Właściciele „Face Clubu”, nowej dyskoteki w centrum Iławy chcą dojść do kompromisu z mieszkańcami ulicy Nowomiejskiej i naprawić błędy właściciela poprzedniej dyskoteki, która działała w tym miejscu. Mieszkańcy dogadać się nie chcą i wnoszą o zamknięcie klubu.
Na początku wakacji w Iławie przy ul. Nowomiejskiej otwarto nową dyskotekę – „Face Club”. Niegdyś był tam klub Taboo. Został zamknięty, bo ówczesny burmistrz Włodzimierz Ptasznik ze względu na dużą liczbę policyjnych interwencji cofnął zezwolenie na sprzedaż alkoholu w tym miejscu. Bez zezwolenia klub był nierentowny. „Face Club” prowadzą nowi właściciele: Ryszard Lange i Dariusz Buczkowski. Menadżerem klubu jest Leszek Mućka.
PROTEST PRZED OTWARCIEM
Jeszcze zanim klub został otwarty, okoliczni mieszkańcy napisali petycję do burmistrza, że sprzeciwiają się działalności klubu. Pod pismem podpisało się 13 mieszkańców bloku przy ul. 1 Maja 2 (nie wszyscy poparli protest) oraz 72 osoby z innych bloków na 1 Maja oraz ulic Nowomiejskiej, Sobieskiego, a także tych bardziej oddalonych, jak Królowej Jadwigi i Kopernika.
22 lipca najbliżsi sąsiedzi dyskoteki zorganizowali spotkanie. Przedstawicielem burmistrza była komendant straży miejskiej Magdalena Woś, a iławską policję reprezentował dzielnicowy Rafał Żurawski.
Na spotkaniu nie pojawili się przedstawiciele klubu.
– Nie wiedzieliśmy, że takie spotkanie miało miejsce – mówi właściciel „Face Clubu” Ryszard Lange. – Sami chcieliśmy spotkać się z mieszkańcami, ale nam odmówili.
Na spotkaniu ludzie narzekali na hałas i bójki pod klubem oraz nieprawidłowe parkowanie samochodów. Apelowali o wykonanie w okolicy monitoringu.
– W przyszłym roku zostanie zainstalowana tutaj kamera miejskiego monitoringu – powiedziała komendant straży miejskiej. – Do tego czasu jesteśmy w stanie wypożyczać mieszkańcom naszą kamerę mobilną.
Komendant apelowała, by każde zakłócanie porządku było zgłaszane straży miejskiej lub policji. Pierwsza z tych instytucji pracuje jednak do godziny 22, a interwencje w tym miejscu są zgłaszane nocą.
Mieszkańcy prosili, by policja zwróciła uwagę ochroniarzom dyskoteki, by imprezowicze nie wychodzili na zewnątrz – jak twierdzą – załatwiać potrzeby fizjologiczne i „dekorują” sprayem okoliczne bloki.
– Proszę zgłaszać na policję każdy przypadek zakłócania ciszy nocnej – mówił mieszkańcom dzielnicowy.
Na ten moment pod klubem odnotowano około 20 interwencji. Dotyczyły one głównie zakłócania ciszy nocnej.
SZLI Z PARKU
Jedna z interwencji, którą kamera nagrali mieszkańcy pobliskiego bloku, dotyczyła szarpaniny.
– To nie byli klienci naszego klubu. Na nagraniu widać, że szli z parku, a nie wychodzili z dyskoteki – zapewnia menadżer Leszek Mućka. – Poza tym stosujemy selekcję gości. Nie wpuszczamy do klubu osób w sportowych strojach czy bluzach z kapturem. Jeśli zaś chodzi o malowanie sprayem, to nigdy nikt nie wszedł do klubu z puszką farby w kieszeni. To nie nasi klienci dopuszczają się wandalizmu.
Przedstawiciele klubu zaznaczają, że w tym samym budynku mieści się jeszcze lokal gastronomiczny „Ranczo”, na którego klientów nie mają wpływu.
– Nasi klienci wychodzą do ogródka przy klubie od strony torów oraz na taras – mówi właściciel Dariusz Buczkowski. – Na dworze przez cały czas trwania imprezy w kółko chodzi dwóch ochroniarzy. Proszą oni osoby siadające na murku pod blokiem 1 Maja 2, by przechodzili do ogródka. Zaznaczamy, że często na murku siadają osoby wracające z parku, które nie były naszymi klientami lub osoby, które do klubu nie zostały wpuszczone.
PROPONUJĄ ELEWACJĘ
Także Ryszard Lange nie chce wchodzić w konflikt z mieszkańcami. Jest otwarty na ich sugestie. W ramach udowodnienia, że nie chce się z nikim kłócić, proponuje na własny koszt odmalować elewację bloku przy ul. 1 Maja 2, która została „pokolorowana” sprayem jeszcze za czasów funkcjonowania dyskoteki Taboo.
– Graffitti na pawilonie przy bloku istniało już, gdy otwieraliśmy dyskotekę – mówi. – Mimo wszystko jesteśmy chętni odświeżyć elewację. Gdy będzie nowa, będzie można stwierdzić, czy faktycznie nasi klienci załatwiają tam swoje potrzeby fizjologiczne, bo ochroniarze ciągle krążą i twierdzą, że nic takiego się nie dzieje.
Właściciele klubu zapewniają, że uczulają ochronę, by nikt z gości klubu, ale także spoza niego, nie siadał na murku pod blokiem.
– Nie pozwalamy na krzyki i awantury pod klubem, ale niejednokrotnie zdarza się, że to ludzie wracający z parku bardzo hałasują, więc prosimy mieszkańców, by zwrócili na to uwagę – dodaje Buczkowski. – Mimo tego, że na zewnątrz nie wypuszczamy nikogo ze szkłem, to i tak sprzątamy teren wokół z butelek po piwie.
Właściciele klubu sami zwracają uwagę gościom klubu.
– Kiedyś przyjechały do nas samochodem policjantki z Ostródy i puszczały w aucie bardzo głośno muzykę – opowiada Lange. – Sam do nich podszedłem i prosiłem, by tego nie robiły. Posłuchały i ściszyły muzykę.
TUNEL KROKIEM
DO POROZUMIENIA?
Właściciel dodaje, że nie powiela błędów poprzedniej dyskoteki.
– Wykonaliśmy profesjonalną wentylację i nie otwieramy w klubie żadnych okien. To poprawiło wygłuszenie budynku – kontynuuje Lange. – Ponadto mamy pomysł, by wykonać od wejścia tunel między drzewami i zrobić wyjście wprost na ulicę Sobieskiego niedaleko wiaduktu. Wówczas klienci nie będą w ogóle wchodzili na ulicę Nowomiejską i 1 Maja.
Klub zatrudnia w tym momencie 10 osób.
– Nawet jedna z mieszkanek pobliskiego bloku u nas pracuje – dodaje Lange. – Zainwestowaliśmy w ten klub pół miliona złotych, spełniamy wszystkie wymogi przeciwpożarowe i nieustannie monitorujemy, co się tutaj dzieje. Zdajemy sobie sprawę, że niektóre sytuacje są prowokowane przez konkurencję, ale zapewniamy, że będziemy pilnować porządku. Prowadzę klub w Brodnicy na Rynku. Mieści się on w piwnicy kamienicy, w której mieszkają ludzie (obiekt „Face Clubu”jest wolnostojący - red.). Mimo początkowych strajków, burmistrz powiedział, że nie będzie dążył do zamknięcia klubu, bo centrum miasta jest po to, by tętniło życiem. To miejsce na rozrywkę i rekreację. Iława jest podobno miastem turystycznym, więc trzeba tym turystom proponować jakieś rozrywki, a nie zamykać kluby.
BĘDĄ REAGOWAĆ
Lange proponuje, by mieszkańcy z nim rozmawiali, bo jest otwarty na ich sugestie.
– Nawet gdy słyszą w nocy, że coś się dzieje, mogą do nas podejść i zwrócić nam uwagę, żebyśmy na przykład ściszyli muzykę – proponuje. – Obie sale są jednak dobrze wygłuszone, więc nie obawiamy się wykonania pomiaru hałasu, czym grożą nam mieszkańcy.
Menadżer dodaje, że w najbliższym czasie ochroniarze pracujący na dworze będą mieli na sobie jaskrawe kamizelki, a nie czarne, jak to było do tej pory – by mieszkańcy widzieli, że non stop monitorują okoliczny teren.
– Płacimy koncesję, podatki, zatrudniamy pracowników, włożyliśmy w ten klub mnóstwo pieniędzy, więc zależy nam, by dogadać się z mieszkańcami, a nie kłócić – kończy Lange.
NATALIA ŻURALSKA
Iława, ulica 1 Maja u zbiegu Sobieskiego.
Mieszkańcy bloków w sąsiedztwie dyskoteki „Face Club” spotkali się z komendantem straży miejskiej Magdaleną Woś i dzielnicowym Rafałem Żurawskim
Komendant straży cierpliwie wysłuchiwała
narzekań mieszkańców
Właściciele klubu proponują odmalowanie elewacji
pawilonu przyległego do bloku, mimo tego, że został on zniszczony jeszcze wtedy, gdy funkcjonowała poprzednia dyskoteka
Od lewej menadżer „Face Clubu” Leszek Mućka
i właściciele Dariusz Buczkowski oraz Ryszard Lange
Do klubu prowadzi wąskie wejście,
by uniemożliwić klubowiczom rozchodzenie się po trawniku
Właściciele klubu zapewniają, że apelują do gości,
by korzystali z ogródka między klubem a torami kolejowymi
oraz tarasu na piętrze dyskoteki
Mieszkańcy na własną rękę monitorują teren.
Nagrywają filmy. Tu młodzież siedzi na murku
i ich zdaniem głośno rozmawia
Iława. Mieszkańcy bloku przy ul. Nowomiejskiej 2
twierdzą, że to klubowicze pomalowali sprayem ich blok.
Właściciele zapewniają, że nikt nie wnosi do środka
puszek z farbą i uważają, że musiał to zrobić ktoś inny