Do 63-latka, który utonął w Szałkowie w Jezioraku nie przyjechała karetka wodna. Jak twierdzi rzecznik dyspozytorów karetki zgłoszenie dotyczyło osoby, która... „prawdopodobnie utonęła”, a do takiego przypadku mogą być wysyłani jedynie strażacy.
Przypomnijmy. W jednym z poprzednich numerów „Kuriera” pisaliśmy, że w Szałkowie utonął 63-latek, który chciał wejść z mostu do przycumowanego jachtu. Mężczyzna pośliznął się i wpadł do wody. Zgłaszający powiedział policji, że gdy usłyszał plusk, to wskoczył do wody i próbował znaleźć poszkodowanego – bezskutecznie.
Na miejsce zdarzenia przyjechali strażacy, którzy oświetlili teren, zwodowali przyciągnięta przez siebie łódź, przeszukali teren wokół jachtów i wyciągnęli 63-latka po około 25 minutach od zgłoszenia.
Następnie tonącego przejął zespół medyczny, który przyjechał karetką. Po tym, jak podjęte czynności reanimacyjne nie przyniosły skutku, lekarz stwierdził zgon. Prokuratura odstąpiła od czynności i nie przeprowadzono sekcji zwłok. Świadkowie zdarzenia mówili nieoficjalnie, że denat pił wcześniej alkohol.
Na miejscu zdarzenia byli strażacy z PSP i OSP, pogotowie i policja. Dlaczego nie zadysponowano karetki wodnej, która cumuje w odległości około 6 kilometrów – przy Omedze przy ul. Sienkiewicza w Iławie? Ambulans, którego silnik ma 225 koni mechanicznych, byłby na miejscu tragedii po kilku minutach.
Aleksander Hepner, rzecznik prasowy spółki Falck Medycyna, której wodny ambulans pływa po Jezioraku, powiedział nam, że to olsztyński dyspozytor decyduje, jakie siły i środki zostaną zadysponowane do zdarzenia.
Kierownik Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Olsztynie Krzysztof Kisiel odsłuchał nagranie, gdzie zgłaszający rozmawia z dyspozytorem. Powiedział nam, że CPR przekazało informację o zdarzeniu dyspozytorni medycznej w ciągu 2 minut.
– My jedynie filtrujemy informacje i przekazujemy je dalej – powiedział nam Kisiel. – Dyspozytor zrobił to szybko i sprawnie. To nie od nas zależy, jaka karetka zostanie zadysponowana.
O tym decyduje już Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Olsztynie. Zapytaliśmy tamże, dlaczego do zdarzenia pojechali strażacy, a nie ratownicy Falcka.
– Do zdarzenia wysłana została karetka z Iławy (ze szpitala - red.), ponieważ czas dotarcia na miejsce, w przypadku tego ambulansu, był krótszy, niż czas dotarcia karetki wodnej, stacjonującej na jeziorze Jeziorak – odpowiedziała nam Maja Bezuch, rzecznik prasowy WSPR. – Zgłoszenie dotyczyło osoby, która według osoby zgłaszającej znalazła się pod wodą, nie wypływała i prawdopodobnie utonęła, a do takich poszukiwań mogą być wysłani jedynie strażacy.
Jak dodała Bezuch, decyzję o wysłaniu takiej, a nie innej karetki podejmuje dyspozytor medyczny po zebraniu wywiadu, a na miejsce wysyła ambulans, który może dotrzeć do zdarzenia jak najszybciej.
NATALIA ŻURALSKA
zdjęcie: Bartosz Kluba
Ambulans wodny Falck Medycyna na Małym Jezioraku