Podobno Kain zabił Abla za opowiadanie starych kawałów. Ale niech tam. Powtórzę państwu kawał o burmistrzu, krążący po Iławie. Przyśniło się Jarosławowi M. olbrzymie pole ziemniaków. Chodził po tym polu i nic nie rozumiał. Po kilku dniach udał się do wróżki w Suszu. Opowiedział jej sen i poprosił o wróżbę. Kobieta zamyśliła się przez chwilę i powiada: „Niedobrze! Na jesieni pana wykopią, a na wiosnę mogą posadzić”.
Miarą popularności polityków zawsze była ilość kawałów opowiadanych o nich. O swojej popularności burmistrz mógł się przekonać w amfiteatrze podczas złotej tarki. Jednak buczenie i gwizdy byłyby ostrzeżeniem tylko dla człowieka wrażliwego, ale jeśli ktoś ma we krwi tylko „dogadywanie się”, tego typu reakcja publiczności nie zrobi na nim wrażenia. Totalna hipokryzją była wypowiedź burmistrza, że w Iławie goszczą artyści z najwyższej półki. Zostawiam to bez komentarza.
Czytam biuletyn „Ratusz”. Wpada mi w ręce ankieta. Czytam ją i nie wiem, śmiać się czy płakać. Stek bzdur i pobożnych życzeń. Zbiór haseł podobnych do tych, które swego czasy publikowała „Trybuna Ludu” z okazji 1 Maja, a opracowanych w KC PZPR... Jeśli czytam, że „Iława jest jednym z liderów turystyki w Polsce północnej” i tego typu inne hasła, to naprawdę można ocenić to jako radosną twórczość urzędniczego cinkciarza.
Pozostałe hasełka też świadczą o poziomie intelektualnym ich autora: zwiększenie roli przemysłu, zwiększenie roli przemysłu spożywczego itp. To jest właśnie rola władz miasta. Prawda? Na barykady i okrzyki, że „trzeba”... Flaki się przewracają.
Przecież strategia rozwoju miasta do roku 2015 jest już dawno opracowana. Jest, o ile wiem, opracowana również strategia perspektywiczna do roku 2030. Więc pytam: po co wyważać otwarte drzwi. Po co wydawać niepotrzebnie pieniądze. Chyba po to, aby zrobić wrażenie, że się coś robi. Wydział Integracji Europejskiej – jak to dumnie brzmi. Od razu wieje Europą. A że nie ma żadnego konkretnego i wartościowego pomysłu, to już mniej ważne.
Mam pytanie: czy nie lepiej byłoby wreszcie uruchomić tę kamerę na budynku iławskiej poczty głównej niż zadawać dziecinne i głupie pytania w ankiecie o zwiększeniu bezpieczeństwa publicznego?
Radny Marek Lewandowski, członek komisji rewizyjnej, doskonale przedstawił nam prawdziwy styl pracy burmistrza i jego otoczenia ratuszowego niejako od środka (przy Jarosławie M. wiernie zostali już tylko pierwszy sekretarz Andrzej Dzieniszewski oraz nawiedzony agent 007 – Stanisław Żygadło plus kilku pomniejszych i przerażonych łamistrajków).
Niedawno Lewandowski udowodnił publicznie na sesji, że burmistrz Maśkiewicz bezczelnie kłamie i butnie oszukuje radnych. Ciekawi mnie, czy teraz odezwie się z kolei któryś z dwóch przydupasów burmistrza. Chyba nie. Siedzą jak myszy pod miotłą w oczekiwaniu na weryfikację członków SLD. Jestem jednak pewien, że jeśli weryfikować będą kumple partyjni lub partyjne kochanki, to włos iławskim bandytom z głowy nie spadnie. Wyrzucą z partii tych raczej niepokornych, niewygodnych (np. radny Marcin Woźniak), a kolesie pozostaną. Inkwizytorzy nigdy „swoich” nie ruszą. Ale w Iławie rośnie niezadowolenie i coraz więcej ludzi chce ustawić przed ratuszem taczki. I to, moim zdaniem, będzie prawdziwy weryfikator dokonany przez nasze społeczeństwo.
W Starachowicach ciąg dalszy farsy. „Niezawisły” sąd utajnia rozprawę. Prawdziwa demokracja. Przestraszony chłystek bez tytułu sędziowskiego będzie orzekał w największym skandalu ostatnich lat. Czy to miała być wskazówka dla sądu w Iławie? No bo przecież tu również dobro osobiste oskarżonego jest wystawione na szwank, tu również ucierpi jego rodzina.
Ciekawi mnie tylko jak daleko jeszcze można posunąć się w obronie kumpli z tej samej czerwonej bandy?
ZYGMUNT WYSZYŃSKI