Ola, 22-letnia mieszkanka Iławy, studiuje dziennie medycynę w Gdańsku i w trakcie roku akademickiego tam też się leczy. Wakacje spędza w domu. Gdy zachorowała, w jednej z iławskich przychodni odmówiono jej rejestracji, tłumacząc, że jako osoba ucząca się nie należy już do lekarza w rodzinnym mieście.
– Panie, które siedzą w rejestracji, ewidentnie nie znają przepisów, które mówią, że student ma prawo do dwóch lekarzy rodzinnych: jednego w miejscu, gdzie się uczy i drugiego tam, gdzie mieszka – mówi Ola. – Kiedy próbowałam tłumaczyć jednej z nich, że mogę się zarejestrować tutaj, ona zgasiła mnie, mówiąc, że czegoś takiego nie ma i to mój wymysł.
Słowa studentki potwierdza Magdalena Mil, rzecznik olsztyńskiego NFZ.
– Student ze względu na szczególne położenie, w jakim się znajduje, może dokonać jednoczesnego wyboru lekarza, a także pielęgniarki i położnej Podstawowej Opieki Zdrowotnej w miejscu kształcenia na 9 miesięcy, tj. od października do czerwca, oraz w miejscu stałego zamieszkania na kolejne 3 miesiące wakacyjne – tłumaczy Mil.
Każdy lekarz czy też rejestratorka, która odmawia przyjęcia studenta w rodzinnym mieście, narusza też zarządzenie prezesa NFZ z 5 listopada 2008 roku, w którym przychodnia POZ zobowiązana jest m.in. do udzielania świadczeń ubezpieczonym świadczeniobiorcom, nawet jeśli nie znajdują się oni na jego liście.
MONIKA BINEK
22-letnia Ola studiuje medycynę w Gdańsku, a wakacje spędza w domu. O sposobie, w jaki potraktowana została w jednej
z iławskich przychodni, postanowiła opowiedzieć redakcji