Ewelina Puławska z Iławy jest mamą niespełna 7-letniej Paulinki cierpiącej na autyzm wczesnodziecięcy. Do naszej redakcji zwróciła się po przykrej historii, jaka ją spotkała w miejskim autobusie. Chce zaapelować do ludzi o wyrozumiałość i akceptację wobec swojej córeczki i innych chorych dzieci.
Wszyscy rodzice wiedzą, jak trudnym i długotrwałym procesem jest wychowanie dziecka. W dzisiejszych czasach jest prawdopodobnie trudniej niż kiedykolwiek wcześniej. Mamy co prawda dostęp do całej gamy „materiałów pomocniczych” – książek, czasopism, audycji telewizyjnych czy internetu, jednak to tylko teoria. Słowem – łatwo nie jest, a wychowanie dziecka, nawet zdrowego i normalnie się rozwijającego, stanowi nie lada problem.
ZNALEŹĆ MIEJSCE SIEDZĄCE
Rodzice chorych dzieci mają podwójnie ciężko, bo dodatkowo zmagają się z chorobą swojego ukochanego dziecka. Często narażeni są też na brak akceptacji ze strony społeczeństwa. Pani Ewelina Puławska z Iławy, mam chorej na autyzm Pauliny, już nie raz przekonała się o tym na własnej skórze. Tym razem zabolało tak mocno, że postanowiła działać. Wszystko wydarzyło się w autobusie miejskim.
– Codziennie wieczorem zawożę małą autobusem do rodziców
– zaczyna opowieść pani Ewelina. – Stamtąd Paulinka idzie rano do przedszkola integracyjnego na osiedlu Podleśnym. To ułatwia nam sprawę, bo nie muszę jej budzić wcześnie rano, gdy wstaję do pracy. Córka ma takie przyzwyczajenie, które z pewnością wynika z jej choroby, że w autobusie chce koniecznie usiąść. Gdy weszła do środka i zobaczyła, że wszystkie miejsca są zajęte, wpadła w popłoch, zaczęła płakać i trzepotać rączkami. Ten objaw jest bardzo charakterystyczny dla dzieci autystycznych. Jedna z pań wstała, by wpuścić małą na swoje miejsce.
SKĄD TO U LUDZI?
Uradowana mama już miałam podziękować i wytłumaczyć, że jej córeczka jest chora, ale… nie zdążyła.
– Tuż za moją głową usłyszałam krzyki pozostałych pasażerów. „Poleciały” obraźliwe epitety w naszą stronę, m.in. o złym wychowaniu i „wymuszaniu przez gówniarzy” – relacjonuje Puławska. – Zrobiło mi się bardzo przykro. Starałam się dotrzeć przez te krzyki do ludzi i wytłumaczyć. W końcu jedna z pań, która mnie usłyszała, powiedziała, że ona nawet nie wie, co to jest autyzm. Inni pod nosem komentowali, że skąd mogli wiedzieć. Wysiadłam z córeczką na następnym przystanku.
Jak wyznaje matka, podobne sytuacje spotykały ją już wcześniej, na przykład na placach zabaw czy w sklepach.
– Nie wiem, skąd u ludzi taka znieczulica, chęć do przedwczesnych sądów i uprzedzeń. Może to po prostu niewiedza? – zastanawia się. – Tyle się ostatnio mówi i pisze o autyzmie i innych chorobach dzieci, nawet w Kurierze. Jednak to wciąż mało. Chciałabym uświadomić ludziom, że nie każde „inaczej’ zachowujące się dziecko jest źle wychowane. Często problem leży gdzie indziej. Może warto odczekać, przemyśleć... Nam, rodzicom dzieci chorych, i tak jest już bardzo ciężko. Targają nami różne uczucia, trudności z pogodzeniem się z chorobą dziecka, ból, smutek. Potrzebujemy wsparcia i akceptacji, a nie zbędnych komentarzy!– mama Paulinki kończy swoja opowieść ze łzami w oczach.
My przyłączamy się do apelu pani Eweliny, wierząc jednocześnie, że „ludzi dobrej woli jest więcej”.
AGNIESZKA ŻUBER
Iława. Chora na autyzm Paulinka z Mamą
Podziękowanie
Za wsparcie i pomoc dziękuję swojej kochanej rodzinie, gronu pedagogicznemu z Przedszkola Integracyjnego nr 2 w Iławie oraz Państwu Andrzejowi Zawistowskiemu oraz Aleksandrze Borkowej z Piekarni Typolskiej
Ewelina Puławska