Słynny niemiecki oficer Helmuth Stieff urodził się w Iławie. Ów generał III Rzeszy był zagorzałym przeciwnikiem Adolfa Hitlera oraz jednym z inicjatorów i współpracowników zamachu na życie wielkiego wodza. Po nieudanym spisku został powieszony.
Wiele jest miejsc na terenie regionu iławskiego związanych z osobistościami, których ślady Klio zapisała na kartach swej kroniki. Na wspomnienie Ławic zrazu przychodzi nam na myśl Emil Behring. Ogrodzieniec kojarzy się z Paulem Banneckendorf und von Hidenburg. W Suszu swą karierę duchowną zaczynał Jan Moneta, w Gardzieniu zamieszkiwała córka Hieronima Bonaparte – Jenny von Pappenheim.
Czasami miejsca te były tylko przez jakiś czas zaszczycane obecnością bohaterów wielkiej historii. Zapewne wielu zna epizod obecności Napoleona Bonaparte i Marii Walewskiej w pałacu w Kamieńcu, czy też cyklicznych odwiedzin Zalewa przez Immanuela Kanta, który był prywatnym nauczycielem w Jarnołtowie.
Są to postacie, o których w kontekście lokalnej historii mówi się zawsze dużo i przy niemalże każdej okazji wystawia się je jako symbole mające oddalić od naszych miast i wsi zmorę zaściankowości.
Jednakże czy nie zasłaniają one postaci, które na równi z nimi, a nawet czasami znacznie bardziej zasługują na uwagę? Otóż okazuje się, że tak.
SPISEK NA HITLERA
Niewątpliwie wielu osobom znany jest hrabia Claus Schenk von Stauffenberg, wysokiej rangi oficer, który odważył się dokonać osobiście zamachu na Adolfa Hitlera, a który przez jakiś czas zamieszkiwał w Iławie.
Historia nieudanego zamachu w Wilczym Szańcu i tragiczne losy Stauffenberga znane są niemalże każdemu, kto choć trochę interesuje się historią II wojny światowej. Znacznie już mniej osób wie cokolwiek na temat iławskiego epizodu z jego życia, gdy przebywał tu krótko jako oficer w miejscowych koszarach.
Stauffenberg rzecz jasna nie działał sam. Razem z nim w antyhitlerowski spisek zaangażowanych było wielu oficerów i cywili. Wśród nich także generał major Helmuth Stieff, bliski przyjaciel Stauffenberga, a tym samym zagorzały przeciwnik Hitlera i jeden z inicjatorów zamachu na wodza III Rzeszy.
Dlaczego spośród wielu znacznie bardziej znanych członków antyhitlerowskiej opozycji wspominam akurat Stieffa? A choćby dlatego, że urodził się on nigdzie indziej, jak właśnie w Iławie i właśnie jemu oraz jego pamięci trzeba poświęcić kilka słów.
Helmuth Stieff przyszedł na świat 6 czerwca 1901 roku w Iławie. Po ukończeniu szkoły elementarnej i gimnazjum rodzice skierowali go do szkoły oficerskiej w celu zdobycia wykształcenia wojskowego. Aczkolwiek okres po I wojnie światowej nie do końca sprzyjał optymistycznym nastrojom, jeżeli chodzi o robienie kariery w szeregach armii niemieckiej, to Helmuth Stieff ukończył ją w stopniu oficera.
Dojście w 1933 r. Hitlera do władzy wzbudziło w licznych kręgach wojskowych nadzieję na odbudowę silnej armii i pozycji wojskowych w niemieckim społeczeństwie. Dla samego Stieffa okres ten okazał się także początkiem kariery.
Zdolny i ambitny oficer został zauważony i w 1938 r. skierowany do Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych, zaś od 1942 roku pracował jako szef grupy organizacyjnej Abwehry – wojskowej jednostki wywiadu i kontrwywiadu. Będąc generał-majorem, Stieff dał się poznać jako dobry organizator służb wywiadowczych. Daleki był jednak od hitlerowskiej wizji świata zdominowanego przez „niemiecką rasę panów” i jakkolwiek równie daleko było mu do idei pacyfistycznych, to wielokrotnie wyrażał swoją dezaprobatę wobec działań wojsk niemieckich.
Jego zażenowanie objawiało się w listach, które słał do żony i przyjaciół. W jednym z nich, pisanym 21 listopada 1939 roku, przedstawił on widziany własnymi oczyma obraz zdobytej Warszawy. Obraz jakże różny od tego, co pokazywały ówczesne niemieckie kroniki. Patrząc na zdobytą, starą Warszawę, widząc smutek jej mieszkańców, Stieff pisał:
„Warszawa – tak miasto jak i ludność jego, skazani są na zagładę. Tak straszna jest świadomość tego wszystkiego, że ani przez chwilę nie zaznasz spokoju, gdy przebywasz w tym mieście. Skutki prowadzonej wojny są okrutne, a przecież nawet ostatnia wojna nie wywołała w swym następstwie takich spustoszeń jak ta prowadzona obecnie. Chodzisz tam nie jak zwycięzca, lecz jak winowajca. Nie mnie jednemu tak się zdaje, bo i inni odczuwają to samo. Do tego dochodzi jeszcze niewiarygodne to, co dzieje sie obok, a czemu musimy się przyglądać z założonymi rękoma. Wybujała fantazja o okrucieństwie jest niczym wobec stanu, który szerzy tutaj zorganizowana banda morderców, rabusiów i grabieżców za rzekomym przyzwoleniem najwyższych czynników. Ta eksterminacja całych pokoleń z kobietami i dziećmi jest możliwa tylko w kraju barbarzyńskim, który nie zasługuje więcej nazywać się Niemcami. Wstydzę się być Niemcem”.
Pierwszy kontakt z frontem, a szczególnie ze stosunkiem żołnierzy wobec ludności cywilnej, wzbudzał w wychowanym w pruskiej szkole oficerskiej Stieffie odrazę. Czytając ów fragment, dopatrzyć możemy się jednak pewnych rozbieżności w poglądach Stieffa a jego przyjaciela Stauffenberga.
Hrabia Stauffenberg zgoła inaczej wyrażał się w jednym ze swoich listów o Polakach, pisząc:
„Ludność ta to niesłychany motłoch, tak wiele Żydów i mieszańców. To lud, który czuje się dobrze tylko pod batem. Tysiące jeńców wojennych posłuży nam dobrze w pracach rolniczych”.
Stieff niewątpliwie nie zdradzał swych poglądów co do wojny i führera na szerokim forum oficerów niemieckich. Mimo tego sam Hitler nie darzył go sympatią. Nie wiadomo dokładnie, co było powodem jego niechęci do Stieffa. Czy były to jego zdolności i niezależność, czy też powodem był po prostu jego wygląd?
Stieffa oprócz ambicji i młodego wieku (był jednym z najmłodszych generałów) charakteryzowała drobna postura i niski wzrost. Hitler nazywał go złośliwie „trującym małym krasnalem” i niewątpliwie wielokrotnie okazywał swój stosunek wobec niego. Wielokrotnie jednak Stieff miał okazję przebywać u boku führera, spotkać go możemy na wielu fotografiach z Hitlerem. Nie znaczyło to wcale, iż darzył on wodza szacunkiem.
W 1943 roku Stieff związał się z opozycyjną grupą Kreisauer Kreis, później nawiązał bliski kontakt z generałem Clausem von Stauffenbergiem, ostatecznie planując z nim zamach na wodza Rzeszy. I o ile nie doszło do zamachu 7 lipca 1944 roku w zamku Klesheim koło Salzburga, którego dokonać miał Stieff ze Stauffenbergiem, planowano już kolejne uderzenie.
Stieff przechowywał ładunki wybuchowe, które dostarczono Stauffenbergowi, ten zaś 20 lipca 1944 roku udał się na naradę do głównej kwatery Hitlera w Prusach Wschodnich – w Wilczym Szańcu koło Kętrzyna.
WÓDZ BEZ SZWANKU,
A JEGO STRACILI
Niestety, mimo iż bomba pozostawiona w kwaterze wybuchła, dziwnym zbiegiem okoliczności Hitler wyszedł z zamachu poza lekkimi zadrapaniami niemalże bez szwanku.
Stauffenberg pewny sukcesu wyjechał z Wilczego Szańca, informując o dokonanym zamachu. Niestety mylił się. Hitler od razu rozkazał, aby go schwytać i rozpracować jego współpracowników. W masowej akcji aresztowano łącznie 7000 osób. Wśród schwytanych znaleźli się wszyscy czołowi działacze i współpracownicy Stauffenberga, m.in. także i Stieff, który został aresztowany w nocy z 20 na 21 lipca, w kilka godzin po zamachu.
Od sierpnia 1944 roku zaczął działać tzw. Trybunał Ludowy. Wyroki śmierci, które zapadały podczas rozpraw, miały stanowić ostrzeżenie dla całego społeczeństwa niemieckiego. Wykonywano je natychmiast po ogłoszeniu. Stieff usłyszał swój wyrok już na samym początku procesów – 8 sierpnia 1944 roku. Tego samego dnia został powieszony w więzieniu w Plötzensee.
Egzekucje trwały do kwietnia 1945 roku. Stracono łącznie około 5000 osób. Niektórzy oficerowie byli wieszani na hakach rzeźnickich. Podczas egzekucji nakręcono film, który Hitler oglądał w Wilczym Szańcu.
Taki był koniec jednego z mieszkańców Iławy. Mieszkańca, o którym nie pamiętamy, a który z pewnością na to zasługuje.
SEWERYN SZCZEPAŃSKI
Adolf Hitler miał miliony zwolenników w Niemczech
i Europie, ale tyleż samo, jeśli nie więcej,
śmiertelnych wrogów.
Po nieudanym
zamachu na Hitlera,
generał
Helmuth Stieff
został pojmany
i stracony przez
Trybunał Ludowy
upadającej
III Rzeszy.