Czy nowy market sieci Kaufland, budowany przy ulicy Wyszyńskiego w Iławie, przyniesie miastu więcej złego czy dobrego? O tym w ostatnim tygodniu dyskutowali miejscy radni. Jedno jest pewne: tak dużego sklepu w Iławie jeszcze nie było.
Na ostatniej sesji iławskiej rady jako pierwszy sprawę Kauflandu poruszył radny Eugeniusz Dembek: – Kupcy i drobni handlowcy upatrują naszą władzę za czynnik sprawczy powstawania marketów w mieście, tych, które powstały i tych, które mają jeszcze powstać. Proszę mi odpowiedzieć, kto za tym stał lub stoi, że takie coś powstaje w Iławie – pytał radny Dembek. – Zabija to nasz lokalny handel.
Notabene sklep należący do żony radnego Dembka mieści się w odległości kilkudziesięciu metrów od Kauflandu.
Radny sam się pofatygował i zmierzył nowo budowany market po obrysie budynku. Wyszło mu ponad 3 tysiące metrów kwadratowych. Okazuje się jednak, że powierzchnia sprzedaży marketu przy ulicy Wyszyńskiego według dokumentacji wynosi 1999 metrów kw., zaś na budowę sklepów o powierzchni sprzedaży do 2000 metrów kw. nie jest wymagana zgoda rady. Pod tym względem więc przepisy nie zostały przekroczone.
„WINNI” POPRZEDNICY?
– Decyzję o warunkach zabudowy dla sklepu po bazie OCMB wydał były burmistrz Adam Żyliński, zaś dla dwóch marketów przy ulicy Dąbrowskiego, spożywczego oraz „Dom i Ogród”, były wiceburmistrz Stanisław Kieruzel – z nieskrywaną satysfakcją stwierdził na sesji Benedykt Dutka, obecny zastępca burmistrza. – Przepisy były, jakie były, można było, można nie było. Tak dla przypomnienia powiem, że byłem jednym z przeciwników takiej lokalizacji sklepów wielkopowierzchniowych.
– Żeby wszystko było jasne. To nie jest tak, że poprzedni zarząd chciał marketów w Iławie – natychmiast zareagował radny Marek Polański, w poprzedniej kadencji wiceburmistrz Iławy. – Z tym samym podmiotem, który teraz buduje market przy ul. Wyszyńskiego, prowadziliśmy rozmowy na temat budowy marketu przy gruzowisku naprzeciw dworca kolejowego. Miał być też przez tego inwestora wybudowany dworzec autobusowy i przebudowane skrzyżowanie. Wtedy opozycja głośno krzyczała, żeby tego marketu nie było. Mocno wtedy naciskało również lobby handlowe w mieście. Ostrzegaliśmy, że wówczas markety będą powstawać w miejscach, na które miasto nie będzie miało wpływu. I myśmy o tym mówili, że jak nie tu, to markety i tak gdzieś powstaną. A warunki zabudowany wydać trzeba, bo jeśli miasto ich nie wyda, wówczas inwestor odwoła się do samorządowego kolegium i takie warunki wcześniej czy później otrzyma.
Niezależnie od dyskusji radnych Kaufland przy ul. Wyszyńskiego rośnie z dnia na dzień. W szybkim tempie przebudowywane jest też skrzyżowanie, na którym założona zostanie sygnalizacja świetlna.
NA KIM NAM ZALEŻY
Dla kogo ta inwestycja będzie pozytywna, a dla kogo negatywna, okaże się z czasem. Ciekawym spostrzeżeniem na temat problemu budowy marketów w miastach podzielił się ze swoimi kolegami radny Zbigniew Rychlik, goszcząc na posiedzeniu Komisji Rozwoju Miasta w poprzedni poniedziałek.
– Latem rozmawiałem na temat marketów z kolegą-żeglarzem, który jest radnym w Gdyni. Oni ten temat już dawno przerobili – mówił Rychlik. – Kiedy opowiedziałem koledze o protestach lokalnych handlowców wobec budowy marketów, on mi odpowiedział: „Na kim ci bardziej zależy: na 200 sklepikarzach czy 34 tysiącach mieszkańców?”. Bo rzeczywiście, jeśli przeciętna rodzina dzięki marketom ma zaoszczędzić na wydatkach jakieś 50 złotych miesięcznie, to takiego pozytywu nie można pominąć. Mówię tu o samych cenach, abstrahując od jakości artykułów.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI