Stanisław Gral, wicedyrektor iławskiego szpitala nie umie wytłumaczyć, dlaczego w społeczeństwie panuje strach przed świńską grypą. Jego zdaniem wirus A/H1N1 nie jest bardziej śmiercionośny od wirusa grypy sezonowej. Gral apeluje, by nie leczyć się samemu.
JUSTYNA JASKÓLSKA: – Często słyszymy „świńska grypa zabija”, ale rok temu powiedział pan w wywiadzie z Kurierem, że przyczyna śmierci u nosicieli wirusa A/H1N1 jest niewydolność oddechowa.
STANISŁAW GRAL: – Dokładnie tak jest. Wszystkie osoby, u których wykryto wirusa i które zmarły, miały jeszcze inne schorzenia. Wirus tak zwanej „świńskiej grypy” nie jest bardziej śmiercionośny, niż jak ten grypy sezonowej. Do organizmu dostaje się w ten sam sposób, przez górne drogi oddechowe i powoduje infekcję przeziębieniową. Objawia się katarem i kaszlem, pojawia się też temperatura. W wielu przypadkach objawy po kilku dniach się cofają. I wielokrotnie nie jesteśmy nawet w stanie określić jaki to był wirus, bo nie każdemu pacjentowi robi się badanie w tym kierunku.
– U kogo zatem się bada rodzaj wirusa?
– W szpitalu monitorowane są tylko cięższe przypadki, objawiające się właśnie niewydolnością oddechową.
– Skąd więc ten strach przed „świńską grypą”?
– Nie umiem tego wytłumaczyć. Tym bardziej, że tak jak mówiłem, wirus grypy sezonowej także może być pośrednią przyczyną śmierci, ale to są szczególne przypadki, tak jak i w „świńskiej” grypie. Wydaje mi się, że każdy przypadek śmiertelny świńskiej grypy jest nagłaśniany, natomiast nic nie pisze się o zgonach pacjentów, które powoduje grypa sezonowa.
– Na czym polega niewydolność?
– Jest to śródmiąższowe zapalenie płuc, które nie zawsze da się wykryć osłuchowo. Dopiero rentgen płuc lub badania krwi pozwalają ocenić stopień zaawansowania choroby.
– Czy można sobie w laboratorium wykonać badanie w kierunku obecności wirusa A/H1N1, nawet gdy nie leżymy w szpitalu?
– O takim badaniu decyduje lekarz i to on wskazuje, które parametry należy zbadać. Myślę, że jeśli nasz lekarz rodzinny będzie miał wątpliwości w tym kierunku skieruje nas na takie badanie, które jest wykonywane w wojewódzkim sanepidzie w Olsztynie.
– Czy jakaś grupa osób jest szczególnie narażona na zarażenie?
– Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Zarazić się może każda osoba z otoczenia chorego i która nie przestrzega zasad higieniczno - epidemiologicznych. Wirus operuje na odległość 1,5 metra. Są osoby, które z takim zakażeniem dają sobie radę doskonale i nawet nie zgłaszają się do lekarza, a są ludzie obciążeni dodatkowymi schorzeniami, osłabione, które wymagają pomocy lekarskiej. Wówczas podaje się leki przeciwwirusowe, ale o tym także może decydować wyłącznie lekarz, bo to nie są substancje obojętne.
– Czy obecnie w szpitalu wdrożono jakiś specjalny reżim sanitarno-epidemiologiczny?
– Reżim jest zawsze, bez względu czy to jest sezon grypowy czy nie. Ale w momencie, gdy pojawia się zwiększona liczba zachorowań, to jesteśmy wszyscy jeszcze bardziej wyczuleni na zadbanie o dezynfekcję - i to robimy. W zależności od patogenów i dróg ich rozprzestrzeniania dostosowujemy procedury. W tym przypadku - gdy wirus przenoszony jest drogą kropelkową częściej wietrzone są pomieszczenia, dezynfekowane, pacjenci są izolowani.
– W zeszłym roku szpital wprowadził zakaz odwiedzin chorych w szpitalu. Czy w tym, roku są takie plany?
– Zakaz wprowadzić zawsze można, tylko czemu to ma służyć? W naszym szpitalu nie ma żadnego ogniska grypy. To że wykrywamy wirusa, to tylko dobrze świadczy o filtrze i monitoringu sytuacji. Wówczas taki pacjent jest przewożony do szpitala zakaźnego, a jeśli nie pozwala na to jego stan zdrowia, jest izolowany u nas.
– Czemu w tamtym roku zatem zakaz był wprowadzony?
– Było więcej zachorowań. Może nie w szpitalu, ale w mieście. Wówczas była to sugestia sanepidu. Teraz powodu do wprowadzenia zakazu nie mamy, poza tym uważam, że jeśli ktoś jest chory, nie powinien odwiedzać nikogo w szpitalu.
– Ile osób przebadano na obecność wirusa od 7 do 14 lutego?
– Pobrano materiał od 4 pacjentów, u dwóch dni potwierdzono obecność wirusa.
Stanisław Gral, wicedyrektor ds. lecznictwa w iławskim szpitalu apeluje, by nie leczyć się samemu. Podkreśla, że świńska grypa nie jest groźniejsza od tej sezonowej