Redakcja KURIERA wygrała proces wytoczony przez iławski szpital. Dyrektor lecznicy oskarżyła nas o naruszenie dóbr osobistych, gdy opisaliśmy skargę pacjenta na nieludzkie traktowanie przez chirurga. Sąd apelacyjny uznał jednak, że praca gazety była rzetelna, za to odpowiedzi szpitala i starostwa na pytania dziennikarki – mało konkretne.
Bernadeta Hordejuk to doradca zatrudniony w starostwie, gdzie odpowiada m.in. za pracę szpitala (z gażą prawie 140 tysięcy złotych rocznie). Jednak skierowane do niej pytania redakcji o pracę lekarzy scedowała na kogoś innego.
Staroście Maciejowi Rygielskiemu, szefowi starostwa powiatowego, podlega iławski szpital, którego dyrekcji nie spodobał się artykuł „Cierpienie i kręcenie”, więc pozwała redakcję Kuriera do sądu, gdzie wydawnictwo jednak wygrało.
Wszystko zaczęło się rok temu, gdy do naszej redakcji zgłosił się Roman Witkowski, by złożyć skargę na iławski szpital. Skarga pacjenta dotyczyła złego traktowania podczas długich godzin, które spędził z bolącą i krwawiącą raną w oczekiwaniu na zabieg.
Podczas wyjaśniania tej sprawy przez dziennikarza Kuriera zarówno przedstawiciele szpitala, jak i starostwa (organ nadrzędny) na nasze pytania odpowiadali wymijająco. Jednak po publikacji artykułu szpital przesłał do redakcji sprostowanie i żądanie zapłaty. Sprostowanie zostało opublikowane.
Nie zadowoliło to iławskiej lecznicy, której dyrektorem jest Iwona Orkiszewska. Szpital założył więc Kurierowi sprawę sądową.
Pozwana została dziennikarka Natalia Żuralska, redaktor naczelny Radosław Safianowski oraz wydawca Jarosław Synowiec.
Szpital zażądał przed sądem zapłaty aż 15 tysięcy złotych od pozwanych, a także nakazu opublikowania oświadczenia wydawcy, że dziennikarz rzekomo nie dochowała „szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i publikowaniu materiałów (...)” oraz przeprosiny od wydawcy na łamach gazety.
Sąd Okręgowy w Elblągu oddalił powództwo szpitala w sprawie roszczeń pieniężnych od wydawnictwa, ale nakazał wydawcy opublikowanie żądanego oświadczenia z przeprosinami. Wydawca nie zgodził się i złożył odwołanie wyżej.
Po odwołaniu sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, który nie tylko przyznał rację „Kurierowi” i podtrzymał oddalenie powództwa finansowego przeciwko redakcji, ale jeszcze rozszerzył uchylenie żądań szpitala wobec wydawcy, który nie musi publikować oświadczenia z przeprosinami. Reasumując, szpital przegrał „sprawę” w całości.
Ponadto sąd apelacyjny nakazał szpitalowi zwrot pozwanym wszystkich kosztów postępowania sądowego i apelacyjnego (opłaty sądowe oraz prawnicy). Wyrok jest już prawomocny.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku zauważył w uzasadnieniu, że dziennikarka Kuriera, zmierzając do źródłowego wyjaśnienia sprawy, zwróciła się do rzecznika prasowego szpitala Tomasza Więcka, który akurat w tym czasie był na urlopie, więc kolejno do zastępującej go Joanny Magierek, a następnie do doradcy starosty ds. służby zdrowia Bernadety Hordejuk. Ta, na pytania Kuriera również nie odpowiedziała – a scedowała to na Marię Jaworską, dyrektor w wydziale organizacyjnym, spraw obywatelskich, zdrowia i bezpieczeństwa w starostwie.
Jak uzasadnia sąd apelacyjny, udzielone odpowiedzi były mało konkretne i kwestionowały jedynie zasadność skargi pacjenta. W uzasadnieniu wyroku czytamy m.in:
„Nie jest winą (dziennikarki), że zestawienie treści skargi z bardzo ogólnikowym stanowiskiem powoda mogło wywołać wrażenie, że powód uchyla się od szczegółowego przedstawienia swojego stanowiska. (...) Nic nie stało na przeszkodzie, aby treść odpowiedzi na pytania dziennikarki była bardziej szczegółowa (...). Autorka nie pominęła żadnego istotnego stwierdzenia zawartego w odpowiedzi, jakimi wówczas dysponowała. Dochowała zatem odpowiedniej, wymaganej od dziennikarza staranności.”
(red, nż)
Czytaj materiał źródłowy:
Cierpienie pacjenta i kręcenie szpitala