NATALIA ŻURALSKA: – Kiedy złożył pan wypowiedzenie z pracy w szpitalu?
WOJCIECH DOBRZENIECKI: – Złożyłem wypowiedzenie 28 lutego br.
– Co było przyczyną tej decyzji?
– Związane jest to z jedną sytuacją: 1 lutego odeszła z oddziału doktor Katarzyna Bożym i od tego czasu zostałem na oddziale sam w sensie obsady etatowej.
– Ale chyba ktoś panu pomaga?
– Mam oczywiście pomoc ze strony lekarzy, którzy przychodzą z rana i po południu, ale nie daje to pełnej możliwości zapewnienia bezpieczeństwa dzieciom.
– Czyli to jedyny powód?
– Tak. Nie mogę firmować swoim nazwiskiem oddziału, w którym z racji małej obsady lekarskiej nie można zapewnić leczonym dzieciom pełnego bezpieczeństwa.
– Ile dzieci może przebywać na iławskim oddziale?
– Jest tu 25 łóżek, ale dzieci często jest na oddziale więcej.
– W takim razie ilu lekarzy powinno być na pediatrii?
– Żeby było dobrze, prócz mnie powinno być jeszcze dwóch doświadczonych lekarzy lub jeden doświadczony i dwóch stażystów.
– Jak pan myśli, dlaczego został pan sam?
– Od 2008 roku z iławskiego szpitala odeszło około 30 lekarzy. Część nowych przyszła w ich miejsce. Na taki mały szpital to około 60-procentowa rotacja. Zarzucenie mnie liczbami mówiącymi o lekarzach z przychodni, czy lekarzach, którzy przychodzą tylko na dyżury, nic nie zmienia.
– Do kiedy będzie pan pracował?
– Do 31 maja. Moje odejście jest krzykiem rozpaczy, bo nie można pracować w takich warunkach.
Iława, wrzesień 2010. Otwarcie zmodernizowanego
oddziału pediatrycznego szpitala. Wojciech Dobrzeniecki
(drugi z prawej, obok dyrektor Iwona Orkiszewska
z lewej) będzie tam ordynatorem
tylko do końca maja