Czytelnik poinformował nas, że prywatna firma Mariusza Szarmacha, notabene prezesa OSP Lubawa, odśnieża dachy używając do tego sprzętu należącego do straży pożarnej. Naczelnik dementuje te doniesienia.
– Jak to możliwe, że odśnieżaniem budynków użyteczności publicznej w Lubawie zajmują się strażacy z OSP w strażackich kombinezonach i z wykorzystaniem strażackiego sprzętu, a pieniądze z tego lądują w prywatnej kieszeni? – pisze do nas czytelnik pragnący zachować anonimowość (redakcja zna jego personalia). – Ano możliwe, gdy naczelnikiem straży jest ojciec, a za odśnieżanie kasuje syn. Macie pojęcie, jakie sumy wchodzą w grę? Ludzie widząc strażaków ochotników na dachach kiwają głowami z uznaniem. Szkoda tylko, że nie widzą faktur, które pan Mariusz Szarmach wystawia za świadczone usługi.
Czytelnik nie do końca orientuje się w układzie lubawskiej OSP, bo to Mariusz Szarmach jest naczelnikiem straży, a jego ojciec Wincenty Szarmach – prezesem. Samo jednak odśnieżanie dachów w Lubawie przez strażaków jest faktem, co już wcześniej – z zupełnie innego powodu – uwieczniliśmy na zdjęciach.
STRAŻACY – ZA DARMO
– Dlaczego właściciel firmy nie zainwestuje we własny sprzęt, odzież ochronną i własny środek transportu? – pyta czytelnik i od razu sam odpowiada sobie na pytanie. – No cóż, wiadomo że łatwiej się dorobić na cudzym. Proszę zapytać, kto i za ile odśnieżał dach w Ośrodku Sportu i Rekreacji w Lubawie. Żałuję, że w dniu w którym strażacy skrzętnie uwijali się na dachu, nie miałem przy sobie aparatu.
Mariusz Szarmach, który prowadzi jednoosobową firmę Ramed zajmującą się odśnieżaniem dachów wraz z ojcem Wincentym, przyjechali do redakcji Kuriera, by wyjaśnić całą sytuację.
– Nigdy nie używałem do prowadzenia własnej działalności sprzętu należącego do OSP – zastrzega naczelnik Mariusz Szarmach. – Mam swoją odzież ochronną i sprzęt. Sam osobiście odśnieżałem budynek OSiR-u i nie używałem do tego publicznego sprzętu. Miałem czerwony kombinezon, a strażacy mają czarne. Poza tym straż nie dysponuje alpinistycznym sprzętem, jaki ja posiadam.
Firma Mariusza Szarmacha odśnieżała także należącą do OSiR salę sportową przy gimnazjum. Z usługi te firma wzięła wynegocjowaną kwotę – nieco ponad złotówkę od metra kwadratowego powierzchni dachu.
TYLKO W DOBREJ WIERZE
Strażacy z kolei odśnieżali nieodpłatnie dachy gimnazjum oraz Warsztatów Terapii Zajęciowej. Dyrektor lubawskiego gimnazjum Marek Borkowski potwierdza, że nie płacił za odśnieżanie dachu przez OSP.
– Tylko trzy razy w tym sezonie strażacy z OSP odśnieżali dachy – tłumaczy Wincenty Szarmach, prezes OSP. – Dwa razy dach WTZ i raz gimnazjum. To i tak było wykonane tylko i wyłącznie w dobrej wierze, bo jeśli nie ma bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia, nie mamy obowiązku interweniować.
NATALIA ŻURALSKA
zdjęcia: Mariusz Szarmach
Marian Żuchowski
Strażacy odśnieżali dach lubawskiego
gimnazjum nieodpłatnie. Jak mówi Mariusz Szarmach,
pieniądze za te pracę nie trafiły do jego kieszeni
Czerwony strój, który naczelnik OSOP Lubawa jako szef prywatnej firmy zakłada do odśnieżania dachów, znacznie się różni od stroju strażaka