Nie wiadomo, czy było to celowe podpalenie, czy przypadkowe zaprószenie ognia przez bezdomnych, którzy przez wybity otwór w płycie zabezpieczającej drzwi wchodzili do środka. Na szczęście nikt nie zginął w płomieniach, które jednak doszczętnie strawiły dach i drewnianą konstrukcję wewnątrz budynku.
Do akcji skierowano 8 zastępów ratowniczo-gaśniczych oraz 36 strażaków zawodowych i ochotników z Iławy, Ławic, Rudzienic i Gromot. Budynek płonął jak pochodnia, a ogień podsycany przez porywisty wiatr dokonał bezlitosnego spustoszenia. W przeszłości zabytek płonął już wielokrotnie, jednak nigdy na tak dużą skalę.
DZIURA W ŚCIANIE
Dzień przed pożarem w płycie zabezpieczającej wejście, która do złudzenia przypominała solidny mur z białej cegły, zauważono spory ubytek. Najprawdopodobniej dzicy lokatorzy pokonali zaporę, dostając się do środka i przypadkowo zaprószyli tam ogień.
– Prowadziliśmy działania typowo gaśnicze. Strażacy zastali ten pożar w bardzo dużym rozgorzeniu, a w trakcie dogaszania była próba przeszukiwania pomieszczeń, ponieważ mieliśmy tę świadomość, że przez jakiś czas przebywały tam osoby, które nie powinny się tam znajdować – informuje Krzysztof Rutkowski ze straży. – Na szczęście nikogo nie odnaleziono, chociaż było to trudne z uwagi na to, że elementy konstrukcyjne były mocno naruszone.
PRZYCZYNA NIEUSTALONA
Dzień po pożarze policyjni technicy i biegły z zakresu pożarnictwa a także inspektor nadzoru budowlanego oraz przedstawiciel Urzędu Ochrony Zabytków przeprowadzili oględziny w asyście strażaków. Budynek groził zawaleniem i wchodzenie do środka było niebezpieczne, dlatego do oględzin użyto strażackiego podnośnika.
– Nie wiadomo, czy młyn był ubezpieczony. Ustali to prowadzone postępowanie, w którym brane są pod uwagę różne hipotezy co do przyczyn pożaru – informuje Joanna Kwiatkowska z policji. – Policjanci z technikiem kryminalistyki i z biegłym z zakresu pożarnictwa przeprowadzili czynności celem ustalenia okoliczności powstania pożaru. Wiadomo, że była dziura i będziemy ustalać, czy ktoś tam mieszkał lub koczował i zaprószył ogień, czy może było to celowe podpalenie.
ODBUDOWAĆ ZABYTEK
To stanowisko Urzędu Ochrony Zabytków. Po przeprowadzonych oględzinach stwierdzono, że stan murów nie jest tak zły, jakby się mogło wydawać. Górna część i konstrukcja drewniana spłonęły, ale konstrukcja ta, nieużywana od wielu lat i systematycznie podpalana, była i tak do wymiany.
– Z uwagi na bezpieczeństwo zostanie zdemontowana najwyższa ryglowa konstrukcja, a właściciel dostanie zalecenia konserwatorskie opracowanej ekspertyzy technicznej i wykonania na jej podstawie projektu odbudowy obiektu, odbudowy tej ryglowej części, odbudowy dachu, remontu i adaptacji – informuje obecny na miejscu Jerzy Domino, główny specjalista ds. zabytków nieruchomych. – Zniszczenia tego typu są stosunkowo nieduże. Nie było tam żadnych zabytkowych wnętrz, nic, co by ucierpiało, a sam pożar nie jest przesłanką, żeby budynek wykreślać z rejestru zabytków ani tym bardziej rozbierać.
PROBLEM WŁAŚCICIELA
Po zakończeniu czynności służby przekazały zgliszcza na piśmie właścicielowi, który teraz ma obowiązek zabezpieczyć obiekt na własny koszt. Według specjalisty również środki finansowe na odbudowę powinien zabezpieczyć właściciel.
Natomiast szacunkowa wartość obecnie plasuje się w przedziale 100-200 tys. zł. Po pożarze odpadła masa badań za ok. 50 tys. Jednak opracowanie projektu odbudowy kosztuje, a także trzeba będzie przeprowadzić badania wytrzymałościowe ścian. Specjalista wskazuje, że nie należy zapominać o wchodzącym w skład kompleksu sąsiednim budynku, który niewiele ucierpiał, a badania też są tam niezbędne.
– Nie można naiwnie sądzić, że budynek spali się do gruntu, nawet gdyby zakładano, że pożar będzie taki, że aż ściany popękają i się poprzewracają, zanim przyjedzie straż pożarna i zostanie sucha gleba – dodaje Jerzy Domino. – Nawet gdyby tak było, to proces wykreślenia z rejestru zabytków trwa parę lat.
MARIUSZ BRZOZOWSKI
Iława, ul. Kościuszki.
Zabytkowy pustostan płonął jak pochodnia
Dzień przed pożarem zaobserwowano
pokaźną dziurę w płycie zabezpieczającej
wejście do młyna
Dzień po pożarze specjaliści dokonali oględzin zgliszcz