Na dworcu kolejowym w Suszu niewidoma kobieta wpadła pod pędzący ekspres. W momencie śmierci była na peronie bez opieki. Następnego dnia miała być gościem na weselu.
Krystyna W. z Susza (52 lata) wybrała się z córką Moniką G. (28 lat) do Iławy na zakupy. Następnego dnia w ich rodzinie miało być wesele.
Na peronie obydwie kobiety znalazły się po godzinie ósmej rano. Jako, że do pociągu o godz. 8:41 było jeszcze trochę czasu, córka Krystyny W. poszła zapłacić za mieszkanie do pobliskiego biurowca nadleśnictwa, matce zaś kazała pozostać na peronie w jednym miejscu. Kiedy Monika G. wróciła na stację, już było po wszystkim...
– Według świadków kobieta spacerowała wzdłuż peronu, coraz bardziej zbliżając się do jego krawędzi – mówi Bogusław Kassner, komendant policji w Suszu. – Kiedy nadjeżdżał ekspres, motorniczy widząc zagrożenie dał sygnał ostrzegawczy. W tym momencie kobieta uniosła ręce go góry, zachwiała się i spadła na tory wprost pod nadjeżdżający pociąg.
Szczegółowe dochodzenie wyjaśni przyczyny tragedii. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie było to samobójstwo, ale nieszczęśliwy wypadek. Niewidoma kobieta najprawdopodobniej straciła orientację.
Peron na dworcu w Suszu. Tuż obok miejsca tragedii palą się znicze i więdną kwiaty...