Andrzejem B. – jeszcze niedawno poważanym
leśniczym z okręgu Sąpy k. Iławy – interesuje się
policja i prokuratura. Lasy Państwowe podejrzewają,
że był zamieszany w kradzież drewna na dużą skalę.
Póki co, wyleciał z pracy.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, Andrzej B., leśniczy z Sąp, sprzedawał drewno ze swojego okręgu bez wymaganych pokwitowań. Sprawa podobno wyszła na jaw, kiedy do Nadleśnictwa Iława, do którego należy leśnictwo Sąpy, zwrócił się z pretensjami niezadowolony klient.
Z innych źródeł dowiedzieliśmy się też, że państwowe drewno kradzione przez Andrzeja B. wędrowało do przetarcia w jednym z podiławksich tartaków, by potem posłużyć do produkcji trumien jednej z firm pogrzebowych w Iławie.
Oficjalne instytucje dopiero nadały sprawie bieg.
– Złożyliśmy doniesienie do prokuratury i dla dobra śledztwa póki co nie udzielamy informacji – powiedziała nam nadleśniczy Danuta Fuks. Potwierdziła jednak, że Andrzej B. został wyrzucony z pracy. – Ten pan został odwołany ze stanowiska leśniczego i już u nas nie pracuje.
Prokuratura przekazała sprawę do zbadania i wyjaśnienia iławskiej policji.
– Nadleśnictwo złożyło do nas doniesienie o podejrzeniu kradzieży drewna z lasu – informuje Tomasz Rek, prokurator rejonowy w Iławie. – Obecnie trwa postępowanie w sprawie i żadnej osobie jeszcze nie przedstawiono zarzutów. Wyniki postępowania policji będą znane za kilka tygodni.
Prywatnie Andrzej B. jest szwagrem Andrzeja Dzieniszewskiego, sekretarza miasta Iławy.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI