RATUSZ SPRZĄTA
ŻONA SEKRETARZA
Kilka tygodni temu za iławskim magistratem podaliśmy, że przetarg na sprzątanie ratusza wygrała firma z Radzionkowa. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Iławie poinformowano jednak, że urząd będzie sprzątać firma „Lazur” z Iławy, należąca do żony sekretarza miasta Andrzeja Dzieniszewskiego.
W związku ze zmianą wygranego w przetargu, radny Marek Polański zadał na sesji pytanie, jak dokładnie wyglądała procedura w tej sprawie.
Jak wyjaśnił Mariusz Korpalski, prowadzący w ratuszu sprawę przetargu, na początku wpłynęło 8 ofert. Najniższa oferta firmy z Radzionkowa opiewała na kwotę 167 tysięcy złotych. Komisja przetargowa wystąpiła do niej o kosztorys. Po zaakceptowaniu kosztorysu i wystąpieniu komisji do burmistrza o wybór oferty tej firmy, ostatecznie przedsiębiorstwo z Radzionkowa ogłoszoną zwycięzcą przetargu.
Po tym rozstrzygnięciu wpłynęły jednak do ratusza dwa protesty. Jeden odrzucono jako bezzasadny, ale drugi – z firmy „Lazur”, należącej do Ewy Dzieniszewskiej, prywatnie żony sekretarza miasta Andrzeja Dzieniszewskiego – uwzględniono.
– Firma „Lazur” po zapoznaniu się z dokumentacją postępowania, do czego ma w zupełności pełne prawo, z czego jest sporządzony protokół, zrobiła sobie kserokopie pewnych dokumentów i wniosła protest na to, że firma z Radzionkowa nie jest w stanie wykonać zamówienia zgodnego ze specyfikacją, a tym samym podlega odrzuceniu zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych – mówił Korpalski.
Głównym zarzutem „Lazuru” było to, że firma z Radzionkowa w kosztorysie zapisała... kilkukrotnie mniejsze zużycie koncentratu myjącego, niż potrzeba! Drugim zarzutem było to, że firma ta dokonała zmian w kosztorysie szczegółowym w stosunku do kosztorysu ofertowego, czego przetargowe przepisy zabraniają.
Komisja uznała ten protest i wybrała kolejną najkorzystniejszą ofertę – firmy „Lazur” za 221 tys. zł – prawie o 60 tys. zł droższą od pierwszej zwycięskiej oferty. Firma z Radzionkowa w wymaganym terminie nie wniosła protestu od tej decyzji.
BURMISTRZ KONTRA GAZETA,
A RADNI MOGĄ POCZEKAĆ
Radny Marcin Woźniak pytał, co dzieje się z jego zapytaniem z lipca o to, czy architekt miejski Krzysztof Zakrzewski prowadzi działalność gospodarczą związaną branżowo z wykonywanymi obowiązkami w ratuszu. Woźniak zagroził też, że przy pomocy parlamentarzystów sprowadzi do ratusza NIK na kontrolę.
– Architekt nie prowadzi na terenie naszego miasta takiej działalności – odpowiadał radnemu w lipcu br. burmistrz Jarosław Maśkiewicz. Teraz odparł inaczej. – Złożyłem jednoznaczne wyjaśnienia na ręce redaktora naczelnego „Gazety Olsztyńskiej”. Dobrze by się stało, gdyby NIK sprawdził zasadność co do nieprawidłowości, nieprzestrzegania, korupcji, mocnych słów bezpodstawnie używanych w artykule bez wysłuchania drugiej strony, bez rozmowy ze mną tendencyjny artykuł.
Gwoli wyjaśnienia: niedawno w „Gazecie Olsztyńskiej” ukazał się artykuł ujawniający, że iławski architekt prowadził jednak działalność gospodarczą, także w samej Iławie. Dziennik przedstawił całą sprawę w kategoriach afery korupcyjnej.
– Ale ja nie jestem pracownikiem „Gazety Olsztyńskiej”! Jeżeli pan rozmawiał z gazetą, to przykro mi – przypomniał burmistrzowi o swoim istnieniu radny Woźniak. – Ja zgłaszałem do pana interpelację już w lipcu i oczekiwałbym odpowiedzi. Prosiłbym, żeby nie dyskutował pan z prasą, ale z radnymi.
KTO RZĄDZI W MIEŚCIE,
CZYLI GORZKIE WYNURZENIA
Kolejna kłótnia burmistrza i radnych zaczęła się od gorzkiego stwierdzenia radnego Zbigniewa Rychlika, jakoby to Iławą rządził SLD-owski wojewoda Stanisław Szatkowski. Wypowiedź tę sprowokował fakt, że wojewoda uchylił uchwałę iławskiej rady nakazującą burmistrzowi Maśkiewiczowi zwrot do kasy miasta ponad 7 tys. zł z tytułu nienależnie pobranych kwot za podróże służbowe i opłat za szkolenia.
– Podejrzewam, że wojewoda nawet nie przeczytał naszej uchwały – dodał jeszcze przewodniczący rady Edward Bojko.
To wystarczyło do prawdziwego wybuchu emocji radnego Eugeniusza Dembka: – Ludzie, czego my się czepiamy!? Jak chodziło o halę dla „Hatexu” to nie chcieliśmy uchwały, bo wojewoda odrzuci. Dopóki punkt decyzyjny będzie w starostwie, to będzie źle.
Nota bene takie samo zdanie wyraził burmistrz Maśkiewicz (tłumacząc tym swoje niepowodzenia) na spotkaniu z przedsiębiorcami w Iławskiej Izbie Gospodarczej, na którym radny Dembek był nieobecny! A jak starosta powiatu rządzi miastem? Według Dembka poprzez miejskich radnych zatrudnionych w instytucjach powiatowych, a takich jest w iławskiej radzie bodajże dziewięciu.
– Czasem mam wrażenie, że pan Dembek nie rozumie istoty sprawy. Nikt na mnie nie wywiera wpływu, wypraszam sobie – powiedział radny Włodzimierz Harmaciński, zawodowo dyrektor jednego z wydziałów w starostwie.
– Jestem dumny, że mam takiego szefa, w sensie gospodarczym i ludzkim! – dodał oburzony radny Eugeniusz Chomik, kierownik internatu szkoły budowlanki, a więc podwładny starosty.
– Czy pan się zastanowił, dlaczego to miasto traci?... – spytał retorycznie Dembka radny Ryszard Kabat, także dyrektor wydziału w starostwie.
– Cieszyłbym się, gdyby ta rada podała się do dymisji – stwierdził z kolei radny Stanisław Żygadło, inny ze zwolenników burmistrza.
– To niech pan złoży mandat, bo większość z nas pracuje zgodnie ze swoim sumieniem! – odparł rady Marek Polański.
– Chciałem pracować solidnie dla miasta, a już trzeci raz jestem wzywany na policję – gorzko stwierdził na koniec przewodniczący Bojko (tym razem w sprawie delegacji burmistrza – red.).
Sprawę delegacji Jarosława Maśkiewicza i jego udziału w szkoleniach bada policja pod nadzorem iławskiej prokuratury, po tym jak doniesienie na ten temat – po uprzednim głosowaniu Rady Miejskiej – złożył przewodniczący Bojko.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI