeżyć, chowali się do zamaskowanych dołów.
Podczas walki jednemu z żołnierzy odłamek uszkodził rzemień pod brodą, który trzymał hełm. Ołeksandr bez wahania oddał mu swój i wydał rozkazał założenia, pomimo sprzeciwu podkomendnego. Uratował życie kolegi, ale sam zapłacił za to dużą cenę...
Ostrzał trwał nadal, dopóki z odsieczą nie nadeszła będąca w tyle kolumna ukraińskiego wojska. Ostatecznie z oddziału Petrakiwskiego zginęły dwie osoby. Reszta została ciężko ranna. Sam major dostał w nieosłonięta głowę odłamkiem pocisku moździerzowego.
– Dla niego najważniejsze było, że udało mu się skoncentrować uwagę wroga wokół oddziału – kontynuuje jego ojciec. – Jeden z jego towarzyszy broni przekazał mi po wszystkim, że syn powiedział: „Lepiej żebyśmy wszyscy zginęli, niż ma być rozstrzelana cała kolumna”. Mimo, że miał najcięższe obrażenia, wyniósł z ognia ostrzału 11 rannych towarzyszy. Na stół operacyjny pozwolił położyć się jako ostatni z nich... Jego żołnierze byli dla niego wszystkim.
Z IZRAELA DO NAS
Pierwszą operację czaszki przeszedł w szpitalu polowym. Potem przewieziono go do stacjonarnego szpitala wojskowego w Charkowie. Gdy skontaktował się z rodzicami powiedział, że nic poważnego mu się nie stało, że przeszedł operację. Okazało się, że niezbędne są kolejne, bo w czaszce zostały metalowe odłamki.
Pewnego dnia sytuacja jego zdrowia nagle się pogorszyła.
– Doszło do zatrzymania akcji serca – opowiada ojciec. – Mimo reanimacji Saszko wpadł w śpiączkę. Był już na tamtym świecie. Jakimś cudem wrócił. Zorganizowaliśmy zbiórkę i gdy tylko się obudził, został przewieziony na 4-miesięczną rehabilitację do Izraela.
WYJDZIE O WŁASNYCH SIŁACH
Koszty leczenia w Izraelu były jednak astronomiczne, zaś szpitale i ośrodki rehabilitacji w zachodniej Ukrainie były przepełnione rannymi. Rodzina zdecydowała się szukać ratunku w sąsiedniej Polsce.
W internecie znalazła informacje o dokonaniach prof. Jana Talara, zwanego w naszym kraju „specjalistą od śpiączki”. Okazało się, że pochodzący z Bydgoszczy neurochirurg pracuje w „Gołębim Dworze” w Kamienieniu Małym, gdzie są idealne warunki do rehabilitacji. I tu 30 stycznia trafił młody major.
Ołeksander mozolnie odzyskuje świadomość, możliwość poruszania się i mowy. Major jest w ciężkim stanie i pod okiem prof. Talara przechodzi neurorehabilitację, polegającą na stymulacji mózgu poprzez stymulację ciała.
W tych trudnych chwilach towarzyszą mu rodzice. Żona z córeczką oraz siostra nie mogą się doczekać na jego powrót na Ukrainę, więc niebawem również przyjadą do Iławy.
– Poprawił się jego stan psychiczny – mówi prof. Talar. – Widzi i słyszy. Mrużeniem oka odpowiada na pytania. Robimy wszystko, co w naszej mocy. Nie przyjechał tutaj, aby skończyło się źle. Wyjdzie stąd o własnych siłach.
OLA KROTOWSKA
Z rodzinnego albumu.
Ołeksandr Petrakiwski z córeczką Anastasią
Desant to bułka z masłem dla specnazu.
Ołeksandr Petrakiwski uwielbia skoki ze spadochronem.
Major ukraińskiego specnazu Ołeksandr Petrakiwski
razem ze swoim pododdziałem zwiadowczym
Ojciec Petro opowiada z dumą o wyczynach
syna Ołeksandra. Emerytowany pułkownik
również ukraińskiego specnazu
wie, czym jest wojna.
Rehabilitacją majora zajmuje się prof. Jan Talar,
znany z wybudzania pacjentów ze śpiączki.
Major Ołeksandr Petrakiwski przechodzi
neurorehabilitację w Kamieniu Małym koło Iławy.