Mariusz Nalik zmarł w wypadku samochodowym. Chłopak, zdaniem matki, nie był kierowcą BMW, które uderzyło w drzewo. Kobieta uważa, że został przesadzony na miejsce kierowcy. Złożyła też skargę do prokuratora okręgowego w Elblągu na pracę nowomiejskiej policji i prokuratora. Także i my zainteresowaliśmy tematem elbląską prokuraturę. I sprawę z szuflady wyciągnięto...
Przypomnijmy. 20-letni Mariusz Nalik z Biskupca 2 grudnia 2006 roku wraz z kolegami jechał na dyskotekę. Właścicielem BMW, którym jechali, jest Piotr B. z Biskupca. On to wysiadł z auta, by odwiedzić znajomego, pozostawiając kluczyki w stacyjce. Wówczas prawdopodobnie (jak zeznali świadkowie) Mariusz przesiadł się z tylnego siedzenia na miejsce kierowcy i odjechał z trzecim kolegą: 22-letnim Adamem z Płocka.
Kilkaset metrów dalej auto uderzyło stroną pasażera w drzewo. Świadkowie twierdzą, że Mariusz siedział na miejscu kierowcy. Jednakże na wystrzelonej poduszce powietrznej nie ma śladu krwi i auto od strony kierowcy nie zostało zbyt mocno zniszczone. Od strony pasażera przeciwnie – było doszczętnie zmiażdżone.
Mariusz miał poważne obrażenia czaszkowo-mózgowe z prawej strony głowy i mocno krwawił, a pasażer – Adam, wyszedł z wypadku cało.
SKARGA NA PROKURATORA
Matka zmarłego Mariusza nie godzi się z postępowaniem policji i prokuratury, która to nie przeprowadziła sekcji zwłok chłopaka i nie powołała biegłych do wyjaśnienia niejasnych okoliczności śmierci jej syna.
– Wszystko wskazuje, że nie był kierowcą! – mówi Marzena Późniak, matka zmarłego. – Policja nie zabezpieczyła jego odzieży, nie zrobiła sekcji i obwinili Mariusza, bo nie żyje i nie może się już bronić! Nie zostawię tak tego. Nawet na policję zaniosłam własne zdjęcia auta i odzieży syna, by mogli sobie skojarzyć fakty.
Matka już złożyła skargę na nowomiejską policję i prokuratora do Prokuratury Okręgowej w Elblągu.
– Uważam, że zaniedbali oni swe obowiązki – komentuje kobieta. – Prokurator w Elblągu przyjął mnie i wysłuchał moich uwag. Pokazałam mu także zdjęcia, jakie zrobiłam po wypadku i zdjęcia pokrwawionych ubrań syna, których nie zabezpieczyła nowomiejska policja. Te zabezpieczyć ma teraz elbląska prokuratura.
SEKCJA POWINNA BYĆ
– Matka zmarłego ma złożyć na piśmie wszelkie wątpliwości, jakie ma wobec pracy nowomiejskiej policji i prokuratury. Będzie to punktem wyjścia do wszczęcia kontroli i analizy zebranych akt sprawy – mówi Zbigniew Więckiewicz, prokurator okręgowy z Elbląga. – Po tych ustaleniach rozpocznie się postępowanie przygotowawcze. O jego rezultacie będę mógł powiedzieć dopiero za dwa tygodnie. Dodam, że zapoznałem się także z artykułem publikowanym w Kurierze, który otrzymałem z waszej redakcji.
Prokurator okręgowy nie ukrywa, że zaniechanie sekcji zwłok Mariusza Nalika było błędem.
– Sekcja zwłok powinna być wykonana – dodaje Więckiewicz. – Dlaczego prokurator od niej odstąpił, to właśnie wyjaśnić ma postępowanie przygotowawcze. Nie jest wykluczone, że odzież zmarłego i zdjęcia, jakie oglądałem, bo przywiozła je ze sobą matka, zostaną zabezpieczone i wykorzystane w toku prowadzonego postępowania. Bardzo dobrze, że matka ma jeszcze tę odzież. Istnieje wciąż możliwość pobrania z niej materiałów do badań. Dziwi mnie, że nie została ona od razu zabezpieczona przez nowomiejską policję.
O rezultacie postępowania przygotowawczego, o błędach nowomiejskiej policji i prokuratury, o ile zostaną wykryte, poinformujemy.
STATUS POKRZYWDZONEJ
– Dostałam pismo z policji z Nowego Miasta Lubawskiego o wszczętym śledztwie, a nie dochodzeniu – dodaje pani Marzena. – Jestem najbliższą osobą zmarłego i weszłam w jego rolę, osoby pokrzywdzonej.
– Śledztwo ma wyjaśnić, czy Mariusz Nalik był sprawcą wypadku, czy też poszkodowanym – wyjaśnia Tomasz Skoneczka, naczelnik sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Nowym Mieście Lubawskim. – Zdjęcia, które przekazała matka zmarłego, są na komendzie.
JOANNA MAJEWSKA
Marzena Późniak, matka 20-letniego Mariusza Nalika,
który zginął w wypadku samochodowym, wytyka błędy nowomiejskiej policji i prokuratorowi. Czy doszło do zaniedbań, sprawdza Prokuratura Okręgowa w Elblągu.
Tak wyglądało BMW, którym jechał Mariusz i jego znajomy. Mariusz nie żyje, a Adam, który siedział po stronie pasażera, stronie doszczętnie zniszczonej po zderzeniu auta z drzewem, żyje i nie miał żadnych obrażeń.