Zastój w inwestycjach turystycznych, wytyczenie ogólnodostępnej drogi przed ogrody „Podleśne”, problemy drogowe i osiedlowe oraz sprawa nowych marketów przy ul. Dąbrowskiego w Iławie były tematami zapytań miejskich radnych do burmistrza miasta Jarosława Maśkiewicza.
Po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy radni na wszystkie swoje pytania otrzymali odpowiedzi już na sesji – bądź od burmistrza, bądź od kompetentnych w danej sprawie urzędników. Wcześniej spora część pytań od radnych rozpatrywana była przez burmistrza Jarosława Maśkiewicza pisemnie, czasem też na pytania w ogóle nie udzielano odpowiedzi.
CO Z DZIAŁKAMI POD TURYSTYKĘ?
– Dlaczego burmistrz, pomimo wcześniejszych obietnic na sesji, nie ogłosił kolejnego przetargu na użytkowanie wieczyste działek po Ekodrobie przy ul. Dąbrowskiego i przy ul. Biskupskiej – pytał wiceprzewodniczący rady Marcin Woźniak. – Mówiło się przecież o wyeliminowaniu budynków, które i tak trzeba wyburzyć oraz o kolejnych przetargach. Nic się w tym temacie nie dzieje. Co gorsza, w międzyczasie potencjalny inwestor kupił nieruchomość na cele turystyczne od powiatu!
Owym inwestorem, jak już pisaliśmy, jest Anatol Gerczak, który kupił od starostwa schronisko w Jażdżówkach nad Jeziorakiem. Wcześniej był on zainteresowany działką przy ul. Biskupskiej w Iławie.
– Obecnie wstrzymałem nową wycenę terenów z uwagi na kończącą się procedurę sejmową na temat wieczystego użytkowania. Być może trzeba będzie przygotować przetarg na sprzedaż nieruchomości – odpowiedział burmistrz Maśkiewicz (sejm uchwalił ustawowy obowiązek przekształcenia użytkowania wieczystego we własność; los ustawy jest jednak otwarty, bo dopiero w tym tygodniu projektem zajmie się senat – przyp. red.).
Przypomnijmy, że obydwie działki pod inwestycje turystyczne miały zostać oddane najpierw w użytkowanie wieczyste, zaś po wdrożeniu inwestycji sprzedane inwestorom na własność. Miało to być gwarancją wykonania inwestycji i zapobiec spekulacjom ziemią.
Przetargi odbyły się w zeszłym roku (po dwa na każdą z działek), ale nikt do nich nie stanął. W kolejnym etapie – negocjacjach, w których cena działki mogła spaść nawet do złotówki – żaden z inwestorów nie chciał dać, według relacji burmistrza, gwarancji w miarę szybkiego zakończenia inwestycji.
W przypadku terenu po Ekodrobie barierą były także stare budynki i komin, za których wyburzenie trzeba zapłacić kilkaset tysięcy złotych.
SPECJALNEJ STREFY EKONOMICZNEJ
NIE BĘDZIE
– Co ze Specjalną Strefą Ekonomiczną w Iławie, na którą Iława wpłaciła już zaliczkę?! – pytał burmistrza także radny Woźniak.
Przypomnijmy, że strefa ta miała powstać w ramach Warmińsko-Mazurskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Objąć miała teren przy ul. Dąbrowskiego po zakładach drobiarskich. Inwestor branży turystycznej, który postawiłby tam hotele i baseny, dostałby rządowe, ogromne ulgi w podatku dochodowym. Objęcie 5-hetarowej działki w Iławie strefą ekonomiczną oznaczałoby właściwie, że przyjście tam inwestora to tylko kwestia czasu.
W załatwianiu strefy w Iławie pomagać mieli zarówno posłowie, jak i członkowie władz wojewódzkich (konkretnych nazwisk wówczas nie wymieniano). Jak się jednak okazało po czasie, temat upadł.
– Wystąpiłem o rozszerzenie strefy za przyzwoleniem rady, ale okazało się, że to nie zostało zaakceptowane przez ministerstwo gospodarki, które opiniowało to radzie ministrów – wytłumaczył Maśkiewicz.
KORYTARZOWI Z DOSTĘPEM DO LASU
DZIAŁKOWCY MÓWIĄ: NIE!
Radny Włodzimierz Harmaciński przekazał postulat mieszkańców, którzy krótszą drogą chcieliby chodzić do lasu leżącego za działkami „Podleśne”, patrząc od Gajerka i osiedla Podleśnego w Iławie.
– Obecnie do lasu można dojść tylko znacznie odległymi od siebie ulicami 1 Maja lub Biskupską, naokoło działek, co nie jest ani wygodne, ani bezpieczne – przekonywał radny. – Przez teren ogrodów przejść nie można, ponieważ wszystkie bramki są pozamykane. Może burmistrz porozmawiałby z działkowcami na temat wydzielenia kładki pomiędzy oczkami wodnymi, by można było przejść do lasu przez działki na wysokości ulicy Kwidzyńskiej.
– W ten sposób wpuścimy na działki element kryminogenny. Nasilą się kradzieże – na słowa swojego kolegi zaoponował radny Eugeniusz Chomik, jednocześnie wiceprezes „Podleśnego”. – Na rozmowy jednak jesteśmy otwarci.
– Nie niszczcie tego, co zbudowaliśmy – zaprotestował również radny Stanisław Żygadło. – Do lasu można dojść ulicą 1 Maja, tam przejeżdża jeden samochód na dzień, jest bezpiecznie.
– Pracownicze ogrody działkowe są uwłaszczone, więc miasto musiałoby odkupić teren – odpowiedział burmistrz. – Bo doraźne dogadanie się z zarządem ogrodów byłoby tylko na jakiś okres.
AUTOBUSEM ZA KOŚCIÓŁ
Radny Andrzej Pankowski poprosił w imieniu mieszkańców os. Lipowy Dwór o to, by autobusy ZKM jadące na zajezdnię przy ogrodach działkowych za kościołem św. Andrzeja Boboli skręcały po drodze jeszcze w lewo na osiedle.
Sugestię radnego burmistrz ma przekazać Zakładowi Komunikacji Miejskiej.
PLAC ZABAW DO ZABEZPIECZENIA
– Przypominam, że na osiedlu Lubawskim też mieszkają ludzie i też należy tu urządzić plac zabaw z prawdziwego zdarzenia – postulował radny Maciej Rygielski. – Do tego stojące obok placu lipy są leciwe i przy większych wiatrach grożą ułamaniem gałęzi, co może być niebezpieczne dla bawiących się dzieci.
Burmistrz obiecał problem załatwić. Póki co jednak radzimy uważać!
RÓŻNE STRONY ULICY ELBLĄSKIEJ
Kolejny problem dotyczy świeżo wyremontowanej ulicy Elbląskiej.
– Dlaczego budynki o numerach parzystych mają porobione wjazdy, a nieparzyste nie? Ci z nieparzystych, których było stać, załatwiali sobie wjazdy z własnej kieszeni – zauważył wiceprzewodniczący rady Zbigniew Rychlik.
– Na żadnej inwestycji nie byłem tyle, co na ulicy Elbląskiej. Przychodziłem tam kilkanaście razy, także w niedziele, i nikt się nie skarżył – odparł burmistrz Maśkiewicz. – Po prostu są takie uwarunkowania wjazdu z drugiej strony.
Wyremontowana ulica Elbląska, podobnie jak Behringa (do niedawna gruntowa, o czym pisywaliśmy przez kilka lat) – czekają według relacji burmistrza na tak zwany „odbiór”.
WIĘCEJ SŁUPÓW NA MIEŚCIE
Wiceprzewodniczący Rychlik poprosił też o ustawienie na terenie Iławy większej liczby słupów ogłoszeniowych. Jak stwierdził, betonowy słup koło galerii przy ul. Niepodległości „zaszedł w ciążę, bo naklejane na siebie plakaty aż się wybrzuszają”, czym na chwilę rozładował atmosferę napiętą między radnymi a burmistrzem.
Burmistrz Maśkiewicz zgodził się, że liczba miejsc przeznaczonych do wywieszania informacji jest niedostateczna, dlatego postanowił postawić na terenie miasta kilka nowych słupów: – Obecnie pracujemy nad ich lokalizacją – mówił Maśkiewicz. – Po analizie minionego półrocza zobaczymy, na ile słupów będzie środków.
CO W ZAMIAN ZA MARKETY?
– Zwrócili się do mnie lokalni handlowcy z okolic nowo budowanych marketów przy ulicy Dąbrowskiego – zabrał głos radny Woźniak. – Pytają, co burmistrz zaoferuje im w zamian za utracone dochody. Czy planuje pan jakieś zwolnienia podatkowe? Bo wiadomo, że klienci pójdą do marketów, ponieważ tam jest taniej.
– Nic nie mam do powiedzenia w tym zakresie, mija bowiem właśnie pozwolenie na budowę, dlatego trwa inwestycja, a więc podobne działanie jak w trakcie budowy Kauflandu, ta sama sytuacja – rzekł Maśkiewicz. – Natomiast co do zwolnień podatkowych to jestem w stanie odpowiedzieć tylko na indywidualne wnioski zainteresowanych.
PROKURATURA UMORZYŁA,
ARBITRZY JESZCZE NIE ORZEKLI
– Swego czasu w prasie można było przeczytać o tym, że pańskie wypowiedzenie listu intencyjnego podpisanego przez poprzedniego burmistrza z koncernem Oetken może miasto narazić na ponad 1 mln zł kosztów. Co dzieje się w tej sprawie? – dopytywał Marcin Woźniak.
– Cały czas toczy się postępowanie arbitrażowe przy Krajowej Izbie Gospodarczej – odpowiedział Jarosław Maśkiewicz.
Przypomnijmy. Tuż przed końcem zeszłej kadencji (październik 2002 r.) były burmistrz Adam Żyliński i jego zastępca Stanisław Kieruzel podpisali z niemieckim koncernem Oetken list intencyjny w sprawie wspólnych inwestycji turystycznych w Iławie. Po zmianie na fotelu burmistrza Jarosław Maśkiewicz przekonał radnych, że treść listu jest niekorzystna dla miasta. W efekcie w kwietniu 2003 roku radni upoważnili Maśkiewicza do zerwania współpracy z Oetkenem. W odpowiedzi Oetken złożył pozew, domagając się od miasta wypłaty ponad 260 tys. euro (ponad 1 mln zł) tytułem pokrycia poniesionych kosztów, zwrotu utraconych przyszłych korzyści i zapłaty zapisanej w liście kary umownej.
– W kontekście listu intencyjnego złożył pan też do prokuratury doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez poprzedniego burmistrza Adama Żylińskiego i innych członków ówczesnego zarządu. Czy prokuratura przedstawiła komuś zarzuty? Czy sprawa trafiła do sądu? – dopytywał obecnego burmistrza radny Woźniak.
– Sprawa została przez prokuraturę umorzona, ponieważ na dzień dzisiejszy nie ma szkody – odpowiedział burmistrz.
Doniesienie do prokuratury w sprawie listu intencyjnego było przynajmniej trzecim (wg naszej wiedzy) doniesieniem burmistrza Maśkiewicza na poprzednie władze Iławy. Pierwsze, zaraz po wyborach, dotyczyło rzekomego sfałszowania podpisu przez Adama Żylińskiego, drugie zaś rzekomych przestępstw popełnianych przez poprzedni zarząd miasta przy prywatyzacji miejskiej przychodni. W każdym z przypadków prokuratura umarzała śledztwo z uwagi na brak stwierdzenia popełnienia przestępstwa.
W tej jednostronnej „wojnie na doniesienia” wymienić można też skargę Maśkiewicza do Regionalnej Izby Obrachunkowej na rzekome naruszenie dyscypliny finansów publicznych przez duet Żyliński & Kieruzel poprzez podpisanie listu z Oetkenem. W pierwszej instancji RIO oczyściła obu panów z wszystkich zarzutów. Obecny burmistrz nie daje jednak za wygraną i nadal się odwołuje – obecnie sprawa czeka na powtórne rozpatrzenie, tym razem przed Główną Komisją Orzekającą przy Ministerstwie Finansów w Warszawie.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI
Komentarz dyżurny
Nie osądzaj, bo sam
zostaniesz sądzony
W obłudnej – bo obliczonej na odwrócenie uwagi opinii publicznej od własnych kłopotów z prawem – akcji donosów aktualnego burmistrza Iławy przeciwko poprzednim władzom, najgorzej wygląda niestety sam... donosiciel i oskarżyciel Jarosław Maśkiewicz. Pomimo jego rozlicznych donosów, słanych gdzie się da przez prawie trzy lata, prokuratorzy ani razu nie znaleźli podstaw do oskarżenia tak bardzo znienawidzonego Adama Żylińskiego.
W międzyczasie sam Maśkiewicz został kompletnie pozbawiony złudzeń i skazany wyrokiem Sądu Rejonowego w Iławie (na razie jednym) w słynnej sprawie „lubawskich ulic”, a nowe tematy są w toku.
A to dopiero pech... I jak tu nie wierzyć w przypowieści...
Jarosław Synowiec