Iława przeżyła prawdziwe oblężenie policji. Z powodu meczu piłkarskiego o Puchar Polski (Jeziorak Iława – Zagłębie Sosnowiec 1:0) postawiono na nogi nawet olsztyński oddział prewencji. Ponadto kilkudziesięciu policjantów z Iławy intensywnie patrolowało miasto.
– Policja ma dokładne rozeznanie w zachowaniu kibiców – mówi inspektor Piotr Mateusiak, komendant powiatowy policji w Iławie. – Wiemy, którzy kibice są do siebie antagonistycznie nastawieni, a którzy ze sobą sympatyzują. Wiemy o nich prawie wszystko, zwłaszcza o liderach organizujących zadymy.
W przypadku pucharowego meczu w Iławie tak duże zabezpieczenie okazało się konieczne. Na początku drugiej połowy meczu doszło do zamieszek, które bardzo szybko zostały stłumione przez policjantów. Wystawiono mandaty za wyzwiska i nieobyczajne zachowanie. Nawet złodziejowi piłki wykopniętej za boisko nie upiekło się.
– Ilość sił na tym meczu była adekwatna do ogólnej liczby kibiców – mówi inspektor Mateusiak. – Sytuacja przez cały czas była pod naszą kontrolą.
Dla pseudokibiców w całym kraju skończyły się czasy bezkarności. Obecnie wszyscy podczas wchodzenia na stadion są filmowani (także w Iławie), a ich twarze przechowywane są w archiwach policyjnych.
– Niedawno został utworzony Ogólnopolski Rejestr Imprez Masowych – dodaje Mateusiak. – Korzystają z niego policjanci z całej Polski. Jeśli pseudokibic narozrabia w Iławie, a pojedzie na mecz do Warszawy czy Krakowa, to tamtejsza policja natychmiast będzie o nim wiedziała wszystko.
Ostrzejsze ma być też reagowanie policji na każde chamskie zachowanie na stadionie, nawet na używanie słów niecenzuralnych przez... piłkarzy!
Komendant iławskiej policji wierzy w skuteczność takiego zaostrzenia kar: – Za używanie wulgarnych słów karani będą nie tylko pseudokibice, ale i piłkarze, którzy nie powinni, a pozwalają sobie na kompromitujące przeklinanie podczas meczu.
MONIKA SMOLIŃSKA
foto: Bartek Gonzalez
Policjanci z prewencji byli przygotowani na najczarniejszy
scenariusz. Pałki, kaski, kamizelki, strzelby gładkolufowe
i miotacze gazu. Do „kiboli” dociera tylko
jeden argument: siła.