– Banda oszołomów zniszczyła piękny spektakl – tak mecz piłkarski Jezioraka z OKS Olsztyn podsumował Kazimierz Paluszewski, dyrektor iławskiego klubu. Policja przegląda nagrania kamer, które śledziły poczynania iławskich pseudo-kibiców. Kilkunastu z nich już niedługo stanie przed sądem. Burmistrz Iławy kosztami naprawy stadionu chce obciążyć szalikowców, którzy zniszczyli mienie… własnego miasta i klubu.
KS Jeziorak Iława już na samym początku miał problemy z organizacją meczu z OKS. Nie zgadzała się na niego policja. Negatywna opinia dotycząca bezpieczeństwa na stadionie spoczęła na biurku Włodzimierza Ptasznika, burmistrza Iławy, który ostatecznie wyraził jednak zgodę na mecz. Odbył się on po południu w środę 30 lipca.
– Zabezpieczyliśmy miasto, doprowadziliśmy i wyprowadziliśmy kibiców drużyny przeciwnej ze stadionu na dworzec – mówi Piotr Mateusiak, komendant powiatowy policji w Iławie, dowodzący całą operacją. – Nic przed i po meczu się nie wydarzyło.
Organizator przewidywał, że na meczu będzie około 2 tysiące osób. Zdaniem policji było ich o tysiąc więcej.
HASALI JAK ZAJĄCE
– Klub na szczęście zwiększył liczbę ochroniarzy do 100. Policja nie ma prawa wejść na stadion i odgrywać roli ochrony – wyjaśnia Waldemar Jackowski, pierwszy zastępca komendanta powiatowego policji w Iławie. – Szef ochrony wiedział, że w razie niebezpieczeństwa policja jest w pobliżu, ale bez specjalnej prośby nie wkroczymy z interwencją. Zaznaczę raz jeszcze: iławski stadion nie był przygotowany do tego meczu o podwyższonym ryzyku. Klatka kibiców Jezioraka była prowizorką. Pseudo-kibicie pokonali ją bez problemu. Wbiegli na płytę i hasali jak zające.
– Jak można niszczyć własny stadion, w chwili gdy własna drużyna wygrywa?! – dziwi się komendant Mateusiak. – Jak można rzucać krzesełkami w swoich piłkarzy i narażać własny klub na straty?
Burmistrz Iławy stara się zrozumieć szał kibiców.
– Mam informację, że iławscy kibice zostali sprowokowani przez ochronę i dlatego doszło do burd – mówi nam Włodzimierz Ptasznik. – Będę to wyjaśniał z szefem ochrony i komendantem policji. Jest mi jednak bardzo przykro, że kibice zniszczyli swój stadion. To było karygodne zachowanie.
„BOHATEROWIE” OSTATNIEJ MINUTY
– Niby były jakieś zaczepki ze strony ochrony, ale to nie powód, by niszczyć własny stadion. To tragiczne zachowanie nie ma żadnego usprawiedliwienia – mówi Kazimierz Paluszewski, dyrektor klubu Jeziorak. – 88 minut pięknego meczu, kiedy Jeziorak prowadził, zostało zniweczone przez bandę 20-30 oszołomów. Zachowanie kibiców było rejestrowane przez kilka kamer. Winni poniosą konsekwencje.
Klub wydał na ochronę meczu 34 tys. złotych. Koszty eskorty kibiców przyjezdnych kosztowały policję ponad 100 tys. zł. Naprawa stadionu wyniesie klub 5 tysięcy.
Burmistrz dodaje, że będzie zabiegał o to, by koszty naprawy stadionu pokryli chuligani.
NASI CHWALĄ OLSZTYNIAKÓW
– Kibice OKS zachowywali się spokojnie – mówi Jackowski. – Wystarczyło im tylko raz zwrócić uwagę i poskutkowało.
– Byli przykładem na iławskich kibiców, jak trzeba zachowywać się na stadionie – ocenia burmistrz Ptasznik, który osobiście był na meczu. – Jest mi bardzo przykro, że młodzi ludzie, dla których robiliśmy wszystko, by mecz w ogóle się odbył, tak się „odwdzięczyli”.
GROZI ZAMKNIĘCIE STADIONU
W momencie, gdy kilkunastu pseudo-kibiców z iławskiego sektora wtargnęło na boisko, sędzia przerwał mecz. Walkower dla OKS wisiał w powietrzu. Piłkarze i działacze Jezioraka pobiegli do swoich kibiców błagać o spokój.
Dopiero gdy na płytę wszedł policyjny pluton prewencyjny, szalikowcy się uspokoili. Jednak ich zachowanie i tak może mieć drastyczne konsekwencje. Nieuniknione, że kolejne mecze będą odbywać się bez kibiców lub nawet na neutralnych stadionach, z dala od macierzystych klubów. Nawet na południu kraju.
– Komenda wojewódzka policji gromadzi dokumentację i wystawi opinię iławskiemu klubowi – podsumowuje wicekomendant Jackowski. – Może nawet zapaść decyzja o zamknięciu stadionu. Decyzję o tym podejmie Wojewódzki Związek Piłki Nożnej.
Na stadionie stał wóz techniczny policji, który przy pomocy kilku kamer rejestrował poczynania szalikowców. Wobec największych agresorów zostaną podjęte działania, które swój finał znajdą w sądzie.
– Posypią się nowe zakazy wstępu na stadion – dodaje Jackowski. – Jest już ich sporo w Iławie, a będą kolejne.
Listę tzw. „zakazowców” otrzymuje klub i ochrona, która każdego kto wchodzi na stadion, musi wylegitymować.
– Moim zdaniem tego właśnie nie dopilnowano – uważa komendant policji Mateusiak. – Z nagrań ustalimy, kto z kibiców był, a nie miał prawa być na stadionie. Jeśli tak się stało, to organizator meczu odpowie za złamanie prawa.
– Nie dopuszczę do zamknięcia stadionu – deklaruje burmistrz Ptasznik. – Nie po to się je buduje i unowocześnia, by potem zamykać. Musimy wychowywać młodzież i dawać przykład.
MA BYĆ PIWO BEZ BURD
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowuje nowe przepisy o imprezach masowych, na których wolno będzie sprzedawać piwo (do 4,5%).
W zamian za to zaostrzone maja być kary. Projekt nowej ustawy reguluje bowiem także kwestie krewkich fanów futbolu, którzy słono zapłacą za wbieganie na płytę boiska czy wnoszenie rac. Nawet 10 tys. złotych.
JOANNA MAJEWSKA
Iława. Gdy na stadion wszedł policyjny pluton prewencyjny, szalikowcy Jezioraka się uspokoili
Po meczu. Zniszczone krzesełka przed sektorem iławian
(tzw. „klatka”, z której jednak można było
bez problemu wyjść tyłem)
Burmistrz Iławy Włodzimierz Ptasznik (z prawej)
oglądał mecz z okna na piętrze budynku klubowego. Obok starosta iławski Maciej Rygielski)
Opinia kibica z iławskiego „młyna”
Hutchinson:
Zarówno jedna strona, jak i druga ma trochę racji. Byłem w młynie, wszystko widziałem z bliska. Prawda, że ochroniarze prowokowali. Co im szkodziło, by te szaliki (OKS-u - red.) spaliły się do końca? Wtedy problemu by nie było... No ale widać, że ochrona miała wielki problem, no a jeśli ktoś szarpie flagę Jezioraka i mierzy pałkę w stronę kibica, to reakcja reszty powinna być, taka jak była. Z drugiej jednak strony myślę, że za drugim razem już niepotrzebnie poleciało tyle krzesełek i mecz musiał być po raz drugi przerwany. Nie wiem czy ktoś zauważył, ale Tomek Staniszewski (bramkarz Jezioraka - red.) omal nie dostał jednym z krzesełek w głowę... I mogliśmy potem zauważyć, że nie podszedł do nas podziękować.
znalezione na forum portalu
www.kurier-ilawski.pl/forum