5-letni Kuba W. poszedł pobawić się na huśtawce kilkadziesiąt metrów od domu. To tam prawdopodobnie zaatakowały go trzy psy. Zagryzły chłopczyka na śmierć.
W poniedziałkowe popołudnie Bernard Rydel, jeden z mieszkańców Katlewa (powiat nowomiejski) zauważył trzy błąkające się przy drodze psy. Wydawało mu się, że coś ciągną.
– Gdy mężczyzna podbiegł do nich, okazało się, że szarpały dziecko – mówi Małgorzata Hauschultz, rzecznik nowomiejskiej policji. – Przy pomocy sąsiadów, odgonił agresywne czworonogi i zaalarmował mieszkańców pobliskich domów, w tym rodzinę chłopca.
Niestety, mimo natychmiastowej interwencji, Kuby W. nie udało się uratować. Kiedy służby ratunkowe dotarły na miejsce, chłopiec już nie żył. Chłopiec umierał w męczarniach. Miał liczne rany twarzy, szyi i rąk.
Na polecenie prokuratora ciało tragicznie zmarłego 5-latka zostało zabezpieczone w prosektorium.
PSY BEZ NADZORU
Psy, które zagryzły chłopca, to samiec rasy alaskan malamute (uznawanej za wyjątkowo przyjazną dla człowieka – patrz zdjęcie na stronie 1) oraz dwie, mniejsze od niego, suki mieszańce. Z doniesień Super Expressu wynika, że właścicielem suk jest sołtys sąsiedniej wsi. Nie udało nam się z nim skontaktować. Właściciel trzeciego psa powiedział radiu RMF, że jego pies był trzymany na ogrodzonym terenie, ale uciekł.
Policjanci ustalili do kogo należą agresywne czworonogi i zabrali je od właścicieli. Pracujący na miejscu funkcjonariusze zabezpieczyli ślady i przeprowadzili oględziny kojców, w których przetrzymywane były zwierzęta. Przesłuchano już świadków zdarzenia oraz właścicieli zwierząt.
OCZKO W GŁOWIE RODZICÓW
Rodzice i mieszkający z nimi dziadkowie są w szoku i póki co nie zostali przesłuchani. Kubuś był jedynakiem, oczkiem w głowie rodziców. W środę (23 lutego) ma się odbyć sekcja zwłok 5-latka.
– Wciąż wyjaśniamy okoliczności tej tragedii – mówi Hauschultz. – Nikomu nie postawiono zarzutów. Trwa postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci, za które grozi do 5 lat więzienia.
Według mieszkańców Katlewa psy wielokrotnie biegały bez nadzoru po wsi i nikt się tym nie interesował. Ich zdaniem, prędzej czy później, musiało dojść do tragedii, bo psy były agresywne.
Jednocześnie ludzie przyznają, że dzieci same, bez opieki dorosłych często chodziły na plac zabaw. W tym, jak mówią, nie ma niczego nadzwyczajnego.
POLICJA OBIECUJE
WZMOŻONE KONTROLE
Do dwóch ataków ze strony agresywnego psa, którym nie interesował się właściciel, doszło także w środku Iławy. O sprawie piszemy na stronie obok. Co na to stróże prawa?
Nowomiejska oraz iławska policja zapewnia, że dzielnicowi na bieżąco kontrolują sprawę błąkających się po wsiach psów. W ciągu najbliższych kliku tygodni kontrole zostaną zaostrzone.
– Nasi dzielnicowi dokonają kontroli swoich rejonów pod kątem przestrzegania przepisów dotyczących trzymania zwierząt – zapowiada Sławomir Nojman, rzecznik iławskiej policji. – Przepisy nakładają na właścicieli obowiązek trzymania swojego psa podczas spaceru na smyczy oraz zakładania mu kagańca. Na wsi pies powinien być trzymany na uwięzi w kojcu lub na zamkniętej posesji.
W przypadku wykroczeń policja zastosuje pouczenia. Jednak w przypadku osób, które nagminnie łamią przepisy, nakładane będą mandaty lub skierowane zostaną do sądu wnioski o ukaranie.
Przypomnijmy, że na naszych terenach terenie półtora roku temu doszło do podobnego zdarzenia. 10-letnią wówczas Martynę z Jamielnika pogryzł pod domem jej pies, którego kilka miesięcy wcześniej jej rodzina przygarnęła ze schroniska. Na szczęście jej krzyk postawił na nogi sąsiadów, którzy uratowali dziewczynkę. Atak skończył się strachem oraz ranami szyi, karku i głowy.
JUSTYNA JASKÓLSKA
W pobliżu tej huśtawki psy zagryzły małego Kubę
(foto: Andrzej Piedziewicz /RMF FM)
Psy, które zagryzły chłopca, to dwie suki mieszańce
(jedna z nich na zdjęciu)…
…oraz samiec podobno łagodnej rasy alaskan malamute