Podczas epidemii mówiło się w mediach, że dzieci i młodzież „uwięzione” w domach nie radzą sobie z problemami, które ich dotykają. Przez to dużo częściej mają korzystać z telefonów zaufania. Sprawdzamy, jak to wygląda w Iławie.
Mija 2 miesiące od zamknięcia placówek oświatowych. Od 1 do 20 kwietnia obowiązywał zakaz samodzielnego wychodzenia z domów dla dzieci i młodzieży do 18. roku życia. Przymusowe zamknięcie nawet w tzw. dobrych domach może wywołać niepokój, ponieważ jest to zderzenie z nieznaną rzeczywistością.
Szczególnie jest to trudne, gdy młoda osoba mieszka w domu, gdzie stosuje się przemoc. Wówczas w wyniku przymusowej izolacji przebywa się z agresorem dzień i noc. Młoda osoba w roku szkolnym dużą część dnia spędza w szkole, a w okresie wakacji czy ferii przebywa ze znajomymi.
NAPIĘCIA MIĘDZY STRONAMI
W czasach przed epidemią rodzice z dziećmi spotykali się zazwyczaj po szkole i pracy a w przypadku starszej młodzieży – nawet wieczorem.
Obecnie w przypadku, gdy rodzic pracuje zdalnie, rodzina spędza ze sobą wcześniej nieosiągalną ilość czasu. Także u rodziców dzieci może narastać napięcie, ponieważ również opiekunowie znajdują się w innej niż zazwyczaj sytuacji. U jednej i drugiej strony może narastać napięcie kończące się kłótnią.
Niepokój u młodzieży może też wzbudzać niepewna sytuacja z egzaminami (przede wszystkim maturą). Według ogólnopolskich mediów wszystko to powoduje, że młode osoby częściej niż zazwyczaj korzystają z telefonów zaufania, nie mogąc sobie poradzić z emocjami.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak sytuacja wygląda w Iławie.
NIE ODBIEGA OD NORMY
Skontaktowaliśmy się z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie.
– Na dzień dzisiejszy nie zarejestrowaliśmy zwiększonej liczby przypadków, jeżeli chodzi o zgłoszenia telefoniczne – mówi Anna Kilanowska, starszy specjalista pracy socjalnej pracująca w punkcie interwencji kryzysowej iławskiego PCPR. – Od początku epidemii mieliśmy cztery zgłoszenia i to nie jest liczba, która odbiegałaby od liczby wcześniejszych zgłoszeń. Dwa razy dzwoniła ta sama osoba. Nie były to telefony od młodzieży, ale osób dorosłych. Zaznaczam, że jeżeli młode osoby do nas dzwonią i chcą być anonimowe, to nie muszą się przedstawiać. Chyba że chcą interwencji w miejscu zamieszkania i wówczas wraz z dzielnicowymi i panią pedagog udajemy się do takiej osoby.
Kilanowska tłumaczy, że młodym ludziom prościej jest poprosić o pomoc przez telefon, łatwiej jest się im wysłowić, ponieważ nie mają poczucia, że są oceniani z góry lub ktoś źle na nich patrzy. Pracownik PCPR podkreśla, że przez telefon można wybadać, co ta młoda osoba dusi w sobie.
RZADKO OSOBIŚCIE
Kilanowska wspomina, że odkąd pracuje w PCPR, miała tylko jeden przypadek, gdy ktoś osobiście przyszedł do placówki po pomoc. Był to chłopiec, który pojawił się z problemem dotyczącym jednego z rodziców biologicznych.
Kilanowska podkreśla, że jeżeli ktoś przyjdzie bezpośrednio do PCPR, ma także zapewnioną anonimowość, a pracownicy mogą wtedy ocenić, czy u zgłaszającego nie występują także inne problemy niż te zgłaszane.
POD KORONAWIRUSA
Na stronie PCPR znajduje się numer bezpośrednio związany z koronawirusem. Jest to Olsztyński Telefon Zaufania „Anonimowy Przyjaciel”, który pracuje 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Pomocy można szukać pod nr tel. 89 19288 oraz 89 527 00 00.
– Czas rozmowy, kontaktu nie jest limitowany – zachęca Andrzej Dramiński, rzecznik prasowy Olsztyńskiego Telefonu Zaufania „Anonimowy Przyjaciel”. – Dostaniecie tyle ciepła, ile wam konieczne, by poczuć, że sama lub sam nie zmagacie się z tym zagrożeniem. I własnym strachem. Razem łatwiej go pokonać. I uwierzyć, że z tego wyjdziemy. Bo przecież żadna epidemia nie jest wieczna. Nikogo nie oceniamy, każdy może liczyć na naszą tolerancję i szacunek. Rozmawiamy przede wszystkim o naszych uczuciach, emocjach, co w danej chwili przeżywamy.
Dramiński wskazuje, że wtedy, gdy trzeba, dzwoniącym przekazywane są adresy oraz kontakty do specjalistów czy wyspecjalizowanych instytucji. „Anonimowy Przyjaciel” współpracuje z linią 112 oraz olsztyńskim Centrum Powiadamiania Ratunkowego.
ALEKSANDRA MALINOWSKA
PCPR w Iławie nie odnotował zwiększonej
liczby telefonów od momentu pojawienia się
epidemii koronawirusa