W Biskupcu, w sali strażackiej, odbył się casting zorganizowany szumnie przez tajemniczą firmę z Tczewa. Dla rządnych kariery miał on być początkiem pasma sukcesów. Wziąć w nim udział mógł każdy: dzieci, młodzież i dorośli. Najbardziej zainteresowane okazały się kilkuletnie dziewczynki i nastolatki. No i casting miał być darmowy! Miał być....
Zgodnie z licznie rozwieszonymi po terenie ulotkami, udział w castingu miał być darmowy, a uczestnictwo sprowadzać się miało do wypełnienia ankiety i udziału w krótkiej sesji fotograficznej. Organizatorom chodziło o „utworzenie archiwum osób” podzielonych ze względu na wiek, płeć itp. Miało to pomóc firmie z Tczewa w zdobyciu dla tych ludzi pracy modela, aktora (choćby w reklamie) czy hostessy.
Jakież było zdziwienie uczestników tego „bezpłatnego” castingu, gdy okazał się być... płatnym.
Obsługujący to przedsięwzięcie przedstawiciele agencji reklamowej po wykonaniu kilku zdjęć zainteresowanym i krótkiej rozmowie weryfikowali szanse na karierę kandydatów. Okazali się niezwykłymi optymistami – według nich zdecydowana większość posiadała wszelkie predyspozycje (zarówno intelektualne, jak i fizyczne), by zaistnieć w mediach. Aby jednak stworzyć im taką szansę, niezbędne było wykonanie kilku „dodatkowych” zdjęć i wprowadzenie ich do bazy danych. Czynności te organizatorzy wycenili na (według nich „jedyne”!) bagatela 130 zł.
Wielu głodnych sławy, po zapoznaniu się z rzeczywistymi warunkami, zrezygnowało z uczestnictwa. Wielu mówiło wprost, że ktoś ich chce oszukać.
Aby zgromadzić większą liczbę ludzi, organizatorzy castingu już kilka dni wcześniej na plakatach obiecali wizytę gościa specjalnego. Miał nim być zwycięzca I edycji polsatowskiego programu „Bar”. Na obietnicy jednak się skończyło, bo „gościu” w ogóle się nie pojawił!
Wszystkim, którzy zrezygnowali z „bezpłatnego” castingu, gratulujemy zdrowego rozsądku i umiejętności wyciągania wniosków z oczywistych faktów. Tym zaś, którzy dali się uwieść i wzięli w nim udział, życzymy kariery na miarę przynajmniej Waldusia ze „Złotopolskich”.
PRZEMYSŁAW MAJAS