Po zaciągnięciu ręcznego hamulca w pociągu relacji Warszawa-Gdynia, grupa chuliganów zaatakowała sklepy w pobliżu dworca PKP Iława Główna. Dworzec w tym czasie ochraniało... czterech policjantów.
Tak w skrócie można opisać to, co działo się 3 grudnia wieczorem. Choć informacje z Komendy Powiatowej Policji przychodzą do naszej redakcji w każdy poniedziałek, tej jednak tydzień temu nie było. Czemu? Nie ma się czym chwalić.
INTERNAUCI KOMENTUJĄ
Od czego mamy jednak Czytelników! Na internetowym forum Kuriera jeden z nich całość skwitował tak:
„Czyżby iławska policja nie pochwaliła się bohaterskim sobotnim wydarzeniem? Miejsce: dworzec kolejowy Iława Główna. Już za chwilę na jeden z peronów wjedzie pociąg InterCity relacji Warszawa-Gdynia. Jest godzina 21:35, pociąg ma 20 minut opóźnienia. Na peronie i w okolicach dworca widać sporą grupę policjantów i funkcjonariuszy SOK, chyba dlatego, że wspomnianym pociągiem podróżują kibice Arki Gdynia wracający z meczu swojej drużyny w Warszawie. W końcu pociąg wjeżdża na peron i zatrzymuje się. Z pociągu wybiega około 50-osobowa grupa kiboli. W tym samym momencie z pola widzenia znikają funkcjonariusze SOK i policji. Kibole wybiegają ze stacji. Wszyscy biegną w stronę pobliskiego sklepu spożywczego. Sprzedawczynie w szoku. Grupa młodocianych bandytów kradnie, co popadnie, przede wszystkim piwo i papierosy. Policji ani SOK-istów oczywiście nie widać. Cała akcja trwa około 4-5 minut. Po zajściu wszyscy spokojnie wracają do pociągu, w którym w samej Iławie co najmniej 3 razy został zaciągnięty hamulec ręczny. Przez okna na perony wyrzucane są puste transportery po piwie oraz butelki. Pociąg odjeżdża. A tu nagle pojawiają się zdesperowani iławscy... policjanci. Brawa za szybkość (odwagę przede wszystkim). Pod dworcem spisują jeszcze dwóch młodych mieszkańców Iławy. Lepsze to niż nic...”.
NIE PIERWSZY JUŻ RAZ
– Kiedyś dojdzie do prawdziwej tragedii – mówi Janusz Paturalski, właściciel sklepu „Atut”, który padł ofiarą gdyńskich kiboli. – Policja dokładnie wie, jak działają pseudokibice. To już nie pierwszy raz, gdy zatrzymują na stacji pociąg i bezczelnie okradają mój sklep i sąsiedni. Nikt wcześniej nie powiadomił mnie, że przejedzie pociąg z chuliganami. Zamknęlibyśmy na tę chwilę sklepy i byłoby po sprawie. Obawiam się o życie moich pracowników.
Skradziony towar z półek „Atuta” to przede wszystkim papierosy i alkohol o wartości ponad 400 złotych.
– Sąsiad miał większe straty – dodaje Paturalski. – Byłem przesłuchiwany na komendzie. Ciekaw jestem, czy w ogóle uda im się wykryć sprawców?
PORAŻKA POLICJI CZY SABOTAŻ?
Pociąg z kibicami miał przejeżdżać przez Iławę w godzinach nocnych. Zmiana godziny podróży pokrzyżowała plany policji.
– Mieliśmy informację, że pociąg z kibicami wjedzie do Iławy w nocy – tłumaczy Sławomir Nojman, oficer prasowy iławskiej policji. – Byliśmy przygotowani na późniejszą godzinę. Niestety wyszło inaczej. W kilka minut przed wjazdem pociągu InterCity około godz. 21:40 dostaliśmy informację od eskortujących kibiców policjantów, którzy byli w pociągu, że wjeżdżają na nasz dworzec. W tym czasie na posterunku było 4 policjantów i wszyscy pojechali na dworzec. Nie było czasu, by w trybie alarmowym zwołać większe siły. Wraz z nami na dworcu było 8 „sokistów”. Pociąg miał zatrzymać się tylko na minutę, więc myśleliśmy, że nie będzie większego zagrożenia. Niestety, chuligani zaciągnęli hamulec.
W momencie, gdy część kibiców, około 400, hamowała odjazd, inni ograbiali przydworcowe sklepy. Nikt też z policjantów nie pobiegł za grupą tych, którzy ruszyli na alkoholowy podbój.
– Nie ukrywam, że to porażka policji – przyznaje Nojman. – Jednak nie czujemy się winni. Nikt nas nie powiadomił wcześniej, byśmy zdążyli zebrać taką ilość policjantów, by zabezpieczyć dworzec i okoliczne sklepy.
Dziwne, że policjantom „zamarzły styki” na łączach – tym bardziej, że kilkadziesiąt minut wcześniej identyczne zdarzenie z tym pociągiem miało miejsce w Mławie! (według relacji „Dziennika Bałtyckiego”, który opisał całą podróż chuliganów).
Tydzień po cały zdarzeniu na meczu Arki z Lechem, już na stadionie w Gdyni, komentator poinformował kibiców o chuligańskich wybrykach kilku z nich.
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie od jednego z miłośników Arki, wszyscy na stadionie wiedzieli konkretnie o jaką grupę pseudokibiców chodzi.
– Prowadzimy czynności wyjaśniające, by sprawców napadu na sklepy postawić przed sądem – kończy policja.
JOANNA MAJEWSKA