Państwo Maciąg, ludzie starsi i schorowani, przegrali w sądzie z byłą synową i teraz muszą płacić zbyt wysokie, jak na ich dochody, alimenty za syna, który przebywa w Ameryce. Adwokat, którego przydzielono im z urzędu, odwołuje się. Na razie jednak wszystko idzie jak po grudzie, a starsi ludzie mówią, że nie mają za co żyć.
– Syn nie jest ze swoją byłą żoną już od 15 lat. Wyjechał do Stanów. Rozwód wzięli dopiero 2 lata temu – mówi Maria Maciąg z Susza.
KIEDYŚ PŁACIŁ
Mirosław Maciąg przez 13 lat wysyłał żonie pieniądze na wychowywanie ich 17-letniej już córki Magdy.
– Do czasu rozwodu było to 400 złotych miesięcznie. A 2 lata temu była synowa zażądała po 600 złotych i syn przestał płacić, bo mu się tam nie układa – wyjaśnia pani Maria. – Nie płacił przez rok i ona założyła sprawę nam. Początkowe postanowienie sądu w Piszu (mieszka tam matka Magdy), było takie, abyśmy płacili po 250 złotych. Wyrok, który zapadł 25 sierpnia ubiegłego roku, jest jednak inny. Mamy płacić po 400 złotych, bo matka Magdy nakłamała w sądzie, że my mamy jakieś plantacje truskawek i mamy z czego jej płacić.
Zdaniem starszej pani, matka Magdy ma z czego żyć.
– Sama pracuje, a w dodatku żyje z konkubinem, który ma własną firmę – przekonuje. – Jeszcze przed moim synem miała innego męża, który płacił na utrzymanie ich dziecka. Ta kobieta to straszna materialistka. Kiedy dolar dobrze stał, to nic nie mówiła, ale kiedy jego kurs spadł i dostała od mojego syna trochę mniej, to zaraz do mnie dzwoniła, że ja mam jej dopłacić!
NIE MAJĄ NA ŻYCIE
– Synowa powiedziała przed sądem, że my mamy z czego płacić. Kiedyś może nam się bardziej powodziło, bo mąż jeździł do Stanów zbierać truskawki, ale teraz jest ciężko – stwierdza pani Maria. – Mamy prawie po 70 lat, chorujemy, żyjemy tylko z rent. Sąd zadecydował, abyśmy płacili po 400 złotych. Wysyłałam synowej po 250 i niedawno komornik odciągnął z renty męża różnicę za kilka miesięcy. Dla nas 400 złotych to naprawdę bardzo dużo. Sporo wydajemy na mieszkanie i leki. Naprawdę jest nam bardzo ciężko.
ODWOŁANIE Z PRZESZKODAMI
Starsi ludzie postanowili odwołać się od decyzji sądu w Piszu.
– Dostaliśmy adwokata z urzędu, który do tej pory się nie odwołał! – denerwuje się pani Maria. – Kiedy dzwonię do sądu, to nie chcą nic powiedzieć. Każą czekać. Nie wiemy, co robić.
Skontaktowaliśmy się z Tomaszem Truszkowskim, mecenasem państwa Maciąg.
– W poniedziałek (14 sierpnia – przyp. red.) akta sprawy zostaną wysłane do Sądu Okręgowego w Olsztynie celem rozpoznania apelacji – wyjaśnił prawnik.
Cały proces odwołania dlatego, zdaniem mecenasa, wydłużył się w czasie, bo jeden z małżonków nie złożył własnoręcznego podpisu na dokumencie.
MAGDA MAJEWSKA
Maria Maciąg tonie w niezapłaconych rachunkach.
Starsi ludzie przegrali w sądzie z byłą synową i muszą
płacić jej wysokie alimenty na wnuczkę. Prawnik, który
został im przydzielony z urzędu, składa apelację.