W Makowie przy lokalach gastronomicznych notorycznie zalegają śmieci. Jak się okazuje, większość właścicieli nieruchomości nie ma podpisanych deklaracji śmieciowych – nie ma więc pojemników na śmieci. Gmina jest bezsilna, a Związek Gmin „Czyste Środowisko” wysyła do ludzi wezwania.
Już kolejny czytelnik zgłosił się do nas z prośbą o interwencję w sprawie zaśmiecania turystycznego centrum Makowa – przy lokalach gastronomicznych.
BRAK DEKLARACJI
– Przy wprowadzeniu ustawy śmieciowej właściciele nieruchomości mieli obowiązek złożenia deklaracji, które trafiły do Związku Gmin Regionu Ostródzko-Iławskiego „Czyste Środowisko” – informuje sekretarz gminy Iława Bogusław Wylot. – Teoretycznie każdy właściciel nieruchomości ma obowiązek posiadania pojemnika. W praktyce wygląda to tak, że wielu właścicieli nieruchomości w Makowie nie złożyło deklaracji i nie ma koszy na śmieci.
Jeśli chodzi o firmy gastronomiczne, to ich właściciele powinni zadeklarować wielkość pojemnika i częstotliwość wywożenia śmieci.
– Śmieci są wywożone zbyt rzadko – dodaje Wylot. – Przecież nikt obcy tych śmieci do Makowa nie przywozi, tylko wysypują je miejscowi.
Przedstawiciele gminy spotykają się z władzami nadleśnictwa oraz firmy sprzątającej i dyskutują nad tą sytuacją.
– Nie jesteśmy bezpośrednią stroną w tej sprawie, tylko ZG „Czyste Środowisko” – kontynuuje sekretarz. – Nie odpieramy jednak problemu, tylko próbujemy go załatwić. Staramy się wywierać presję na właścicielach nieruchomości, bo komu, jak nie im powinno zależeć na czystości? Ludzie muszą to w końcu zrozumieć. Nie mamy możliwości formalnych, by wyciągnąć od nich konsekwencje.
NADLEŚNICTWO SPRZĄTAŁO
Śmietnik leży na terenie Lasów Państwowych.
– Do zeszłego roku śmieci z tego terenu wywoziło nadleśnictwo – informuje Przemysław Pierunek z Nadleśnictwa Iława, odpowiedzialny za kontakt z mediami. – Ze względu na nową ustawę nie odpowiadamy za odpady na terenach dzierżawionych. Aby zapobiec gromadzeniu się śmieci w miejscach, gdzie pojawiały się najczęściej, nadleśnictwo zamontowało kamery. Śmieci systematycznie usuwamy wciąż na swój koszt. W tym roku sprzątnęliśmy już tam ponad 9 m3 śmieci i kosztowało nas to ponad 1500 złotych.
Dyrektor Związku Ggmin „Czyste Środowisko” Krystyna Dobkiewicz twierdzi, że walka z właścicielami nieruchomości w Makowie trwa od dłuższego czasu.
– Wysłaliśmy do nich 80 wezwań o złożenie deklaracji – mówi. – Powinni się z nami jak najszybciej skontaktować. Niektórzy już to zrobili. Będziemy prowadzić dalsze działania w tym zakresie.
NATALIA ŻURALSKA
Do takiego widoku w centrum wsi
mieszkańcy i turyści powoli się przyzwyczajają
Komentarz autora
Chcieli dobrze, wyszło jak zawsze
W połowie ubiegłego roku w życie weszła nowa ustawa śmieciowa. Zakładała ona, że od mieszkańców będzie pobierana stała opłata i w Polsce będzie czysto. Rzeczywistość pokazała, że jest inaczej.
Czytelnicy ciągle zgłaszają nam problemy śmieci wylewających się z pojemników. Ludzie zwalają winę na gminę, ta zaś na Związek Gmin „Czyste Środowisko”, a ci znów na ludzi. I tak w kółko...
Mam wrażenie, że system karania w tym przypadku jest zbyt łagodny. Gdyby ci, którzy zostawiają śmieci obok pojemników w centrum turystycznym Makowa, zostali złapani na gorącym uczynku zapłacili 500 złotych mandatu, kolejnym razem zastanowiliby się, czy bardziej opłaca się zapłacić podatek śmieciowy, czy też mandat. Ale czy komuś poza garstką uczciwych na tym zależy?