WOJCIECH FIGURSKI, 26-letni napastnik Jezioraka Iława, nie raz był królem strzelców. Gra w piłkę, odkąd pamięta i nie wyobraża sobie już bez niej życia.
Wojtek Figurski zaraził mnie uśmiechem już od samego progu. To miły i sympatyczny chłopak, którego wcześniej uważałam za ważniaka. Jak przekonałam się na własnej skórze, pozory mylą! Wojtek przyjął mnie w mieszkaniu swojej cioci. Nie było możliwości spotkania się w jego rodzinnym domu w Szałkowie, bo odbywa się tam generalny remont. Chłopak opowiadał ciekawie nie tylko o piłce...
– Przygoda z piłką zaczęła się banalnie – mówi Wojtek. – Już jako przedszkolak wychodziłem na podwórko z kolegami, by grać mecze. Do piłki nożnej ciągnęło mnie zawsze. Tata zabierał mnie na mecze i już wtedy wiedziałem, że chcę zostać piłkarzem. Treningi rozpocząłem, kiedy miałem 8 lat.
TYP ŚPIOCHA
Wojtek zdradził nam, że jest śpiochem. Budzi się około godziny 9, ale wstaje dopiero o 11.
– Przy śniadaniu codziennie czytam „Przegląd Sportowy” – wyznaje. – Nie mógłbym wytrzymać, gdybym nie wiedział, co dzieje się w świecie sportu. Trudno byłoby mnie zagiąć z wiedzy o piłce.
Marlena, dziewczyna Wojtka, studiuje w Olsztynie. Z tego powodu nie mogą widywać się codziennie.
– Popołudnia najczęściej spędzam na treningach – dodaje Wojtek. – Granie w piłkę niewątpliwie zajmuje większość mojego czasu. Po treningu zdarza mi się wyjść gdzieś ze znajomymi. Lubię też spędzać wolne chwile z moją rodziną. Przyznam szczerze, że większość czasu spędzam jednak z kolegami z drużyny, to nieuniknione.
KARTY ZAMIAST KOMPUTERA
– Nie jestem typem komputerowca – tłumaczy. – Oczywiście korzystam z internetu, żeby poczytać wiadomości sportowe. Niektórzy moi koledzy potrafią spędzić 6 godzin na graniu przed monitorem. Ja taki nie jestem, w ogóle mnie do tego nie ciągnie.
Lubi za to grać w karty, co jest rzadkością w dzisiejszych czasach.
– Jak jeździmy na mecze poza Iławę, często w autobusie zbieram ekipę i zachęcam chłopaków do gry – dodaje Wojtek.
DO TAŃCA I RÓŻAŃCA
Wojtek jest praktykującym katolikiem.
– Chodzę do kościoła pomodlić się o zdrowie i szczęście dla mnie i moich bliskich – mówi. – Nie jestem jednak typem zakonnika!
Nie chodzi na imprezy dzień czy dwa przed meczem, bo liczy się dla niego zdrowie. Nie chce oszukiwać kolegów z drużyny.
– Przyznam, że piję alkohol – dodaje piłkarz. – Mam jednak żal, że ludzie wypisują na forach internetowych drużyny, iż rzekomo widzieli mnie pijanego dzień przed meczem. To zwykłe oczernianie. Moi bliscy wiedzą, że jest inaczej.
Piłkarz nieźle sprawdza się na parkiecie, co potwierdzają jego znajomi. Figurski przyznaje, że taniec lubi szczególnie wtedy, gdy idzie na dyskotekę ze swoją dziewczyną.
PLANY NA PRZYSZŁOŚĆ
Piłka nożna jest taką dyscypliną sportu, że nie można przewidzieć, gdzie będzie się pracować choćby za rok.
– Może mnie skusić perspektywa grania w innym klubie – informuje Wojtek. – Chciałbym, żeby ten sport zapewnił mi byt. Z dotychczasowej pensji w naszej drużynie można wyżyć pod warunkiem, że jest się kawalerem. Jeśli ktoś jednak ma rodzinę i dom, trudno się z tego utrzymać.
Figurski myśli o wspólnej przyszłości razem z Marleną, z którą jest już półtora roku. Chciałby mieć dzieci. Zdaje sobie sprawę, że za maksymalnie 10 lat zakończy karierę piłkarza.
– Przyszłość i tak wiążę ze sportem – mówi. – Może zostanę trenerem albo nauczycielem wychowania fizycznego? Studiowałem w Warszawie na AWF, ale nie godziłem studiów z graniem w Jezioraku i musiałem je przerwać. Żałuję tego, ale planuję jeszcze do nich wrócić gdzieś bliżej, na przykład w Olsztynie.
KIBICE NIE ZAWSZE MOTYWUJĄ
Tata Wojtka jest jego największym kibicem. Nie opuszcza żadnego meczu. 18-letni brat Hubert też poszedł w jego ślady.
– Jestem takim typem człowieka, że publiczność mnie motywuje – wyznaje napastnik. – Im więcej ludzi na stadionie, tym lepiej, szczególnie, gdy widzę na trybunie swoich bliskich. Jednak kibice nigdy za mną nie przepadali. Są mecze, że wyzywają piłkarzy. To demotywuje. Uważam, że są to zakompleksieni ludzie, którzy nigdy nie grali w piłkę.
Wojtek wspomina z uśmiechem pewien mecz, który zagrali w Rzeszowie. Było na nim około półtora tysiąca ludzi i wszyscy – młodzi i starsi – mieli szaliki w klubowych kolorach i dopingowali swoją drużynę.
– Mam nadzieję, że kiedyś doczekamy się takiej sytuacji w Iławie. Nie tylko na meczach z Olsztynem czy Elblągiem, ale na wszystkich – dodaje.
W życiu trzeba umieć wygrywać i przegrywać. Z tym drugim trzeba umieć sobie radzić.
– Kiedy schodzę z boiska po wygranym meczu, czuję radość – mówi chłopak z uśmiechem. – To niesamowite uczucie. Tańczymy wokół boiska, to taki nasz rytuał. Czuję, że dostaję pozytywnego „kopa”. Jest fantastyczna atmosfera i satysfakcja. Wierze wtedy, że to, co robię, ma sens. Kiedy przegramy, jesteśmy źli. Przez dwa dni potem rozmyślam, , co było przyczyną porażki, co zrobiliśmy nie tak. Jestem wtedy nieznośny dla moich bliskich!
NATALIA ŻURALSKA
Wojtek ze swoją dziewczyną Marleną. Są razem półtora roku
i wspólnie planują przyszłość
Tak piłkarz zaczyna swój dzień – od lektury „Przeglądu Sportowego”. – Nie mógłbym wytrzymać, gdybym nie wiedział, co dzieje się w świecie sportu – wyznaje Wojtek
„Figur” już od dziecka czuł, że piłka to jego miłość