Gdy Ewelina Płotkowska dowiedziała się, że jest w ciąży drugi raz, początkowo chciała ją usunąć, bo pierwsze dziecko miało autyzm. Obawy 30-latki rozwiał znany w Iławie lekarz. Zaufała mu. Dzięki niemu mały Olek od 2 miesięcy jest na świecie. Dziś kobieta nie żałuje decyzji i jest przeszczęśliwa.
Ewelina Płotkowska wiosną dowiedziała się, że po raz drugi będzie mamą (ma już 8-letnią córkę Paulinę, chorą na autyzm). Zaszła w ciążę kilka miesięcy po znalezieniu pracy.
– Nachodziło mnie mnóstwo obaw – zwierza się 30-latka. – Strasznie się bałam, że drugie dziecko będzie znowu chore, tak jak starsza córka. Poza tym starsza Paulinka wymaga mnóstwo mojej uwagi, a maleństwo też potrzebuje czasu. No i wiadomo, jak to w tych czasach, finanse… Czy podołamy.
WYPRAWKA OD NOWA
Pani Ewelina opowiada, że wszystkie rzeczy po pierwszym dziecku rozdała rodzinie. Teraz, gdy w perspektywie miało narodzić się drugie dziecko, wiedziała, że wyprawkę trzeba będzie kupić od nowa.
– Mnie i męża nachodziły różne myśli – wspomina. – Pytałam też o radę rodzinę, ale każdy odpowiadał, że to nasza decyzja. Tylko siostra Justyna gorąco mnie namawiała, żebym nie usuwała ciąży. A myśmy z mężem wciąż się wahali. Ta niepewność była okropna.
W 5. tygodniu ciąży pani Ewelina zgłosiła się do znanego w regionie lekarza-ginekologa Przemysława Ramela (kilka lat temu był dyrektorem iławskiego szpitala).
– Chciałam, by mi wyjaśnił, czy kolejne dziecko może też chorować na autyzm, ale on powiedział, że to nie jest choroba genetyczna. To mnie uspokoiło – mówi Płotkowska. – Bardzo mnie namawiał, by urodzić dziecko. Mówił, że to dar boży, który wynagrodzi wszystko. Przecież dziecko nie jest niczemu winne. Długo wtedy rozmawialiśmy w gabinecie.
To właśnie słowa lekarza ostatecznie ją przekonały, że powinna urodzić.
– Jestem bardzo wdzięczna temu lekarzowi, bo dwa razy uratował mojego syna: pierwszy raz podczas tamtej rozmowy, a drugi tuż przed porodem, gdy zdecydował o „cesarskim cięciu” – mówi 30-latka. – Na porodówce okazało się, że Olek jest bardzo duży i nie dam rady go urodzić samodzielnie.
IMIĘ WYBRAŁA SIOSTRA
Olek przyszedł na świat dzień po wyznaczonym terminie – 29 października. Ważył aż 4,2 kilograma. Imię dla chłopca wybrała siostra.
– Miała być dziewczynka. Wtedy nazywałaby się Ola, jak moja sąsiadka. Ale może też być brat! – mówi z uśmiechem Paulina i całuje w główkę maluszka.
– Teraz na wszystko patrzę zupełnie inaczej. Już wiem, że dla dzieci wszystko można pokonać – zaznacza mama dwójki rodzeństwa. – Dużo pomagają nam rodzice. Mąż też dba, bym dużo odpoczywała. Gdy trzymam w ramionach Olka, a obok jest Paulina, czuję się najszczęśliwsza na świecie. Kiedyś obawiałam się, że gdy rodzi się drugie dziecko, to miłość trzeba podzielić na pół. To nieprawda, śmieszna bzdura. Tej miłości jest więcej, znacznie więcej! A gdy człowiek patrzy na rodzeństwo, to już nic więcej do życia nie trzeba.
Płotkowska chciałaby przestrzec wszystkie kobiety, które stoją przed podobnym wyborem i wahają się, jak ona przed urodzeniem drugiego dziecka.
– Warto dokładnie przemyśleć decyzję – podkreśla. – Gdy rodzi się dziecko, takie rzeczy jak pieniądze czy własne życie schodzą na drugi plan. W człowieku uruchamia się szósty bieg. A nasz Olek jest dziś oczkiem w głowie! Nie wyobrażam sobie życia bez niego.
JUSTYNA JASKÓLSKA
Ewelina Płotkowska i jej 2-miesięczny syn
Aleksander. Matka w 5. tygodniu ciąży jeszcze
rozważała aborcję. Zmieniła zdanie.
Tak wyglądał Olek w 14. tygodniu życia płodowego.
Już wtedy jego Mama nie miała żadnych
wątpliwości, że powinna go urodzić.
Mały Olek wiele zawdzięcza ginekologowi,
który prowadził ciążę jego Mamy.