Kilka dni temu na zlecenie elbląskiego sądu, gdański geolog pobrał próby z grobli w Goryniu, w której, według śledczych, mają być zakopane ciała szczecińskich biznesmenów zamordowanych przez grupę Jana R. ps. „Kulawy”. Jak się okazuje, badana w marcu próbka… pochodziła z innego miejsca!
Dorota Zientara, rzecznik elbląskiego Sądu Okręgowego, kilka tygodni temu informowała, że w tym roku przebadano próbkę z grobli w Goryniu, którą dostarczył gdański geolog Stanisław Cz. (ma status świadka, dlatego jego dane podlegają ochronie). Według śledczych i samego Cz., który badał ten teren różdżką, to tam są zakopane ciała zamordowanych przez grupę „Kulawego” szczecińskich biznesmenów.
NIE ZNALEZIONO LUDZKIEGO DNA
Do tej pory grobla badana była 3-krotnie (2003, 2005 i 2007) georadarem – specjalnym urządzeniem, dzięki któremu można uzyskać geologiczny przekrój badanego terenu i w efekcie wykryć ciała zamordowanych lub ich fragmenty. Jak mówi rzecznik sądu, jak dotąd metoda ta nie przyniosła istotnych dla sprawy dowodów.
– Geolog pobrał w 2009 roku próbę na zlecenie żon szczecińskich biznesmenów – informuje Zientara. – W próbkach stwierdzono obecność DNA, ale jego ilość nie pozwala na zbadanie, czy jest to ludzki materiał genetyczny.
ODDAŁEM ZŁĄ PRÓBKĘ
Co jednak najciekawsze, ów geolog oddał śledczym do Badań niewłaściwą próbkę!!!
– Ta próba z Gorynia jest u mnie nadal – mówi Cz. – Ta, którą oddałem, pochodziła z innego terenu. Powiedziałem przez telefon prokuratorowi, że nastąpiła pomyłka.
Zapytaliśmy Zientarę, czy sąd ma świadomość, że Cz. dał do badań niewłaściwą próbę.
– Nic o tym nie wiem, ale spróbuję to wyjaśnić z sędzią – zapewniła, jednak nie udało nam się z nią porozmawiać przed wydaniem Kuriera.
NIE WYTWORZYŁA SIĘ AURA
Niedawno sąd zlecił białostockiej prokuraturze apelacyjnej, która w sprawie jest oskarżycielem, uzupełnienie materiału dowodowego o nowe próbki.
Kilka dni temu pojechaliśmy na groblę w Goryniu, by zobaczyć, jak wygląda pobieranie rzeczonych prób. Nie udało nam się porozmawiać z pobierającym próby geologiem, jednak na nasze pytania odpowiedział kilka dni później.
– Robiłem odwierty w 7 wskazanych przez różdżkę miejscach. Z głębokości 6 metrów pobraliśmy około 20 próbek – mówi Cz. – To moja autorska metoda, bardzo ciekawa, nawet sam jej nie rozumiem. To jednak metoda nieomylna.
Geolog dodaje, że z badań nie jest do końca zadowolony, gdyż obecni przy odwiertach policjanci i rodzina zaginionych przeszkadzali mu w pracy.
− Nie wytworzyła się odpowiednia aura – mówi. – Moja praca wymaga kontemplacji, spokoju. Żadnej presji.
ZE STRONY OBRONY
Do sądu, oprócz wniosków oskarżenia o ponowne badanie grobli, wpłynął także wniosek Elżbiety R., żony Jana, dotyczący uzupełnienia opinii kryminalistycznej biologicznych badań broni i amunicji znalezionej w posiadłości R.
W elbląskim areszcie póki co pozostaje już tylko dwóch z piętnastu zasiadających na ławie oskarżonych: Jan R. i Radosław H.
– Co do Jana R. sąd absolutnie nie rozważa jego zwolnienia. Obecnie areszt przedłużono do czerwca – informuje rzecznik. – Drugi z mężczyzn miał wpłacić 300 tysięcy złotych poręczenia do końca lutego, ale tego nie zrobił. Sąd ma teraz rozpatrzyć wniosek jego obrońcy o zmniejszenie tej kwoty do 200 tysięcy.
Do tematu wrócimy.
JUSTYNA JASKÓLSKA
Gdański geolog Sławomir Cz. (drugi z prawej)
wykonał na grobli w Goryniu siedem odwiertów,
z których pobrał około 20 próbek ziemi. Prokuratura
na zlecenie sądu będzie badać, czy obecne w nich jest
DNA szczecińskich biznesmenów