JAROSŁAW SYNOWIEC
Niezmordowany Jarosław Maśkiewicz nie daje opinii publicznej chwili wytchnienia. Niestrudzenie – tydzień w tydzień – śmieszy, tumani, straszy. Niestety akcenty rozweselające coraz częściej ustępują miejsca atmosferze grozy i bezsilności. Iława nieuchronnie staje się sztandarowym przykładem dla tych wszystkich, którzy byli przeciwni zmianom ustrojowym w Rzeczypospolitej – wyborom bezpośrednim na burmistrza. Jeden człowiek zastąpił kolegialny zarząd miasta, otrzymując władzę niemalże dyktatorską. Wystarczy, że okaże się mściwym ignorantem nie liczącym się ze zdaniem innych, a na katastrofę nie trzeba będzie zbyt długo czekać – czyli dokładnie tak, jak się dzieje teraz w Iławie.
Na okoliczność komunikatu prasowego Burmistrza Miasta Iławy zadałem sobie dużo trudu, by starannie dotknąć materii funkcjonowania Iławskich Wodociągów. Sięgnąłem po obfite sprawozdania zarządu tej spółki i rady nadzorczej z działalności firmy za poprzednie lata. Z dziennikarskiego obowiązku porozmawiałem z kilkoma ludźmi z tzw. branży. Był wśród nich ekonomista, biegły rewident i inżynier ochrony środowiska. Wszystko po to, by zrozumieć intencje burmistrza. I zrozumiałem je aż do bólu. Majstrowanie Jarosława Maśkiewicza przy Iławskich Wodociągach jest czymś na podobieństwo skrzyżowania kompromitującej niekompetencji z niepohamowaną wściekłością odwetową. Człowiek nie może znieść sprzeciwu ludzi nie godzących się na działania szkodzące przedsiębiorstwu, którym zarządzają.
Dokładnie 9 lat temu Rada Miejska w Iławie przekształciła Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Iławie w komunalną spółkę działającą w oparciu o prawo handlowe. Prezesem firmy został (decyzją zarządu miasta) pan Zbigniew Pawłowski. Scheda jaką otrzymał w spadku po dobitej w iście socjalistycznym stylu firmie to siedziba zakładu w rozpadających się barakach, wiecznie pękające pod iławskimi ulicami instalacje wodno-kanalizacyjne, zagrażająca zdrowiu i życiu iławian jakość wody pitnej i „arcydzieło” myśli technicznej w postaci oczyszczalni – potwora rodem z epoki gierkowskiej, obliczonej na 100 tysięcy mieszkańców i pożerającej olbrzymie ilości wszystkiego, a najwięcej prądu.
Przez całe lata omawianie działalności Iławskich Wodociągów było ulubionym zajęciem miejskich radnych, lokalnych mediów i mieszkańców. Ciągłe łatanie asfaltu w całym mieście, brunatna woda cieknąca z kranów iławskich mieszkań i dramatycznie rosnące ceny wody i ścieków. Z uwagi na energochłonną oczyszczalnię w Dziarnach, całość tworzyła swojski klimat typowej dla całego kraju żałosnej kondygnacji służb miejskich.
Pawłowski – nie zrażając się, konsekwentnie – wraz ze swoimi ludźmi i przy pomocy Rady Miejskiej starał się ten stan rzeczy odwrócić. Nie w bajkowej scenerii opowieści o cudownym przebudzeniu, ale z uporem i cierpliwie, przebudowując mentalną i technologiczną zawartość podległego przedsiębiorstwa.
Dzisiejszy zakład to wzorcowa placówka znana w całej Polsce. W duchu przedwojennej tradycji została przywrócona siedziba spółki malowniczo położona na tle ściany lasu przy ulicy Wodnej (os. Podleśne). Stacja Uzdatnia Wody wykonana w najnowocześniejszej technologii. Ciągle wymieniane i odbudowywane podziemne instalacje. I wreszcie kluczowa dla obniżenia kosztów w tym przedsiębiorstwie modernizacja ścieków. Ta ostatnia inwestycja została wyróżniona w Ogólnopolskim Konkursie „Modernizacja Roku”. Rozmach inwestycyjny, odważne regulowanie cen wody i sików plus podjęcie innych usług wykraczających poza statutową działalność firmy, przyniosły efekty wręcz oszałamiające, ale przecież przez zaradzających spółką spodziewane. Z oczyszczalni usunięto silniki-olbrzymy, obniżając w ten sposób zużycie energii o ponad 20%. Iława przestała ponosić sięgające kilkuset tysięcy złotych opłaty karne za korzystanie ze środowiska. Świadczenie dodatkowych usług przez Iławskie Wodociągi ogarnęło praktycznie cały powiat, przynosząc prawie 300 tysięcy czystego zysku. Dzięki tym wszystkim działaniom przedsiębiorstwo osiągnęło blisko milionowy zysk.
W czerwcu 2003 roku odbyło się Walne Zgromadzenie wspólników spółki, reprezentowane jednoosobowo przez burmistrza miasta, na którym burmistrz dokonał podziału zysku i udzielił absolutorium zarządowi i radzie nadzorczej za rok 2002. Oznaczało to, że burmistrz przyjął do wiadomości sytuację ekonomiczną formy oraz całkowicie zaaprobował dalsze plany inwestycyjne spółki, kluczowym z których w przyszłości ma być zagospodarowanie odwodnionych na oczyszczalni osadów ściekowych. Burmistrz Maśkiewicz przy tej okazji wyraźnie zaznaczył, że miasto nie ma pieniędzy i spółka musi radzić sobie sama. W takiej sytuacji spółka może inwestować poprzez dotacje, preferencyjne kredyty, część odpisów amortyzować i oczywiście z zysku fatalnie obciążonego wysokim podatkiem dochodowym przez drapieżnego fiskusa.
Mniej zorientowanym wyjaśniam, że w ujęciu księgowym wydatki na inwestycje nie stanowią kosztów firmy i nie wpływają na wynik zysku. Dopiero po oddaniu inwestycji do użytku i przyjęciu jej na stan środków trwałych można dokonywać odpisów amortyzacyjnych rozłożonych na wiele lat i tworzyć w ten sposób koszty. Jest to elementarna wiedza dla każdego, kto próbuje parać się działalnością gospodarczą.
Po wspomnianym czerwcowym zgromadzeniu Iławskich Wodociągów zdawać by się mogło, że wiedza ta jest również przyswajalna burmistrzowi Iławy. Niestety okazało się to tylko złudzeniem, albowiem Maśkiewicz przypomniał sobie swój populistyczny, wyborczy bełkot dotyczący między innymi obniżenia cen wody i ścieków. Rozpoczął proces wymuszania na spółce obniżenia cen.
Ma to przynieść konkretny wymiar propagandowy. Dla samych mieszkańców Iławy obniżka nie znaczy dosłownie nic, a dla spółki powoduje burzenie misternie i odważnie budowanej strategii rozwoju. A na to oczywiście nie mogło być zgody kierownictwa spółki.
Znając mentalność Maśkiewicza łatwo się domyśleć jak to się wszystko skończy. Iławski przypadek odwołania rady nadzorczej i zarządu spółki za dobre wyniki ekonomiczne będzie chyba pierwszym tego typu przypadkiem w dziejach gospodarki wolnorynkowej III Rzeczypospolitej.
Uważnych czytelników odsyłam do ponownej lektury „komunikatu prasowego burmistrza”. Niech sami rozstrzygną, które zdania z całości tekstu są obrzydliwą manipulacją, a które dowodzą, że napisał je kompletny niechluj. Niech spróbują rozsądzić czy wiedza Jarosława Maśkiewicza dojrzała już do tego, by zgłosić go za pionierskie, nieznane zwykłym śmiertelnikom doktryny ekonomiczne do Nagrody Nobla, czy też jego „fachowość” prowadzi Iławę w przepaść, na której dnie kłębi się kompromitacja, ośmieszenie i czarna rozpacz.
JAROSŁAW SYNOWIEC
Komunikat prasowy
Burmistrza Miasta Iławy
Wystąpiłem do zarządu spółki „Iławskie Wodociągi” o zwołanie nadzwyczajnego zgromadzenia wspólników i dokonania zmian w składzie Rady Nadzorczej spółki.
Spółka osiągnęła w zeszłym roku prawie milion złoty zysku brutto (dokładnie 969.219,39 zł). W związku z tym z tego tytułu podatku dochodowego spółka zapłaciła kwotę aż 291.032 zł. Zeszłoroczny zysk netto wyniósł zatem 678.187,39 zł. Uważam, że niedopuszczalnym jest doprowadzenie do sytuacji, w której tak duży zysk nie został wykorzystany na inwestycje.
Według przyjętej praktyki, ekonomicznej logiki oraz stanowiska doktryny w tym zakresie podmioty powołane do zaspokojenia zbiorowych potrzeb obywateli winny tak kształtować ceny za świadczone przez siebie usługi oraz swoją politykę finansową, by osiągnąć jedynie niewielką rentowność zapieniającą im prawidłowe funkcjonowanie i rozwój. Dzięki temu ceny usług publicznych świadczonych przez te podmioty powinny być możliwie jak najniższe.
Uważam, że ceny dostarczania wody i odprowadzania ścieków, które Rada Miejska ustaliła 2 lata temu, są zawyżone. To ten właśnie fakt spowodował, że spółka w trudnym gospodarczo 2002 roku osiągnęła prawie milion złotych zysku brutto. Natomiast przykładem ewidentnej niegospodarności jest niewykorzystywanie tak dużego zysku na spłatę zobowiązań finansowych lub inwestycje.
Za doprowadzenie do takiego stanu rzeczy odpowiedzialność ponoszą zarząd spółki, Rada Nadzorcza jak również jej właściciel – Zarząd Miasta Iławy oraz burmistrz poprzedniej kadencji. Organy te nie podjęły żadnych czynności, aby tej niekorzystnej sytuacji zapobiec. W ten sposób miasto bezpowrotnie straciło prawie 300 tys. złotych.
Burmistrz Miasta Iławy
JAROSŁAW MAŚKIEWICZ