Zbulwersowany czytelnik poinformował nas, że ktoś samochodem przez Siemiany ciągnął na lince ustrzeloną łanię, zostawiając na drodze ślady krwi. Sprawą zajęła się policja.
Jeden z naszych czytelników długo nie mógł dojść do siebie, gdy zobaczył, jak łania (dorosła samica jelenia lub daniela) jest ciągnięta za samochodem na lince przez Siemiany.
– Samochód, który ciągnął zwierzę, jechał przez wieś z prędkością około 100 km/h – opowiada zbulwersowany czytelnik, świadek całego zajścia. – Nie widziałem, kto jest kierowcą, ale szybko pobiegłem do domu po aparat i zacząłem jechać za samochodem, który wlókł podskakującą na drodze łanię, zostawiając za sobą mnóstwo krwi. Chciałem zrobić zdjęcie, ale się nie udało. Udało mi się sfotografować jedynie samochód i wystającą z niego linkę. Gdyby pomieszczenie, w którym zamknięto zwierzę, nie było zamknięte, wszedłbym do środka.
Gdy wysłaliśmy zdjęcia do nadleśnictwa w Suszu (zarządca lasów w tej okolicy) dowiedzieliśmy się, że zdarzenie zostało już zgłoszone policji, która wyjaśnia okoliczności zdarzenia.
– Powiadomiła nas o tym anonimowa osoba – informuje Sławomir Nojman, oficer prasowy iławskiej policji. – Policjanci sprawdzili dokumentację myśliwych, a także dokonali oględzin pojazdu. Stwierdzili, że na drodze są ślady krwi, a do samochodu przyczepiona jest linka, za którą prawdopodobnie ciągnięta była zwierzyna. Sprawą zajmuje się dzielnicowy. Policja ustala też świadków zdarzenia.
O zdarzeniu poinformowano straż leśną w Suszu oraz okręgowego rzecznika dyscyplinarnego Polskiego Związku Łowieckiego w Olsztynie.
Z inicjatywy nadleśnictwa z naszą redakcją skontaktował się członek zarządu Wojskowego Koła Łowieckiego nr 303 Wiarus z Warszawy, które ma swój obwód na terenie Siemian.
– Jesteśmy poruszeni całą sytuacją – mówi mężczyzna, który nie chce podać swoich personaliów. – Jeżeli taki fakt miałby miejsce, to źle świadczy o myśliwych. Nikt nie będzie patrzył, że zagospodarowujemy teren, dokarmiamy zwierzynę, tylko będzie kojarzył nas z tym zajściem.
Na razie jednak bez ustalenia faktów zarząd nie jest w stanie wiele wskórać.
– Odstrzelonej zwierzynie należy się szacunek – tłumaczy myśliwy. – Musimy mieć jednak dowody, bo bez tego nie możemy nikogo oskarżyć.
O tym, co ustaliła policja, napiszemy po wyjaśnieniu sprawy.
NATALIA ŻURALSKA
zdjęcia: czytelnik
Za samochodem, który ciągnął łanię,
zostały ślady krwi
Z samochodu, którym najprawdopodobniej
wleczono sarnę, wystawała linka