O makabrycznym znalezisku w pobliskim zagajniku dwóch chłopców zaalarmowało Janusza Kowalskiego z Piotrkowa na początku kwietnia. W zaroślach leżał martwy jeleń, którego na wnyk złapali kłusownicy. Widok był straszny. Do tej pory nie udało się złapać sprawcy.
Janusz Kowalski jest miłośnikiem zwierząt. Widok martwego jelenia, którego wskazali mu dwaj młodzi mieszkańcy Piotrkowa, wstrząsnął nim.
– Jak można być tak okrutnym? – dziwi się Kowalski. – Ludzie zadają zwierzętom powolną śmierć w cierpieniach. Niepotrzebnie, bo w Polsce teraz głodu nie ma. Z zachłanności w ten sposób się poluje? Nie wiem, jaki może być inny powód.
Kowalski dużo spaceruje po lesie i często napotyka tego rodzaju pułapki. Sądzi, że kłusownicy zapominają nawet, gdzie zostawili wnyki i nawet nie sprawdzają, czy jakieś zwierzę w nie wpadło.
– A wówczas zwierzęta giną powoli i ich śmierć już w ogóle nikomu nie jest potrzebna – dodaje zbulwersowany mieszkaniec Piotrkowa.
Postępowanie w sprawie martwego jelenia zostało już umorzone – z powodu niewykrycia sprawcy.
– Już od jakiegoś czasu prowadzimy wspólnie ze Strażą Leśną patrole lasów – mówi Sławomir Nojman, oficer prasowy iławskiej policji. – Kontrolowani są również myśliwi i ich pojazdy. Takie akcje prowadzimy cyklicznie.
Za kłusownictwo grozi do 5 lat więzienia.
JUSTYNA JASKÓLSKA
Młody jeleń złapany na wnyk
Janusz Kowalski pokazuje, zrobiony przez kłusownika
wnyk, w którym zginęło zwierzę