Rozmowa z ADAMEM ŻYLIŃSKIM, nowym kierownikiem Powiatowego Urzędu Pracy w Iławie
Od nowego roku kierownikiem Powiatowego Urzędu Pracy w Iławie jest Adam Żyliński, burmistrz Iławy w latach 1990-2002 oraz przez 4 lata poseł na Sejm RP. Żyliński na nowym stanowisku zastąpił Helenę Baran, która odeszła na emeryturę.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI: – Jak doszło do tego, że został pan kierownikiem Powiatowego Urzędu Pracy?
ADAM ŻYLIŃSKI: – Będąc burmistrzem jednocześnie uzupełniałem moje wykształcenie. Skończyłem studia z zakresu administracji. Dlatego chciałem znaleźć sobie takie miejsce, by być nadal przydatnym ze swoją wiedzą i kompetencjami. Praca kierownika PUP ma charakter administracyjny, w odróżnieniu od pracy burmistrza, która w charakterze jest bardziej „polityczna”. Myślę więc, że na nowym stanowisku będę mógł się zrealizować.
– Ale jak to konkretnie się stało, że dostał pan propozycję pracy?
– W momencie, kiedy w powiecie utworzył się nowy układ koalicyjny (SLD oraz „Zgoda i Rozwój” - red.) otrzymałem propozycję pracy od starosty i wicestarosty, jak również od kolegów z klubu „Zgoda i Rozwój”. Nie traktuję tego jednak jako wybór polityczny, ale w kategoriach czysto administracyjnych.
– Czy jednak nowa praca nie będzie dla pana tylko trampoliną polityczną, sposobem na bezbolesny powrót do publicznego życia po nieudanych wyborach na burmistrza Iławy?
– Po 12 latach mojej służby dla Iławy nie potrzebuję dodatkowego politycznego wsparcia jako kierownik urzędu pracy. Moją trampoliną jest 12 lat pracy burmistrza. Więc spekulacje tego typu są nie na miejscu.
– Jakie będą pana relacje ze starostą Ryszardem Zabłotnym, niegdyś szefem miejskiej spółki ZKM, której był pan zwierzchnikiem, oraz z wicestarosta Aleksandrą Skubij, do niedawna koleżanką z tego samego komitetu wyborczego?
– Wiem, co to są zasady i mam swój kodeks honorowy. Moje miejsce jest oczywiste i wynika z podporządkowania zarządowi powiatu ze starostą na czele. I tyle.
– Jak ocenia pan pracę swojej poprzedniczki?
– Pani Helena Baran zostawiła urząd poukładany, w bardzo dobrej kondycji. Cieszę się również, że nie obejmuję nowej funkcji po trupach. Wszystko odbywa się naturalnie. Nikogo nie wygryzłem, bo mój poprzednik odszedł na emeryturę.
– Nie obawia się pan wyzwań na nowej posadzie?
– Umiem czytać ustawy, potrafię zarządzać ludźmi, jestem otwarty na naukę, więc w przyszłość patrzę z optymizmem.
– Przegrane dla pana wybory miały miejsce ponad rok temu. Co pan robił od tamtego czasu do dziś?
– Pracowałem w spółce, w której udziały miała moja żona. W firmie tej pracowało kilkadziesiąt osób. Od stycznia żona się usamodzielniła i pracuje całkowicie na własny rachunek. Jej firma szyje pokrowce na meble, które wysyłane są do wielu krajów w całej Europie. Oboje z żoną jesteśmy dumni, bo z niczego udało nam się zrobić coś.
– Po co jest urząd pracy: tylko do rejestrowania bezrobocia, czy także do walki z nim?
– Urzędy pracy obsługują problemy bezrobotnych oraz dawkują aktywizację rynku pracy. I to wszystko. Oczywiście, że można to robić bardziej lub mniej kreatywnie, ale nie spodziewajmy się, że pośredniaki zlikwidują bezrobocie. Tego także nie można wymagać od lokalnych samorządów, bo sprawy ożywienia gospodarczego zależą od zupełnie kogo innego.
– Od kogo?
– Głównie od władz centralnych, które tworzą prawo i politykę podatkową państwa, a także od kondycji gospodarczej w innych państwach.
– Ale to właśnie od zaangażowania kierownictwa powiatowego pośredniaka zależeć może wielkość środków przyznanych na szkolenia, umowy absolwenckie, staże czy roboty publiczne...
– Zgadza się, ale wszystkiemu będę musiał się przyjrzeć na nowo, po swojemu. Na dziś na przykład mam bardzo krytyczny stosunek do szkoleń, które moim zdaniem nie przynoszą efektów. Być może jednak mój stosunek do tego tematu się zmieni, kiedy bliżej poznam problem. Podobnie było, gdy obejmowałem funkcje burmistrza Iławy. Na początku też byłem na „anty” wobec wielu spraw, by z czasem poznać gorset ustaw, pewne prawidła i ograniczenia, których nie da się ominąć. Może z tymi szkoleniami nie mam racji, ale muszę się o tym sam przekonać. Podobnie krytyczny stosunek mam do robót publicznych, które moim zdaniem tworzą nowe patologie w gospodarce. Ale dopóki nie zbadam tematu dogłębnie, nie będę w to ingerował. Pewne jest, że nie będę siedział za biurkiem. Wyjazdy do Ministerstwa Pracy czy do zaprzyjaźnionych posłów nie będą stanowić dla mnie problemu. Mam już w tym doświadczenie.
– W porównaniu do stanu sprzed roku widoczny jest spadek bezrobocia w Iławie i całym powiecie. Czy to, jak twierdzi na przykład obecny burmistrz Iławy, oznaka ożywienia gospodarczego?
– Przede wszystkim powodem spadku wskaźnika bezrobocia była zmiana w ustawie o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym. Teraz ubezpieczenie osoby bezrobotnej może być pokrywane z ubezpieczenia pracującego małżonka, nie ma więc potrzeby rejestracji w urzędzie pracy, by zachować to ubezpieczenie. W ostatnim czasie nasiliły się też odejścia na zasiłek przedemerytalny. Spadek bezrobocia to więc tylko i wyłącznie statystyka. Jeśli pojawia się jakaś nowa ustawowa możliwość, to ludzie zaraz uciekają do tych świadczeń, bo jest to dla nich bezpieczne. Nie świadczy to jednak o ożywieniu gospodarczym. Owszem, ktoś w pracy zajął miejsce tych, którzy odeszli choćby na zasiłek przedemerytalny, ale pamiętajmy, że na to wszystko pracuje młodsze pokolenie.
– Jaki miałby więc pan sposób na ożywienie gospodarki, gdyby był na przykład ministrem finansów?
– Zdecydowanie wprowadziłbym podatek liniowy. Rozwiązanie to bardzo dobrze sprawdziło się w niektórych krajach nadbałtyckich. Znikłaby też szara strefa, bo dziś największe firmy głowią się, jak uciec od 40-procentowego podatku dochodowego.
– Ile będzie pan zarabiał jako kierownik PUP?
– Naprawdę nie wiem, nie pytałem o to. Nie ma to dla mnie większego znaczenia. Umowy o pracę jeszcze (2 stycznia - red.) nie podpisałem. Na pewno będę zarabiał mniej niż redaktor naczelny „Kuriera”! (tu: śmiech)
– Co będzie z pana dojazdami do pracy? Gdy był pan burmistrzem Iławy, do ratusza dowoził pana służbowy bus. Czy teraz pójdzie w ruch należący do urzędu pracy lanos?
– Żona jeździ do swojej firmy w tym samym kierunku, więc po drodze będzie mnie zostawiać pod urzędem. Proszę też pamiętać, że od 18 lat mam prawo jazdy. Nie jeżdżę jednak samochodami, bo tego nie lubię.
Rozmawiał:
RADOSŁAW SAFIANOWSKI