Skromna iławianka z błyskiem w oku, której atutem jest wyrażanie emocji bez słów. Uważa, że mimika ciała i spojrzenie są bardzo ważne w tym, co robi. Jak twierdzi, aktorstwo jest trudne, ale po zdjęciach widać, że wychodzi jej to doskonale.
NATALIA ŻURALSKA: – Kiedy i jak zaczęła się twoja przygoda z fotomodelingiem? Może już jako mała dziewczynka lubiłaś pozować do zdjęć?
MARTA WIJATYK: – Jako mała dziewczynka bardzo wstydziłam się obiektywu i zawsze krzyczałam „Mamo, nie rób!”. Zaczęło się od zdjęć z chłopakiem, które umieszczałam w internecie. W czerwcu ubiegłego roku pojawiła się Ania Wernecka, pierwsza pani fotograf, która zaproponowała mi profesjonalne zdjęcia.
– Do jakich ujęć najchętniej pozujesz?
– Najważniejsze są dla mnie portrety, bo w człowieku ważne są dla mnie oczy. Lubię też czasem się powyginać i poprzebierać, bo to jest świetne przeżycie. Można się pośmiać oraz wykazać.
– Skąd czerpiesz pomysły na zdjęcia? A może po prostu realizujesz propozycje fotografa?
– Czasami zainspiruje mnie fragment teledysku, czyjeś zdjęcie, film, ale głównie muzyka. Liczę też na fotografów, którzy mają swoje pomysły i chcą je realizować.
– Kto cię fotografuje?
– Najczęściej fotografuje mnie Anna Wernecka. Śmiejemy się, że jest moim menadżerem. Mam też swoich mistrzów, za których oddałabym wszystko. Jednym z nich jest Marcin Mielnik. To jedyny fotograf, przed którym mam respekt. On strasznie dużo wymaga. Fotografują mnie też użytkownicy portalu maxmodels – młodzi ludzie, których pasją jest fotografia.
– Wolisz kobiety czy mężczyzn jako fotografów?
– Jest więcej mężczyzn, którzy interesują się fotografią, ale… kobieta zrozumie kobietę. Jeśli ja czegoś nie czuję, to kobieta to rozumie i akceptuje. Ostatnio miałam zdjęcia z chłopakiem, który mówił, że mam być seksowna. Nie rozumiał tego, że jestem spokojną dziewczyną i nie leży to w moim charakterze.
– Która sesja zdjęciowa utkwiła ci najbardziej w sercu i pamięci?
– Myślę, że ta pierwsza. Bardzo się denerwowałam i szłam tam z drżącym sercem. Były to zdjęcia portretowe, miałam po prostu ubrać się kobieco i być sobą. Pozowanie od razu mi się spodobało.
– Co czujesz, kiedy stoisz przed obiektywem?
– Na początku każdej sesji jestem zestresowana. Zawsze. Potem czuję spełnienie. To coś niesamowitego. Uwalniam się od problemów, dlatego jeśli mam zły dzień, to mam ochotę iść na zdjęcia.
– A co czujesz, gdy potem patrzysz na swoje zdjęcia?
– Czasami jestem zaskoczona, że coś wyszło tak dobrze. Szczególnie wtedy, gdy mam zły dzień, a efekty są świetne. Uważam, że to zasługa fotografa.
– Fotomodelka musi być cierpliwa i wytrwała, znosić czasem dotkliwy chłód w cienkim ubraniu. Czy czujesz nieraz, że masz już dość i nie chcesz kontynuować sesji?
– Tak… Bardzo narzekam. Czasami krzyczę, ale nie na fotografa, tylko w powietrze: „Mam już dość!”. Miałam ostatnio taką sesję, gdzie byłam tylko w koszuli. Było mi strasznie zimno. Czułam się fatalnie, później zresztą byłam chora. Są też sytuacje, gdzie się męczę. Jeśli nie czuję jakiegoś tematu, to wiem, że nic z tego nie wyjdzie. Ale traktuję fotografię jako zabawę i oderwanie się od tego szarego świata. Mogę być kimś innym, jednocześnie nie zatracając siebie. Jeśli ktoś zaproponowałby mi sesję, gdzie miałabym się ubrać w coś, co mi kompletnie nie odpowiada, od razu bym odmówiła.
– Niektóre zdjęcia są bardzo odważne. Co na to twoi najbliżsi?
– Te odważne zdjęcia „uczennicy autodestruktywnej” zaproponował mi fotograf Zbyszek. Na początku byłam przerażona, ale się zgodziłam. Moi rodzice oglądali te zdjęcia i widzieli, że to typowa gra aktorska. Nie mieli nic przeciwko. Poza tym miałam też sesję z moją mamą. Była zachwycona.
– Czy ktoś pracuje nad twoim wizerunkiem? Czy dążysz do jakiegoś własnego stylu?
– Makijaż robię sama, fryzurę też, ale czasem pomaga mi w tym mama, bo długie włosy ciężko okiełznać. Na każdym zdjęciu pragnę zachować chociaż odrobinę własnego stylu.
– Są jakieś fotomodelki, na których się wzorujesz?
– Pewna modelka z portalu maxmodels jest moim wzorem, ona nawet o tym nie wie, ale jest moją inspiracją.
– Chciałabyś, by twoja pasja była źródłem utrzymania? A może już nim jest?
– Fotomodeling nie jest źródłem mojego utrzymania i nie chciałabym, żeby nim był. Jeśli zahacza się o komercję, trzeba przygotować się na pewien atak. Ludzie nie reagują pozytywnie, gdy dziewczyna z małego miasteczka się wybije. Nadal chciałabym, by to zostało zabawą, typową pasją, a życie zawodowe – życiem zawodowym.
– Co uważasz za swój największy osobisty sukces?
– Trudne pytanie. Chyba to, że mimo przeciwności losu, nie poddaje się w realizacji moich marzeń. Każdy krok w ich stronę wywołuje u mnie uśmiech.
– Zatem jakie masz marzenia zawodowe, skoro to nie fotomodeling?
– Interesuje mnie kosmetologia. Lubię robić makijaż, czesać, zdobić paznokcie. Być może będę miała swój zakład odnowy biologicznej. A jeśli to się nie uda, chciałabym studiować resocjalizację, by w przyszłości pracować z dziećmi, które mają źle.
Więcej zdjęć Marty Wijatyk można obejrzeć na stronie internetowej: www.maxmodels.pl/enigma89.html
Dziewczyna jest chwalona przez fotografów za ogromne zaangażowanie i poświęcenie
Anna Wernecka jako pierwsza zaproponowała dziewczynie sesję zdjęciową. Jej strona internetowa to: www.annaw.carbonmade.com
Marta prywatnie to skromna, uśmiechnięta dziewczyna
Marta twierdzi, że Marcin Mielnik jest jej mistrzem. Więcej jego zdjęć można obejrzeć na stronie www.marcinmielnik.net
– Zdjęcia „uczennicy autodestruktywnej” zaproponował mi fotograf Zbyszek. Na początku byłam przerażona, ale się zgodziłam – wspomina Marta
MARTA PRYWATNIE
WIEK: 21 lat.
RODZINA: Mama jest najlepszą przyjaciółką, a tata dowie się o wywiadzie… z Kuriera! Marta ma też 14-letniego brata Dawida, który jest z niej dumny. Zła wiadomość dla płci męskiej – dziewczyna jest zajęta, ma chłopaka o imieniu Paweł.
SZKOŁA: Absolwentka technikum hotelarskiego w iławskim „mechaniku”, od października zamierza podjąć studia.
INNE ZAINTERESOWANIA:
Podróże. – Chciałabym zwiedzić Paryż. To według mnie stolica zakochanych – mówi Marta. – Włochy i Japonia też mnie fascynują. Uwielbiam czytać książki, zwłaszcza te owiane tajemnicą. Lubię też kino, przede wszystkim musicale. Uwielbiam, gdy aktorzy śpiewają o tym, co czują i wyrażają swoje emocje w tańcu.