Magdalena Lewandowska (19 lat) z Iławy swoim nietypowym stylem zwraca uwagę przechodniów. Na swoich zdjęciach stara się uwiecznić ulotne chwile. Robi to, co lubi. Działa spontanicznie.
NATALIA ŻURALSKA: – Kiedy poprosiłam cię o spotkanie, od razu uprzedziłaś mnie, że jesteś inna niż poprzednie dziewczyny, o których pisaliśmy w gazecie. Dlaczego tak uważasz?
MAGDALENA LEWANDOWSKA: – Z kilku względów. Jeśli chodzi o zdjęcia, to tamte dziewczyny mają taką pasję, umawiają się na sesję z modelkami. Ja nigdy nie byłam z nikim robić pozowanych zdjęć. Wszystkie zdjęcia robię na spontanie. Te dziewczyny z tego, co widziałam, są takie eleganckie. A ja uwielbiam chodzić w dresie, wszystkie moje ciuchy kupuję w lumpeksach. Nie mam też koleżanek, bo trzymam się z samymi chłopakami.
– Masz swój styl. Nie wtapiasz się w otoczenie, od razu rzucasz się w oczy…
– Nie każdy to rozumie. Moja mama zawsze maluje mi włosy. Teraz są rude i fakt – rzucają się w oczy z daleka. Powiedziała też, że nawet na taki wywiad idę w dresie. A ja nawet w Wielkanoc poszłam w nim do kościoła!
– Od kiedy fotografujesz?
– Miałam 14 lat, kiedy się tym zainteresowałam. Zaczęło się od Przystanku Woodstock, kiedy zobaczyłam zdjęcia panków. Po pierwsze stwierdziłam, że chcę tam być, a po drugie, że też chcę robić takie ciekawe zdjęcia. Kiedy zaczynałam, nie miałam tego aparatu. W ogóle sprzęt wtedy był dużo droższy.
– Co lubisz fotografować?
– Zwierzęta. Zdarza mi się zaczepić jakiegoś właściciela czworonoga na mieście i poprosić, by mi go użyczył jako modela. Lubię naturę, przede wszystkim zachody słońca. Ludzie są na samym końcu. Nie mogłabym powiedzieć do kogoś – uśmiechnij się, ustaw się tak czy tak. Jeśli już zdarza mi się robić ludziom zdjęcia, to są one spontaniczne, w zasadzie bez ich wiedzy, że są fotografowani. Lubię nietypowe sytuacje, na przykład gdy ktoś jest brudny. To ma coś w sobie. Każdą osobę chcę pokazać w innym świetle. Na przykład hip-hopowiec nie musi być wulgarny, może być uśmiechnięty. Kiedy założę mu moje okulary, staje się zupełnie innym człowiekiem.
– Czy przerabiasz swoje zdjęcia na komputerze?
– Nigdy. Te w wersji czarno-białej to wykorzystanie ustawień aparatu. Często korzystam z jego funkcji, na przykład z trybu nocnego. Ale nigdy, przenigdy potem nie przerabiam.
– Twoje zdjęcie, gdzie chłopak stoi na dworcu, a w tle jest pociąg, wywołało we mnie wiele emocji. Skojarzyło mi się z samobójstwem. Co myślałaś, gdy je robiłaś?
– Na zdjęciu jest mój przyjaciel. O czymś mi opowiadał, zamyślił się i nawet nie wiedział, że mu je zrobiłam. Z tym zdjęciem kojarzy mi się piosenka O.S.T.R. „Po drodze do nieba”.
– Co ma w sobie fotografia? Dlaczego to ona stała się twoją pasją?
– Zawsze chciałam pokazać człowieka z innej strony. Na przykład u moich kumpli – ich naturalne wnętrze. To, jacy są naprawdę, bo nie zawsze jest tak, że jak ktoś jest skejtem i nosi opuszczone spodnie, to musi od razu pić, ćpać i przeklinać. Cały mój pokój jest obwieszony zdjęciami. One pokazują, jak wszystko wokół nas się zmienia. Na przykład robiłam zdjęcie, gdy budowali galerię, a teraz już stoi i nikt nie pamięta tej rozgrzebanej budowy.
– Masz jakiś fotograficzny autorytet?
– Czasem obserwuję fotografie innych ludzi, ale autorytetu nie mam. Staram się patrzeć tylko na siebie, bo wiem, że nigdy wszystkim nie podpasuję. Cieszę się, gdy moje zdjęcia się podobają, zawstydzam się, jak ktoś prawi mi komplementy. A jeśli komuś się nie podoba, to trudno.
– Czy masz jakieś plany związane z fotografią?
– Na razie zbieram na nowy aparat! Ten obecny jest już trochę zdewastowany. Nie noszę go w torbie, jest bez osłonki obiektywu, trochę posklejany. Ale ja jestem spontaniczna i muszę mieć go pod ręką. Co do planów... Chciałabym robić zdjęcia na okładki płyt hip-hopowych. Strasznie mnie to kręci. Moi kumple nagrywają piosenki i zawsze chciałam zrobić im fotkę na okładkę.
– Co chciałabyś wyrazić poprzez swoje zdjęcia?
– Siebie. Nie chodzi o to, że chcę się popisać, ale pokazać, co lubię robić. Nie będę mówiła, że to kocham i fotografia to moje życie. Nie jestem artystką, która w tym siedzi. Po prostu zapisuję na zdjęciach chwile.
– Podoba ci się to, że każda osoba patrząca na jedno zdjęcie widzi w nim coś innego?
– Pierwsze co, to zaczynam się śmiać. Potem dopiero się nad tym zastanawiam. To mnie bardzo cieszy, że każdy inaczej to interpretuje. Nie zawsze tak jak ja. I to jest niesamowite w fotografii.
– Jak na twoją pasję reaguje otoczenie?
– Podoba im się. Znajomi często pytają, jak udało mi się uchwycić określone momenty.
– Co czujesz, gdy patrzysz na swoje zdjęcia?
– Wiele razy myślę, że mogłam ująć coś inaczej. Te, które mi się nie podobają, kasuję i ze stu zdjęć zostaje mi dwadzieścia.
– Czy utożsamiasz się z jakąś subkulturą?
– Kumpluję się z hip-hopowcami. Są wyjątkowi. Inspirują mnie. Mam zawsze tysiąc pomysłów, jak wykorzystać ich styl. Na przykład sfotografować rękę robiącą graffiti.
Zdjęcie to kojarzy się Magdzie z piosenką
„Po drodze do nieba”. Zrobione spontanicznie. Jej przyjaciel nawet nie wiedział, że jest fotografowany
Magda Lewandowska uwielbia fotografować zachody słońca
– Kumpluję się z hip-hopowcami. Inspirują mnie. Mam tysiąc pomysłów, jak wykorzystać ich styl. Na przykład sfotografować rękę robiącą graffiti – mówi Magda
Piękno natury to coś, co Magda lubi fotografować najbardziej
Magda nie przerabia swoich zdjęć na komputerze. Wykorzystuje tylko funkcje swojego aparatu
MAGDALENA LEWANDOWSKA
WIEK: 19 lat
SZKOŁA: Absolwentka liceum humanistycznego w „budowlance”
MOTTO: „Nigdy nie mów nigdy” – tatuaż z taką treścią Magda chciałaby mieć na nadgarstku lub karku. Rodzice jeszcze o tym nie wiedzą – do momentu przeczytaniu tego wywiadu!