Zygmunt Wyszyński
Z okien mojego mieszkania mogę obserwować postępy prac przy przebudowie ronda ul. Kościuszki i Grunwaldzkiej w Iławie. Zdaję sobie sprawę, że jest to trudne przedsięwzięcie. Najtrudniejsze są roboty ziemne, tzn. układanie instalacji. Tu właśnie, przy robotach instalacyjnych, nasuwają mi się socjalistyczne skojarzenia.
Najpierw ulicę rozkopują wodociągowcy. Kładą przewody. Zasypują swoje wykopy. Potem wchodzą gazownicy. W tym samym miejscu robią dokładnie to samo: odkopują znowu, robią swoje i zakopują ponownie. Dalej. Telefoniści też robią swoje. I, jak w przypadku tego ronda, weszli jeszcze ciepłownicy. I inni jeszcze jacyś, którzy sam nie wiem co tam w tych dołach robili. Każdy kopie i każdy zasypuje. W kółko Macieju... Taka polsko-iławska urawniłowka w nowym, europejskim wydaniu.
Gdybym był inwestorem, to dałbym pieniądze na jeden wykop, a wy panowie uzgodnijcie ze sobą kiedy który co ma robić. I tak dalej. Nie można? Ależ można! Trzeba tylko chcieć.
Niejako przy okazji chciałbym podkreślić tu panom budowniczym zupełne lekceważenie mieszkańców dochodzących do sklepów, czy wychodzących gdzieś dalej. Zupełny brak pomostów dla przechodniów, czy choćby wyznaczonych przejść dla pieszych. Zupełny bałagan, zupełna anarchia. Róbta co chceta. Na początku budowy było takie przejście przy sklepie chemicznym „Mazurex”, ale później je zlikwidowano. Przeszkadzało?
Sprzedawcy sklepów chyba najbardziej wieszają psy na budowlańcach i burmistrzu miasta. Sklepikarzom strat w handlu nikt nie wyrówna. No, ale panowie budujący rondo tym się nie przejmują. Z kolei burmistrz Iławy i jego zastępca – też umywają ręce przed handlowcami: „Nie nasza to inwestycja, ale poprzednich władz. Nie miasto jest tu inwestorem, ale dyrekcja dróg z Olsztyna”.
Słucham?! Tak mówi gospodarz miasta, odpowiedzialny za ład i porządek publiczny?!... No po prostu sam już nie wiem jak mam skomentować takie łajdactwo! Ale na oddaniu wyremontowanej drogi to pierwsi wepchniecie się do przecinania wstęgi, co?!
Proszę mi wybaczyć słowa ostrej krytyki, ale przez kilkadziesiąt lat pracy w IZNS przyzwyczaiłem się do innego tempa pracy oraz do innej jej organizacji. Nie chcę przesadzać ani nikogo dodatkowo stresować, ale jeśli termin zakończenia prac zostanie dotrzymany na 30 października, to ja chyba zostanę organistą.
Ale mam pomysł z tych jeszcze socjalistycznych. Może by tak podjąć zobowiązanie, że rondo zostanie oddane do użytku z okazji rocznicy Rewolucji Październikowej, co? Dawniej tak robiono i to wszystko wychodziło – nawet tematy graniczące z logiką, techniką i grawitacją. Wiele obiektów tak zbudowano i stoją do dziś, chociaż już dawno nie obchodzimy rocznicy rewolucji.
Może spadkobiercy PZPR, SdRP, SLD czy SDPL coś na ten temat powiedzą... (wespół z przefarbowanym dla niepoznaki „Iławianie Razem”, czyli klubem wzajemnego wyczekiwania na odpowiedni moment). Ale nie, oni wszyscy wolą dużo ważniejsze zajęcia – żreć się pomiędzy sobą o władzę i kasę. Wolą nawzajem wydzierać sobie stołki. Od czasu do czasu żony i córki – też...
Ze zdumieniem przeczytałem, że burmistrz Jarosław M., który rzekomo zawiesił swoje członkostwo w SLD, w dalszym ciągu przychodzi na zebrania i rozstawia wszystkich po kątach (kumpla-kierowcę zrobił teraz szefem do pilnowania porządku w szeregach). To ja się pytam, to kto tam w tej partii jeszcze jest: dorośli ludzie, czy – za przeproszeniem – chłopcy w krótkich spodenkach?! Co robi zarząd miejsko-gminny i w końcu – wojewódzki?! Czy tam już nie ma żadnych uczciwych ludzi?! Czy tych uczciwych ludzi „z sercem po lewej stronie” nie ma w Iławie?
No, ale kto się ma sprzeciwić? Były rachmistrz od zjedzonych kanapek w Sarnówku, czyli pan Piotr Przybyszewski? Nie, on wszystko przyjmuje za dobrą monetę i popiera. A może pan Stanisław Żygadło? Ten pretorianin na pewno się nie odważy. A inni uczciwi ludzie raczej odeszli delikatnie w swoją stronę i wolą się nie wychylać, aby nie ubrudzić się.
Panowie wszelkiej maści, pochodzenia, zasług i grzechów! Próżne wasze telefony i sugestie, aby redaktor naczelny Jarosław Synowiec zatrzymał moje teksty. Cenzura dawno się skończyła. Chyba, że w swoim zaślepieniu tego nie zauważyliście.
Tak samo próżne wasze szykany wobec mojej osoby. Jesteście w swojej bezsile żałośni. Najpierw twierdzicie, że moje felietony pisze ktoś inny. Później, że jestem rzekomego przez kogoś wynajęty. Teraz dochodzi inwigilacja osobista? Weźcie na wstrzymanie. Zapewniam, że mnie gębę nie zamkniecie.
Już dwa długie lata zastoju, dwa lata cofania się Iławy. To ma być ten super styl pracy?! Brak współpracy między Radą Miejską, a burmistrzem. To ja się pytam publicznie, co na to pan przewodniczący i radni? Nie ma wyjścia? Zwiesić głowy i czekać? Na co? Na zmiłowanie się opatrzności?
Brak współpracy z gminą wiejską, a konkretnie z wójtem Harmacińskim. Brak w końcu współpracy ze starostą Zabłotnym. To kto to w końcu do diabła jest pan Jarosław M. – samodzielny inżynier-majsterkowicz, super-satrapa, udzielny książę?! Ludzie, nie dajmy się zwariować!
Moim zdaniem wiele jeszcze do powiedzenia ma iławska prokuratura. Do dziś nie jest znany los „zaginionych” 200 tysięcy złotych przeznaczonych na budowę ulicy w Lubawie. Burmistrz Jarosław M. został skazany za udział w fałszowaniu faktur i nadużyciu władzy – no i dobra. Ale! Co się stało z pieniędzmi? To już nikogo nie obchodzi?!
Oświadczam, że w każdym kolejnym felietonie będę zadawał publicznie te pytania do iławskiej prokuratury – do czasu, kiedy to wreszcie ktoś z prokuratorów nie wyjaśni społeczeństwu tej sprawy. Bo na razie M. odpowiedział nie całkiem za to, co zmalował.
Swoją drogą dziwi postawa sądu, który tak długo redagował uzasadnienie wyroku w sprawie burmistrza Jarosława M. Dziwne jest również to, że ja – jako oskarżony przez Jarosława M. o naruszenie jego dóbr rzekomo osobistych – do dziś nie otrzymałem z sądu aktu oskarżenia. Przyznam, że chciałbym to otrzymać jedynie po to, aby rozpisać się na ten temat nie tylko w lokalnej, ale i ogólnopolskiej prasie. Będzie kupa śmiechu na cały kraj.
Cóż, ciągle narzekam, czepiam się, marudzę, szukam dziury... No więc może teraz trochę inaczej... Cóż, czasem zdrowo jest się pośmiać. A tu jest z czego.
wynajęty felietonista
ZYGMUNT WYSZYŃSKI