Katarzyna Echt: Psycholog radzi
„Długo zastanawiałam się, czy napisać do pani, bo sprawę musimy sami załatwić, ale nie ma między mną i mężem zgody. I jest coraz gorzej. Od 5 lat jesteśmy małżeństwem i nic. Nie mogę już słuchać ciągłego pytania teściowej czy jestem w ciąży, ukradkowych spojrzeń męża i aluzji teścia: źle wyglądasz, zaokrągliłaś się itp. Zrobiłam już badania i okazało się, że ze mną jest wszystko porządku. Oczywiście można jeszcze zrobić badania bardziej szczegółowe, ale lekarze nie chcą, dopóki mąż nie zrobi badań. A on się uparł, że nie zrobi i koniec. Prosiłam, ale nic z tego, a teściowie go popierają. Teściowa to nawet wprost mówi, że to moja wina. Żyć mi się już nie chce” – pisze Olga.
Nie piszesz wprawdzie, czy mieszkacie z rodzicami męża, ale domyślam się, że kontaktujesz się z nimi często. Taka sytuacja może utrudniać rozwiązywanie nawet dużo bardziej błahych problemów. Dlatego, o ile jest to możliwe, postaraj się rozluźnić nieco kontakty z teściami.
A może znajdziecie dla siebie osobne mieszkanko? Wtedy ty nabrałabyś nieco dystansu do całej sytuacji, a mąż przestałby wysłuchiwać od rodziców, że ONI chcą mieć wnuki i może zacząłby uważniej słuchać tego, co ty mówisz oraz myśleć głową, a nie przesądami. Teraz oboje jesteście tak zestresowani i poddani takiej presji, że nawet całkiem zdrowi ludzie mogliby mieć problemy z poczęciem dziecka. I nie ma w tym żadnej przesady.
Wnioskuję również z listu, że jesteście młodymi ludźmi i wszystko może się jeszcze zdarzyć. Myślę jednak, że nie dziecko w tej chwili jest problemem – tylko to, co się dzieje między wami. Przecież kiedy już będziecie mieli swoje wymarzone dziecko, to powinno się wychowywać w zgodnej rodzinie, prawda?
Tymczasem mąż nie chce zrobić podstawowych badań, które dla mężczyzny są prościutkie i nieinwazyjne. Czy on wie, na czym polegają? Może wystarczy mu powiedzieć? Jeśli jednak wie i nadal nie chce, to rodzi się pytanie: czego się obawia? Mocno podejrzewam, że obawia się oceny rodziców i wyroku o „winie”. A może mąż nie powiedział ci, że chorował na świnkę, a teraz boi się przyznać, że zataił tak ważną informację? Często bowiem powikłania po tej chorobie powodują bezpłodność u mężczyzn. Jakkolwiek by było, żaden lekarz nie będzie męczył kobiety bez badań jej męża. Leczenie bezpłodności u kobiet jest prawdziwą drogą przez mękę w porównaniu z „pobraniem próbki spermy” od mężczyzny w otoczeniu pism pornograficznych.
Wyniki badań męża pozwolą wam na podjęcie dalszej decyzji, co robić. Może na razie wcale jeszcze nie chcecie potomstwa, a całą sprawę nakręcają teściowie? Może, kiedy się oboje odprężycie, sprawa rozwiąże się sama? Może wreszcie pozwolicie sobie na szczerą rozmową o tym, co znaczy dla męża, co znaczy dla ciebie posiadanie dziecka i w jaki inny jeszcze sposób można tę potrzebę zaspokoić?
W prostej wręcz prymitywnej mentalności bezpłodność stanowi „winę” osoby nią dotkniętej. Nic bardziej krzywdzącego. Bezpłodność jest przypadłością medyczną, a nie winą. Może być dla rodziny przekleństwem, ale może też być błogosławieństwem. Człowiek bowiem realizuje swoje posłannictwo, swoją misję na wiele sposobów, z których biologiczne rodzicielstwo nie jest jedynym. Znam wiele rodzin, dla których kolejne ciąże i kolejne dzieci już dawno przestały być radością, a stały się troską i ciężarem.
Myślę o tym: * czego wy oboje oczekujecie od życia i w drugą stronę; * co macie zamiar w ciągu swojego życia dać innym ludziom? Dlatego właśnie proponuję każdemu z was z osobna wypisanie na kartce odpowiedzi na powyższe pytania.
A może któreś z was ma do zrobienia coś bardzo ważnego i to drugie ma go wspierać ze wszystkich sił? Może to coś jest na tyle ważne, że lepiej abyście nie mieli dzieci? Może wreszcie najpierw macie spełnić Boży Zamiar wobec was, a potem zostaniecie obdarzeni dzieckiem?
Potrzeba kochania nadaje życiu sens. Można jednak kochać na wiele sposobów i nie koniecznie własne dzieci. Na świecie jest tyle małych istot, o które nikt się nie troszczy. W całej Polsce jest propagowana akcja przyjmowania społecznych sierot do rodzin zastępczych. Wystarczy zgłosić się do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Iławie, gdzie otrzymacie szczegółowe informacje o warunkach koniecznych do zaopiekowania się dziećmi w rodzinie zastępczej. Może dla was to jest jakiś pomysł?
Odsyłam cię Olgo do dziewczęcej literatury pt. „Ania z Zielonego Wzgórza”. Przeczytaj tę uroczą książkę raz jeszcze i odszukaj w niej sens opieki nad sierotą. Ta lektura wychowała przecież wiele pokoleń.
Na zakończenie pragnę cię wesprzeć, abyś nie pozwoliła innym ludziom wtrącać się w wasze małżeńskie sprawy. Cokolwiek postanowicie z mężem i jakąkolwiek podejmiecie decyzję, będzie ona dotyczyć waszego życia i na waszą odpowiedzialność. Może warto powiedzieć teściom jak bardzo cię ranią i że oczekujesz od nich akceptacji, a nie podjudzania i wytykania. Cokolwiek się zdarzy w przyszłości, ty i Twój mąż jesteście rodziną, co teściowie jakoś przeoczyli.
Katarzyna Echt
kecht@wp.pl