Eksperci biją na alarm, że samorządom grozi paraliż. Obawy wywołuje przyszła współpraca pomiędzy radami, a wyłonionymi w bezpośrednich wyborach burmistrzami i wójtami.
Co będzie, gdy burmistrz miasta lub wójt reprezentować będzie inną opcję polityczną niż większość radnych na danym terenie? Czy ustawy przewidują, jak wyjść z konfliktu, gdy burmistrz jest z lewicy, a rada z prawicy (lub na odwrót) i obydwie strony nie potrafią się dogadać? „Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nie ma takich instrumentów” – mówi profesor Michał Kulesza, jeden z twórców reform samorządowych z 1990 roku.
Według profesora Kuleszy, posłowie z lenistwa lub braku wyobraźni nie wprowadzili koniecznych zmian do około 150-200 ustaw, na których opiera się codzienna działalność samorządów. Cały system nadal odpowiada poprzedniej sytuacji, gdy to radni powoływali i odwoływali zarządy gmin z wójtami i burmistrzami.
„Pozostawienie obecnego stanu prawnego bez zmian doprowadzić może do paraliżu władzy w wielu miejscowościach” – uważa Michał Kulesza. Jego zdaniem, szanse mają tylko te gminy, gdzie burmistrz wygra wybory wraz z własną większością w radzie. „Przy konflikcie rada może w majestacie prawa, bo też jest wybrana w wyborach powszechnych, odrzucać wszelkie projekty burmistrza. A mieszkańcom powie: ludzie, zobaczcie jakiego idiotę wybraliście, co obiecywał gruszki na wierzbie”.
* * *
Pamiętacie kobietę, która idąc iławską ulicą 1 Maja dostała z okna więzienia jakimś sprytnym „pociskiem” w szyję? Pozwała biedny Zakład Karny do sądu. Po jakimś czasie wgrała w końcu całkiem fajne odszkodowanie.
Zakład Karny zapłaci? Nie! Kasa pancerna jest pusta. Zakład Karny na takie przypadki pieniędzy nie ma. Dyrektor nakazał więc zrzutkę od wszystkich... pracowników. Lepszego przykładu demoralizacji nie trzeba. Więźniowie w mig zorientowali się w sytuacji – i sikają w celach ze śmiechu: „Klawisze zapłacą za nasze wybryki! Ha, ha, ha!”. Odnoszę wrażenie, że w kategoriach mentalności nasz system resocjalizacji jest poniekąd bardziej chory, niż ci zwyrodniali „pacjenci” w celach.
Dyrektor się teraz obrazi i mi odpali, że za ten burdel odpowiadają ci na „górze”. No pewnie, to nie jego wina. Ani tym bardziej klawiszy, których upadla się frajerską składką.
* * *
Przestępcy amerykańscy masowo uciekają z USA. Niektórzy do Polski, gdzie mają zamiar ubiegać się o azyl (jeden kupił nawet willę w okolicach podiławskiego Szałkowa). Powodem paniki jest informacja o przybyciu do Ameryki detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Osobiście wyłapie on wszystkich zbrodniarzy, którzy umknęli FBI.
Ameryka nie patrzyła z taką nadzieją na żadnego Polaka od czasów Pułaskiego i Gołoty. Iława dzięki pogoniom za bandytami stanie się wreszcie miastem częściej odwiedzanym przez turystów i telewizję...
* * *
Holendrzy postawili diagnozę: cała władza w Polsce jest skorumpowana i debilna. A co z opozycją? Przecież Polska jest krajem demokratycznym... Wiadomo było, że Holandia leży poniżej poziomu morza, ale nikt nie przypuszczał, że tak głęboko...
Badania naukowe miejscowych organów władzy wykazują, że debil nie może być skorumpowany, bo jest na to za głupi. I odwrotnie, korupcjonista nie może być debilem, bo jest za cwany...
* * *
Od 12 lat Iława miała ugruntowaną opinię miasta wyważonego politycznie, miasta z „wychowaniem z dobrego domu”. Wystarczyło jednak zaledwie pięć dni z ubiegłego tygodnia, żeby mit szlag trafił. Teraz jest wstyd jak cholera... Ale, ale! Kto ma się wstydzić?
Lokalne ambicje spowodowały wykopanie wielu szerokich rowów, niewzruszona walka o stołki pozostawiła wiele głębokich ran. Ale nie ulegajmy panice, że niby całe miasto zostało skłócone, bo jest to kolejną – tym razem powyborczą – nieprawdą do kwadratu.
Wyborcy iławscy udowodnili w niedzielę, że gnojówkę użyźniali tylko lokalni politycy obydwu obozów (plus kilka Bardzo Ważnych Postaci spoza Iławy). Mieszkańcy naszej kochanej Iławy tymczasem nadal tak samo jak tydzień i miesiąc temu żyją tymi samymi sprawami dnia powszedniego – chodzą do pracy, siedzą w domach bez pracy, żenią się, płodzą i umierają.
Niech ci zlizują rozlane mleko, którzy je tak bezmyślnie wylali. To nie nasza broszka.
JAROSŁAW SYNOWIEC