Oto pełna treść oświadczenia:

„Oświadczenie radnych Rady Miejskiej w Iławie. Ponadroczna działalność burmistrza została źle oceniona przez znaczną większość radnych. Chaotyczne decyzje, obliczone na chwilowy efekt propagandowy, nie zapewniają Iławie prawidłowego rozwoju. Wyrok sądu w sprawie Jarosława Maśkiewicza nie przynosi chluby miastu i instytucji burmistrza. Prestiż i dobry wizerunek Iławy maleje z każdym dniem. My, radni reprezentujący interesy miasta Iławy i jego mieszkańców, wzywamy Jarosława Maśkiewicza do ustąpienia z funkcji burmistrza Iławy”.

Uchwałę o przyjęciu oświadczenia poparło 13 spośród 18 radnych obecnych na ostatniej sesji. Pod oświadczeniem podpisali się: Marek Polański, Marek Lewandowski, Marcin Woźniak, Zbigniew Rychlik, Maciej Rygielski, Edward Bojko, Ryszard Kabat, Stanisław Borkowski, Paweł Hofman, Ryszard Iliński, Jerzy Sochacki, Andrzej Pankowski i Włodzimierz Harmaciński.

Przeciw przyjęciu oświadczenia głosowali: Stanisław Żygadło, Jerzy Humięcki i Eugeniusz Dembek. Wstrzymali się Jerzy Brzozowski oraz Henryk Dzierzęcki.

Przed głosowaniem, pomimo zachęty przewodniczącego Bojko, burmistrz Jarosław Maśkiewicz głosu nie zabrał.

CZYHANIE NA ŚMIERĆ

Dużo gorzkich wyrzutów pod adresem burmistrza skierowano z powodu publicznych wypowiedzi Maśkiewicza w bezpłatnym biuletynie, jaki ukazał się w ubiegłym tygodniu.

– Dowiedziałem się że, cytuję: „Czyham na polityczną śmierć pana burmistrza, bo utoruje mi ona drogę do władzy i pieniędzy” – mówił do burmistrza radny Maciej Rygielski. – Szanowny panie: ja znam swoją wartość, ale w odróżnieniu od pana potrafię być wobec siebie na tyle krytyczny i wiem, że nigdy nie skusi mnie coś, co przerośnie moje możliwości intelektualne, a przede wszystkim moją wiedzę merytoryczną. Nigdy nie byłem wobec pana niegrzeczny i nie wiem, czym mogłem zaskarbić sobie tak niską ocenę mego realizmu. Tak naprawdę ten cały wywiad jest knotem, który powinien ozdabiać nowe drogi w okresie wczesnego komunizmu. Panie burmistrzu: do iławskich radnych obecnej kadencji ma pan żal, że w Lubawie pod pana bokiem ginęły pieniądze i ulice, że akceptowano fałszywe faktury. Czy to my jesteśmy winni, że uznano pana winnym i otrzymał pan wyrok sądowy? Temat, który pan poruszył, obligowałby do tego, by rzeczywiście, jeśli mamy tworzyć taki wizerunek miasta, złożyć broń. Bo w dobie broni jądrowej walka na maczugi nie przystoi ludziom, dla których autorytet i honor nie są pustymi frazesami.

Połajankę Jarosław Maśkiewicz dostał także od radnego Marcina Woźniaka: – Na spotkaniu zorganizowanym na wniosek prezydium rady prosiliśmy pana, by się pan zastanowił, jak dalej ma funkcjonować Iława w tych realiach, które dzisiaj mamy. Chciałbym spytać, dlaczego kolejny raz poświadczył pan nieprawdę w bezpłatnym piśmie. W pytaniu, choć nie było na tym spotkaniu mediów, zawarto zdanie: „Radny Polański, Lewandowski i Woźniak głośno mówią, że chcą złożyć list na ręce ministra sprawiedliwości”. Panie burmistrzu, pan był pierwszym, który mówił: „Tak panowie, to dobry pomysł, ja chcę to już mieć za sobą!”. Ale nie! Pan po raz kolejny rodem z bardzo dawnych lat, których ja nie pamiętam, a pan doskonale, przywołuje sygnały o tym, że ktoś chce wywierać jakąś presję na ministrze sprawiedliwości.

Radny Woźniak przypomniał także słowa burmistrza na temat młodego sędziego, który prowadził jego rozprawę. Przypomniał też słowa Maśkiewicza z poprzedniej sesji, że stawia na młodość, zatrudniając nowe osoby w ratuszu.

– Powiedział pan, że mogłoby być różnie, gdyby sędzia był starszy. Proszę w końcu się określić: stawia pan na młodość czy nie?! – zaapelował radny Woźniak. – Ten paszkwil, który przeczytałem w prasie, traktuję jako policzek dla miasta Iławy. Przekręcił pan wszystko, co było na tym spotkaniu. A wszyscy poszliśmy tam z nastawieniem, by panu pomóc i z takim nastawieniem wyszliśmy. Owszem, usłyszał pan gorzkie słowa, ale to radny Henryk Dzierzęcki zawsze mówił, że od tego jest gabinet burmistrza i ratusz, by mówić o problemach. A pan w swoim wywiadzie doprowadza do sytuacji kompromitującej zarówno pana, jak i całe miasto.

Na koniec radny Woźniak poprosił burmistrza o przedstawienie wszystkich faktur, które dotyczą tegorocznych ratuszowych zleceń do prasy. Zapowiedział też zlecenie kontroli w tym zakresie komisji rewizyjnej.

– Śmiem domniemać, że nie wszystko jest finansowane tak, jakbyśmy sobie tego życzyli – zakończył radny Woźniak.

DOBRE INTENCJE, ZŁE SŁOWA?

Ostatniego „gwoździa do trumny” wbił radny Marek Polański: – Moje nazwisko w wywiadzie zostało użyte niezgodnie z prawdą, bo mnie na tym spotkaniu w ogóle nie było! Więc wniosku o wysłanie listu do ministra nie mogłem złożyć. W tym czasie miałem lekcje, a na dodatek klasówkę! – dodał Polański zaznaczając, że de facto był przeciwny wysłaniu listu. – Żądam przeprosin. Poza tym obraził pan też poprzedni zarząd miasta. Jeśli są zarzuty, to proszę, niech znajdą swój koniec w prokuraturze i sądzie. A jeżeli takich zarzutów nie ma, to proszę nie mówić populistycznie, że coś, że gdzieś, że jakieś korupcyjne układy. Czytając ten wywiad odniosłem wrażenie, że tu jakaś mafia była w Iławie! To skandal!

– Nie chciałem w moim wywiadzie nikogo urazić, ale wyartykułować klimat, jaki istnieje w odniesieniu do mojej osoby i wykazać aktywność niektórych samorządowców – pod koniec sesji odparł na te wszystkie zarzuty Jarosław Maśkiewicz. – Jestem niewinny i będę dochodził swojej niewinności w instancji wyższej.

– Panie burmistrzu, było to szalenie niekulturalne, gdy w tygodniu, w którym zmarła moja matka, pan w wywiadzie mówi, że ja czyham na kogokolwiek śmierć – skwitował radny Maciej Rygielski. – Wszystko jedno, czy to jest śmierć polityczna, czy inna.

– Liczy się to, co ludzie przeczytali, a nie intencje burmistrza – dodał radny Marek Polański. – To był paszkwil z epoki stalinowskiej, gdzie obrzuca się inwektywami poprzedni zarząd i obecnych radnych, gdzie się mówi prawie że o mafijnym układzie i elementach korupcyjnych, nie mając na to żadnych dowodów!

– Opluwamy się już od początku kadencji. Niestety, reakcja powoduje kontrreakcję. Jeżeli w takim stanie dalej będziemy się posuwać, to niestety, z błotem wyjdziemy wszyscy – podsumował radny Eugeniusz Dembek.

Jarosław Maśkiewicz wielokrotnie powtarzał,
że fotela burmistrza nie opuści.