Umorzeniem zakończyło się śledztwo prokuratury w sprawie rzekomego „szantażowania przez dziennikarzy” osoby ANDRZEJA KOLASIŃSKIEGO, prezesa miejskiej spółki Iławskie Wodociągi. Potwierdziło się zatem nasze przypuszczenie, że prezes publicznie oczerniał Kuriera, aby odwrócić uwagę od problemów z wodą.
Sprawa wzięła swój początek na jednej z sesji Rady Miejskiej w Iławie jesienią ubiegłego roku. Po awarii w stacji uzdatniania wody, prezes wodociągów Andrzej Kolasiński musiał tłumaczyć się radnym. Zapewniał, że woda nie jest skażona, a wypadki zachorowań skwitował... wymyśloną przez siebie „grypą żołądkową”.
ODWRÓCIŁ UWAGĘ OD PROBLEMU
Kolasiński w trakcie swoich tłumaczeń przed radnymi zaatakował wtedy też dziennikarzy: „Były próby wywierania na mnie presji, że jeśli dam pieniądze, to będą odpowiednie artykuły na temat wody”.
Po sesji burmistrz Iławy Jarosław Maśkiewicz, jako zwierzchnik Kolasińskiego, doniósł do prokuratury o rzekomym szantażu, po czym publicznie – na łamach sprzyjającego mu „Iławskiego Tygodnia” – oskarżył Jarosława Synowca, redaktora naczelnego „Kuriera”, o tę i „wiele innych prób szantażu”.
Z uwagi na koligację rodzinną z prezesem Kolasińskim, prokurator rejonowy Tomasz Rek wyłączył iławską prokuraturę z prowadzenia śledztwa. Sprawa trafiła zatem do pobliskiej Ostródy.
WYTŁUMACZĄ SIĘ Z POMÓWIEŃ
Śledztwo ostródzkiej prokuratury nie potwierdziło zarzutów ze strony Kolasińskiego i Maśkiewicza. Umorzenie jest już prawomocne.
Jarosław Synowiec i Artur Fota złożyli więc do sądu pozwy, w których oskarżają urzędników (Maśkiewicz i inni) oraz m.in. szefów „Iławskiego Tygodnia” (Przemysław Kaperzyński) i „Radia Eska” (Jerzy Kalisz) o wspólne rozpowszechnianie pomówień pod adresem wydawców „Kuriera”.
Obecnie trwa oczekiwanie na wyznaczenie przez sąd terminu pierwszej rozprawy.
MARCIN MICHALSKI
Przyszła kryska na obłudnika
Arkadiusz Dzierżawski, zapowiadacz „Radia Eska” oraz „Iławskiego Tygodnia”, poczuł się zagrożony felietonem Andrzeja Kleiny pt. „Naga obłuda za złotówkę” w Kurierze i poskarżył się na autora do prokuratury.
Przypomnijmy. Kleina napisał wtedy m.in.:
„Ciekaw tylko jestem, czy rodzice tej nagiej dziewczyny, której fotki łobuzy w swojej podwórkowej gadzinówce powielili (i udawali obłudnie, że śledztwo robią, kto za tym stoi), sprawę im sądową wytoczą? Gdyby na mnie trafili, to dodatkowo obiłbym im jeszcze mordy”.
Po doniesieniu Dzierżawskiego, Kleina nie krył satysfakcji:
„Potwierdził wprost, że był (Dzierżawski) współtwórcą obrzydliwego pornola (...). Doniesienie do prokuratora, które wykreował, jest świadectwem wprost, iż jego indywidualny próg zagrożenia znajduje się poniżej poziomu, który powszechnie uważa się za normę (...). Tu nie prokurator, lecz inny specjalista jest mu potrzebny. Na gwałt!”.
Prokuratura umorzyła donos Dzierżawskiego na Kleinę z uwagi na „brak znamion czynu zabronionego”.
Jarosław Synowiec