Roman Krauze, dyrektor lubawskiego MOK-u, od września ubiegłgo roku ucieka przed rozmową z Kurierem, bądź też uchyla się od odpowiedzi na pytania przesłane pisemnie. W odpowiedzi, na łamach innych mediów, atakuje nas zarzucając „chamski charakter pytań”, chęć „ośmieszenia” jego osoby oraz „szantaż”, powodowany – jego zdaniem – ponieważ jest świadkiem w sprawie przeciwko redaktorowi naczelnemu Kuriera.
Próba rozmowy kolejnej, niespełnionej z ROMANEM KRAUZE, dyrektorem MOK w Lubawie
ANDRZEJ KLEINA: – Skąd ta niechęć do spotkań z Kurierem? Czyżby stracił pan wiarę we własną inteligencję i atrakcyjność własnych dywagacji?
ROMAN KRAUZE: – (brak odpowiedzi)
– Optymistą jestem, niemniej proszę mi pomóc. Jakie kompetencje zawodowe posiada pan, by w sposób właściwy prowadzić placówkę kulturalną? Czy organizacja kilku festynów, klimatem zbliżonych do ludowych, to warunek wystarczający? Przypomnę, że w języku potocznym „kompetencja” jest rozumiana dwojako: * jako posiadanie wiedzy umożliwiającej właściwe funkcjonowanie przedsiębiorstwa; * zakres uprawnień.
Krauze: – (brak odpowiedzi)
– Po nominacji na stanowisko dyrektora MOK, stwierdził pan: „Musimy w MOK zreorganizować i usprawnić pracę. Mam zamiar kontynuować dobre rzeczy, ale też naprawiać szwankujące. Nie będzie rewolucji, choć kilka zmian się przyda”. Mógłby pan podać choć jeden element układu naprawczego, który pan ewolucyjnie już wprowadził?
Krauze: – (brak odpowiedzi)
– Niewątpliwie, zamurowanie drzwi do gabinetu dyrektorskiego, zabezpieczyć ma pana przed wtargnięciem petenta prosto z korytarza. Można to potraktować też jako element nie rewolucyjny układu naprawczego. Czemu jednak miała służyć (bo już nie służy) kanapa, którą „wprowadził” pan do gabinetu? Czyżby prowadził pan seanse ewolucyjnej hipnozy? A może dla własnej relaksacji? Wszak utrudzon pan wielce zapewne jest często?
Krauze: – (brak odpowiedzi)
– W piśmie otrzymanym przez redakcję Kuriera od Edmunda Standary burmistrza Lubawy, jest zapis, który w zakres pańskich obowiązków wpisuje obowiązek pozyskiwania pieniędzy z zewnątrz. Ile pieniędzy pozyskał pan na prowadzoną przez siebie placówkę? I jak się to ma do pana poprzednika w analogicznym okresie czasu.
Krauze: – (brak odpowiedzi)
– Popełnił pan nie tylko falstart organizując szkolny konkurs plastyczny „Gaz już w Lubawie”, czy jakoś podobnie. Feta z tego tytułu została przełożona na czas bliżej nieokreślony. Niewykluczone, że z poczucia wstydu. Gaz wszak drożeje w tempie niezwykłym... Wypadało jednak chyba, młodzież przeprosić, że wyniki konkursu zostaną ogłoszone później? Mam też nadzieję, że wśród 50 nagród które pan obiecał, nie ma nagród szybko się psujących...
Krauze: – (brak odpowiedzi)
– Bezpośrednio po objęciu stanowiska dyrektorskiego w MOK, obniżył pan cenę biletów do kina. Czemu ta obniżka miała służyć? Czy w związku z tym wzrosła frekwencja? Otrzymał pan też z magistratu na działalność statutową kwotę o 50 tysięcy zł większą niż poprzednik. Zabija to chyba pańską motywację do pozyskiwania pieniędzy od darczyńców? Plotka głosi, iż są to pieniądze przeznaczone na kampanię wyborczą Edmunda Standary...
Krauze: – (brak odpowiedzi)
– W temacie „kinowym” przez chwilę pozostając. Zorganizował pan raz, czy dwa nawet, bloki filmowe. Czemu te seanse miały służyć? Dlaczego po ich zakończeniu nie zorganizował pan, no nazwijmy to umownie „forum dyskusyjnego”? W celu wiadomym, zorganizowanego!
Krauze: – (brak odpowiedzi)
– Nie zechciał pan odpowiedzieć na poprzednio zadane panu przeze mnie pytania, ponieważ pańskim zdaniem, w swym założeniu obliczone były na ośmieszenie pana. Na połowę z tych pytań odpowiedział pan w innej gazecie. Były już mniej śmieszne?
Krauze: – (brak odpowiedzi)
– „Nie dam się zastraszyć”, tak powiedział pan misiowi Przemkowi. Mocny z pana facet... Ale! Kto pana straszy?
Krauze: – (brak odpowiedzi)
– W tej samej rozmowie stwierdził pan, iż Andrzej Kleina jest ostatnią osobą, która może „mieć moralne prawo do oceniania kogokolwiek”. Stwierdził też pan: „Kim jest ten człowiek i co sobą reprezentuje w Lubawie wiedzą wszyscy”. Proszę mi tę frazę przybliżyć, bo nie ukrywam, że czuję się odrobinę jak mąż, który ostatni dowiedział się o zdradzie żony. Ułatwię panu zadanie. Nie biję żony i dzieci. Nie kradnę w sklepach, nie jestem pedofilem, ani sodomistą. Alkoholu fanem nie byłem nigdy, z narkotykami też do czynienia nie miałem. Mam co prawda dwa uzależnienia, jedno z nich to motoryzacja, drugie zaś to uzależnienie od rozumu. Nie tylko własnego. Ale proszę...
Krauze: – (brak odpowiedzi)
– Pozwoli pan, że dziękując za odpowiedzi, już dzisiaj zapraszam pana do kolejnej „rozmowy” na piśmie. Chciałbym z panem pogadać o pańskiej pracy radnego gminnego Lubawy. Ale nie tylko. Nie ukrywam, iż chciałbym również, ażeby roztajemniczył pan swą wypowiedź dotyczącą mojej osoby, którą „wkomponował” pan w strukturę lubawskiej gminy wiejskiej. A może byśmy, z korzyścią dla czytelników, spotkali się na forum internetowym? Ja przyjdę z kumplem Stachem, a pan, powiedzmy z Maciejem Radtke... Wszak wasz wspólny od niedawna pech, to Andrzej Franciszek Kleina... Więc na kiedy się umawiamy?
Krauze: – (brak odpowiedzi)
ANDRZEJ KLEINA
Roman Krauze kolejny raz nie odpowiedział na pisemne (pisemne zgodnie z jego życzeniem) pytania. Za to przysłał kategorycznie żądanie opublikowania jego „oświadczenia”:
„(...) Wyrażam ubolewanie, że moje poprzednie oświadczenie nie zostało opublikowane w całości. Świadczy to o tym, że redakcja publikuje tylko te fragmenty, które są dla niej wygodne. Cenzura i manipulacja nie służą rzetelnej informacji, stąd też z Czytelnikami będę kontaktował się przy pomocy innych mediów. Nabieram coraz większego przekonania, że bezpardonowe ataki na moją osobę związane są z faktem, że jestem jednym ze świadków w procesie, jaki toczy się przed sądem przeciwko wydawcom Kuriera. Nadzieja, że przesłane pytania nie są szantażem i próbą zastraszenia mojej osoby, jest coraz mniejsza. Dyrektor MOK Lubawa / – / Roman Krauze”.