Sławomir Załęski do niedawna był kierowcą w PKS Iława. Pracował tam niecały rok. W styczniu po prostu nie poszedł do pracy. Twierdzi, że miał dość tracenia pieniędzy na uzupełnianie dziur w niedoborach kasy firmy. – Zabrali nam świąteczne pensje i zapowiedzieli, że jeśli wypalimy benzyny ponad limit, to znów zabiorą pieniądze. To nie w porządku – mówi kierowca.
Sławomir Załęski z Kisielic w iławskim Przedsiębiorstwie Komunikacji Samochodowej jeździł niecały rok. Z początku nie miał żadnych zastrzeżeń. Potem pracodawca zaczął ciąć jemu i innym kierowcom premię za tak zwany „przepał”.
– Tłumaczono nam, że przekroczyliśmy limit zużycia paliwa. Ale jak go nie przekraczać, kiedy oprócz jazdy ogrzewamy z paliwa autobusy? – pyta zbulwersowany kierowca.
ZAKLEJONY LICZNIK
W grudniu zabrano pracownikom od 100 do 300 złotych. Jednak mówić chce głośno o tym jedynie Załęski.
– Ci ludzie niejednokrotnie mają po kilka lub kilkanaście miesięcy do emerytury – mówi kisieliczanin. – Nie chcą ryzykować, wolą przeczekać i ja ich rozumiem. Ale dla mnie taka sytuacja jest niedopuszczalna.
PKS pieniądze potrącał kierowcom bez ich pisemnej zgody i nie wydając im dokumentów potwierdzających potrącenia. Związki zawodowe, zdaniem Załęskiego, nie reagują, podobnie jak sami kierowcy: ze strachu przed zwolnieniami.
– Z premii zabiera się nam pieniądze na wyrównanie strat firmy. To moim zdaniem niezgodne z prawem – mówi były już kierowca PKS-u. – Ponadto kierownictwo firmy postanowiło zakleić licznik dystrybutora paliwa, tak by kierowcy nie widzieli, ile benzyny wlewają. Tylko że wówczas nie da się wyrachować, ile naprawdę się spaliło!
CHŁÓD W RAMACH PROTESTU?
Załęski mówi, że na samo rozgrzanie silnika potrzeba 3 litrów paliwa. Zdarza się, że ma 2-godzinną przerwę. Wówczas silnik stygnie i na ponowne rozgrzanie leje się kolejna porcja 3 litrów.
– Prezes zwiększył nam limit o półtora litra na 100 kilometrów, byśmy ogrzewali wnętrze, ale to i tak zdecydowanie za mało – dodaje kierowca.
Załęski twierdzi, że kierowcy planują w ramach protestu wyłączać piece w autobusach.
– Dzień przed odejściem powiedziałem w firmie, że mam 10 litrów przepału – wspomina Załęski. – Tego dnia było wyjątkowo zimno i warunki na drodze były trudne. Zapytałem, czy zawsze będą mi odliczać za to kasę. Padła odpowiedź, że tak, bo taki jest regulamin. Oświadczyłem wówczas, że porzucam pracę.
KTO OSZCZĘDZA, TEN ZYSKUJE
Z początku Kazimierz Roznowski, prezes iławskiego PKS-u, nie chciał rozmawiać z Kurierem na temat cięć premii. Jak tłumaczył, to wewnętrzna sprawa firmy. Jednak po tygodniu umówił się z nami na spotkanie.
Prezes twierdzi, że podstawowe normy zakładowe zużycia paliwa na trasie dla poszczególnych marek autobusów są niezmienne od 4 lat.
– Jeżeli kierowca zużyje więcej paliwa, niż przewiduje norma i nie wynika to z niesprawności pojazdu, to taki pracownik ma przyznaną niższą premię lub nie dostaje jej wcale – potwierdza szef firmy.
NORMY FABRYCZNE I ZAKŁADOWE
Załęski nie zgadza się z wyliczonymi przez firmę normami. Uważa, że są za niskie.
– W przypadku Autosanu limit to 19 litrów latem i 20,5 zimą, a norma fabryczna na te autobusy wynosi 26 litrów na 100 km – kwituje.
Jednak pracownicy serwisowi z Autosanu zaprzeczają, by istniało coś takiego, jak norma fabryczna.
– Od kiedy jesteśmy w Unii Europejskiej, takich norm się nie podaje, bo nie są wymagane – informuje Wojciech Lisik z serwisu Autosan w Sanoku. – Wszystko zależy od warunków jazdy, ukształtowania terenu i umiejętności kierowcy. Zalecamy właścicielom firm transportowych samodzielne sporządzenie takich średnich po przejechaniu tych samych tras przez różnych kierowców. W autobusach, o których mówimy, przeciętne spalanie przy jeździe 70 km na godzinę to 19 litrów na 100 kilometrów.
Takie średnie zostały również sporządzone w iławskim PKS-ie. Według danych z listopada 2008 roku pokrywają się one z tym, co narzuca się kierowcom.
PREMIUJĄ OSZCZĘDNYCH
Roznowski przyznaje, że w ostatnim czasie kilku kierowcom obniżono premie.
– Ale są i tacy, którzy oszczędzając paliwo, dostają pieniądze ekstra – twierdzi. – Wprowadzone zmiany premiują kierowców, którzy starają się oszczędzać paliwo.
Zapytaliśmy też o zaklejenie licznika na firmowym dystrybutorze. Jak mówi prezes, każdy z pracowników ma obowiązek przyjąć auto z pełnym bakiem i po dniu pracy z pełnym bakiem je oddać. Zdarzało się w przeszłości, że niektórzy z nich wlewali do pełna przed wyjazdem z bazy, zaś po pracy napełniali baki nie do końca i wychodziła różnica w zużyciu, oczywiście na niekorzyść kolejnego kierowcy, który przejmował autobus.
– I taki delikwent musiał wówczas ponosić finansowe konsekwencje. Czy to było sprawiedliwe? – pyta retorycznie prezes. – Zaklejenie licznika było najlepszym wyjściem: kierowcy nie mają patrzeć, ile wlewają, by móc sobie wyliczyć, by nie wyszedł im „przepał”, ale uczciwie nalać pełny bak. Mimo zaklejonego licznika po zatankowaniu mogli sprawdzić u pracownika stacji, ile tego paliwa nalali. To nie było tajne.
Roznowski obiecuje, że ze względu na mrozy będzie jeszcze analizowana norma uwzględniająca wydatek paliwa na ogrzewanie.
SKARGI NIE BĘDZIE
Tymczasem w Państwowej Inspekcji Pracy w Olsztynie powiedziano nam, że obcinanie premii bez zgody pracowników jest niezgodne z przepisami prawa pracy.
– Tego rodzaju potrąceń pracodawca nie może dokonać bez pisemnej zgody pracowników – informuje Jacek Żerański, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Olsztynie.
Jednak prezes PKS nie ma sobie nic do zarzucenia.
– Każdy pracownik ma prawo wystąpić z wnioskiem o kontrolę do inspektora lub do sądu pracy. Nie obawiam się, bo wiem, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem – zapewnia Roznowski.
Żerański zapewnia, że na prośbę kierowców taka kontrola może być przeprowadzona.
– Pracownicy powinni skierować do nas skargę, jeśli oczekują interwencji – mówi rzecznik.
Jednak, jak mówi Załęski, kierowcy takiego wniosku nie złożą ze strachu przed zwolnieniem. On z kolei na drogę sądową nie ma zamiaru wchodzić, bo z pracy już odszedł.
– Ja tylko chcę, by wszyscy wiedzieli, jak jest – kwituje.
JUSTYNA JASKÓLSKA
Sławomir Załęski z iławskiego PKS-u odszedł w styczniu.
Miał dość wyrównywania strat na paliwie z własnej kieszeni
Kazimierz Roznowski, prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Iławie uważa, że regulamin firmy broni oszczędnych kierowców przed „kombinatorami”
Autobusy tankowane są z firmowego dystrybutora, który miał jeszcze do niedawna zaklejony licznik. Na prośbę kierowców ilość wlewanego paliwa znów jest widoczna