„Nie każdy pociąg to PKP” – słyszymy w nowej kampanii wizerunkowej mającej obalić stereotypy o polskich kolei. Jednak PKP to także pociąg InterCity, który nie zabrał dwójki pasażerów z Iławy do Krakowa, mimo że jeden z nich prosił o chwilowe wstrzymanie odjazdu, aby drugi wybiegł z tunelu. I co było dalej...?
W lutym ruszyła kampania wizerunkowa Polskich Kolei Państwowych. W telewizyjnych i radiowych spotach podróżni są przekonywani, że PKP przechodzi obecnie ogromne zmiany na lepsze. Na kampanię spółka przeznaczyła 35 mln zł netto.
INTERCITY TO TEŻ PKP
– Ooo, kolejarz – mówi w reklamie kobieta do mężczyzny, który przyniósł do pralni swój mundur.
– Konduktor, w PKP Intercity – odpowiada miłym głosem mężczyzna.
– Oj, kiedy to pana PKP zrobi wreszcie porządek z tymi pociągami? Ostatnio jechałam do syna... właściwie tego się nie da opisać – kontynuuje kobieta.
– A pani na pewno jechała pociągiem PKP? – pyta konduktor.
– A niby czym? – odparła kobieta.
– I tu jest pies pogrzebany, bo nie wszystkie pociągi to PKP – kwituje mężczyzna.
Później spot informuje, że PKP jest jednym z największych polskich przewoźników, ale nie jedynym. Przypomnijmy, że w skład grupy PKP wchodzą obecnie: Intercity (w tym Pendolino) oraz Szybka Kolej Miejska w Trójmieście. Przewozy Regionalne, Tanie Linie Kolejowe czy SKM Warszawa to zupełnie inne spółki.
Kampania wizerunkowa trwa, a tymczasem na Intercity skarży się Arkadiusz Wasiłowski z Iławy, który w kilka tygodni temu miał wraz z partnerką chciał pojechać pociągiem do Krakowa. Podróżni pojawili się na dworcu w ostatniej chwili. Bilet już wcześniej kupili przez internet.
– Wiedziałem, że możemy nie zdążyć, więc pobiegłem na peron, aby powiedzieć konduktorowi, żeby poczekał chwilę na moją partnerkę – opowiada czytelnik. – Kierowniczka stwierdziła, że pociąg ma opóźnienie i nie poczeka. Nie pomogło nawet to, że pokazałem jej, że pasażerka już wchodzi po schodach na peron. Kobieta dmuchnęła w gwizdek i pociąg odjechał.
KOLEJ PRZEPRASZA
W tej sytuacji Wasiłowski natychmiast poszedł do dworcowej kasy zażądać reklamacji biletów, które kosztowały łącznie prawie 500 zł. Usłyszał tam, że skoro bilety zostały kupione przez internet, jedynie w ten sam sposób może złożyć reklamację.
– Poprosiłem, by pani w kasie potwierdziła mi pieczątką, o której przyszedłem w sprawie reklamacji. Była godzina 12:39, czyli minutę po planowym odjeździe pociągu. Dlaczego więc kierowniczka na peronie twierdziła, że jest opóźnienie? – pyta retorycznie Wasiłowski. – Moim zdaniem była to czysta złośliwość.
Co na to Intercity? Spółka przyznaje się jedynie do tego, że faktycznie tego dnia pociąg nie mógł poczekać na pasażerów, ale nie podaje powodów takiego stanu rzeczy.
– Niestety, rzeczywiście tego dnia nie było możliwości wydłużenia postoju opisanego pociągu – potwierdziła Beata Czemerajda z PKP Intercity. – Jednak naszemu pracownikowi została zwrócona uwaga o konieczności dokładnego przekazywania informacji pasażerom, tak by nie zdarzyło się, że jakiś aspekt pozostaje niejasny. Pasażerów serdecznie za całe zajście przepraszamy.
Reklamacje biletów internetowych można składać listownie, przez internet lub w centrach obsługi klienta na wybranych dużych dworcach kolejowych.
KRYSTIAN KNOBELZDORF
Na bilecie podróżnego kasjerka potwierdziła,
że w sprawie reklamacji biletów zgłosił się do kasy
minutę po planowym odjeździe pociągu
PKP wydaje miliony na poprawę wizerunku,
a tymczasem przeprasza pasażerów z Iławy za incydent,
gdzie pociąg nie mógł zaczekać ani chwili na pasażera