Większość radnych ma obawy co do przyszłości iławskiego szpitala oraz powrotu na stanowisko wicedyrektora Przemysława Ramela. Jednak Elżbieta Gelert, p.o. dyrektora iławskiej lecznicy zapewnia, że jej decyzje personalne i strukturalne sprawią, iż szpital wyjdzie na prostą. Poniżej zapis dyskusji, która odbyła się na sesji Rady Miejskiej w Iławie.
Waldemar Musialik, radny: – Pani dyrektor, proszę powiedzieć, kto jest winny tego zamieszania, które miało miejsce w szpitalu? Czy winni tego nieładu będą pociągnięci do odpowiedzialności?
Elżbieta Gelert: – Ta sprawa jest bardzo skomplikowana. Trudno wskazać osoby, które są winne. Może i dobrze, że stało się tak, jak się stało. Może potrzebne było to przewietrzenie. To prawda, że wrócili ci sami lekarze, ale to już nie są, moim zdaniem, ci sami ludzie. Oni już myślą inaczej i patrzą inaczej.
Maciej Rygielski, starosta: – Nie ma powrotu do tego, co było. Pierwszy konflikt dotyczył warunków finansowych. Mówiło się nawet o tym, że powiat musi się zadłużyć, że szpital się musi zadłużyć. Dziś już wszyscy dorośli do tego, by zmienić to myślenie. Takie problemy uczą pokory i refleksji.
Musialik: – Czy nie obawia się pani konfliktu pomiędzy pracownikami a nowym zastępcą?
Gelert: – Nie podzielam pańskich obaw. Po tej demonstracji rozmawiałam z protestującymi, którzy byli przychylni takim rozmowom. Myślę, że wiele spraw wówczas sobie wyjaśniliśmy. Zdaję sobie sprawę, że ta rana długo jeszcze się nie zabliźni, ale myślę, że wszystko będzie zmierzać ku dobremu. Dostałam przyzwolenie od personelu pielęgniarskiego, który zapewnił mnie, że zawiesi na dzień dzisiejszy dochodzenie do swoich własnych prawd.
Eugeniusz Dembek, radny: – Lekarze, składając wypowiedzenia, zaszantażowali życiem, zdrowiem i jestestwem tego szpitala. Mówię to otwarcie i nie boję się niczego. Bo jeżeli ktoś sobie ten zakład zlekceważył, to jak może mieć czelność i przyjść do niego jeszcze raz? Żądać jeszcze odpowiednich apanaży i stanowiska?! Jak się mają teraz lekarze, którzy zostali wierni pacjentom, obywatelom i temu zakładowi?! To oni powinni teraz piastować pewne stanowiska, jak np. ordynatora. Na przykład pan Ramel. Przecież to jest ogień, który nie został ugaszony i to się powtórzy za jakiś czas. Ci ludzie wiedzieli, że stracili bardzo wiele. Oni się zwolnili, pozbywając się wszelkich apanaży z tytułu tylu lat pracy, odpraw. To dyrektor szpitala powinien dyktować warunki. Moje pytanie: czy z czystym sumieniem przyjęła pani tych ludzi (lekarzy – red.)? Czy powie pani otwarcie społeczeństwu, że była to trafna decyzja i że jest pani z tego zadowolona? Bo społeczeństwo chyba nie.
Gelert: – Czy trafnie zrobiłam… Powiem panu, że tak. Taka jest moja decyzja, jeśli ja mam zarządzać tym szpitalem. Ostrzega mnie pan, że będę miała problemy. Życie składa się z problemów, a ma je już na pewno ten, kto ludźmi zarządza. Na ten czas, kiedy trzeba było jak najszybciej przywrócić pracę w szpitalu, zrobiłam dobrze. Myślę, że w chwili, gdy kontrakt nam uciekał, kiedy ludzie byli naprawdę zagrożeni, należało jak najszybciej przywrócić działalność, a dopiero potem można podejmować jakiekolwiek kroki.
Dembek: – Proszę powiedzieć, kto z grona tych, którzy odeszli, został przyjęty do pracy i na jakich warunkach?
Gelert: – Jeśli pan pozwoli, warunki pozostawię sobie. Nie odpowiem dokładnie panu, ile osób wróciło do pracy. W każdym razie szpital funkcjonuje.
Rygielski: – Każdemu człowiekowi trzeba dać drugą szansę. Nie wolno nam dziś moralnie kasować wszystkich i wszystkiego. Ci ludzie mogą być za chwilę bardzo wartościowi dla tego szpitala. Myślę, że teraz wielu z nich podejmie tę rękawicę pracy i odtworzenia szacunku społecznego.
Anna Dufrat, radna: – Czy powrót lekarzy do naszego szpitala był nieodzowny dla jego normalnego funkcjonowania? Czy była inna możliwość? Przecież wiemy wszyscy, jaka była sytuacja, że były braki kadrowe i to bardzo dotkliwe. I to do tego stopnia, że 3 oddziały trzeba było zawiesić. Nie rozumiem, po co ta dyskusja? Wszyscy wiemy, że powrót lekarzy był nieodzowny dla faktu istnienia tego szpitala. Jakie ma pani zdanie w tej sprawie? Chciałabym się także dowiedzieć, czy nadal pani podtrzyma decyzję swojej poprzedniczki odnośnie ISO? I jeszcze jedno, czy poczyniła lub poczyni pani starania odnośnie powiększenia składu lekarskiego?
Gelert: – Moim zdaniem postąpiłam słusznie dlatego, by uratować kontrakt. Żeby jak najszybciej przywrócić temu szpitalowi działalność, trzeba było przyjąć tych lekarzy, którzy wyrazili na to zgodę. Czy będziemy dążyli do ISO? Tak Została zatrudniona osoba, która to koordynuje. Nie ma od tego odwrotu, bo pewne środki zostały już w tym celu zainwestowane. Czy będziemy chcieli wzmacniać ten szpital lekarzami? Na pewno tak. Ale to jest działanie na lata. Trzeba od początku o lekarzy dbać, kształcić, zachęcać do specjalizacji. Trzeba zadbać o pacjenta, ale również o pracownika. Taka jest rola dyrektora.
Bolesław Jurczak, radny: – Do pewnego czasu oceniałem bardzo dobrze lekarzy i pracowników tego szpitala. Myślę, że radni w pewnym momencie nie zapanowali nad sytuacją. Pacjenci tę ranę będą długo leczyć. Ci lekarze, którzy odeszli, teraz wracają... Uważam, że tak nie powinno być. A teraz może być tak, że tego lekarza, którego zatrudniono po odejściu z pracy tamtych, teraz trzeba będzie zwolnić, by wrócił sobie ten, który namieszał. Życzę sobie i nam wszystkim jak najmniej kontaktów ze służbą zdrowia.
Gelert: – Należy się przyjrzeć, kogo zostawić, kogo przyjąć, kogo ewentualnie zwolnić.
Wojciech Kwiatkowski, radny: – W jaki pani dyrektor zamierza zmienić podejście personelu do pacjenta tak, by czuł się w tym szpitalu godnie? Żeby lekarze naprawdę się nim zajęli, a nie zostawiali samemu sobie.
Gelert: – Niezadowolenie pacjenta wynika z pierwszego wrażenia, jakie odnosi, wchodząc do izby przyjęć czy na salę. To nie leczenie stanowi meritum oceny pacjenta, bo on się na tym nie zna. Najważniejszy jest wygląd i otoczenie. Druga sprawa to jakość usług świadczonych przez personel. Przede wszystkim stawiać będę na szkolenie personelu i rozmowy. Nikt nie powinien zwracać się do pacjenta w trzeciej osobie albo per „babciu”, bo to już nie ten czas i nie to miejsce. Co do drugiego pytania, nie da się przed niczym na 100% zabezpieczyć, więc nie mogę obiecać, że do takiej sytuacji na pewno nie dojdzie. Powiem tylko tyle, że głupcem jest ten, kto popełnia ten sam błąd dwa razy.
Jerzy Starczewski, radny: – Ten szpital niegdyś był wzorem na całego województwo. Dziś jest odwrotnie. Przykro, mnie szczególnie, osobie, której uratowano życie w tym szpitalu, słyszeć słowa, które krążą w Iławie, typu: „Kolejna tak duża kostnica nie jest nam potrzebna”. Do takiej sytuacji doprowadziło kilka osób, a szczególnie pan Przemysław Ramel. Zaniedbał wszystko począwszy od ordynatorów, nad którymi w ogóle nie panował, poprzez pielęgniarki aż po salowych. Swego czasu byłem świadkiem, jak salowa wzięła ręcznik od pacjenta, wytarła nim podłogę, a następnie usta chorego. I to było tolerowane. I to ten człowiek przede wszystkim doprowadził do tego, nie potrafił nad tym zapanować. Dlaczego on ma być teraz pani zastępcą? Czy po to, by pani szkodzić? Bo nie podejrzewam, że będzie pani pomagał.
Gelert: – Wszystko, o czym tu państwo mówicie, jest dla mnie nowe. Jestem zaskoczona, bo pan Ramel był długi czas zastępcą dyrektora tego szpitala, powołanym przez wielki autorytet – doktora Stanisława Siłkę. Cztery lata był dyrektorem, sam odszedł, nikt z państwa go nie zwalniał. A teraz nagle jest tak zła jego ocena. Czy wówczas, gdy pełnił tę funkcję, mówiliście mu państwo, że się nie nadaje, że powinien odejść?... Teraz go z nami nie ma, więc może najłatwiej jest mówić o kimś nieobecnym... Czy będzie mi przeszkadzał? Nie wiem. Na razie nie znam tu nikogo, kto znałby ten szpital, na kim mogłabym się oprzeć. Jestem konkretną osobą w działaniu, nie pozwalam sobą kierować z tylnego siedzenia. Umówiliśmy się z panem Ramelem, że będzie moim zastępcą do końca grudnia. Zobaczymy, jak nam się będzie układała współpraca. Jego nominacja to moja decyzja, a nie sprawa lekarskich roszczeń.
Dembek: – Ilu lekarzy z tych, którzy wyrazili chęć powrotu, zostało przyjętych? I czy wśród przyjętych jest doktor Stanisław Gral (laryngolog – red.)?
Gelert: – Z panem doktorem Gralem już rozmawiałam, na pewno wróci do pracy w przychodni, na razie jeździ w pogotowiu.
Musialik: – Wśród moich znajomych i współpracowników krążą pogłoski o lekarzach, którzy są niekompetentni i uzależniają leczenie szpitalne pacjenta od ilości wizyt w ich prywatnych gabinetach. Czy może się pani ustosunkować do tego?
Gelert: – W zakresie moich obowiązków nie mam zamiaru oceniać merytorycznie lekarzy. Oczywiście tego typu skargi można składać pisemnie, pójdzie to do Izby Lekarskiej i można wówczas rozpocząć dochodzenie. Jakkolwiek jest tak, że jeśli szef zauważa wiele skarg na jego pracownika, to uważa, że coś w tym jest i wówczas należy się zastanowić nad dalszą współpracą z tą osobą.
Eugeniusz Chomik, radny: – Tak się złożyło, że miałem do czynienia z personelem zarządzanym przez panią dyrektor w Elblągu. Jestem pełen podziwu, jeśli chodzi o organizację. Zaufajmy jej i pracownikom szpitala. Spotkajmy się za rok i zobaczymy, jak będzie wyglądał nasz iławski szpital. Nie można teraz rozdrażniać i wypominać, pacjenci czekają na leczenie.
Jerzy Sochacki, radny: – Gdy pracowałem, modliłem się o mądrych pracodawców. Różnie byłem wysłuchiwany. Teraz będę się modlił, bym nie musiał być leczony w iławskim szpitalu. No chyba że czasy się zmienią i ten szpital zyska zaufanie ludzi. A do tego czasu mogę zapewnić w swoim i kolegów myślę imieniu, że pan starosta i pani dyrektor mogą liczyć na ciepły, wspierający oddech za plecami.
* * *
O skomentowanie zarzutów, które stawiali radni, poprosiliśmy również Przemysława Ramela. Wicedyrektor z wszelkimi pytaniami odesłał nas do dyrektor Elżbiety Gelert.
JUSTYNA JASKÓLSKA
Burmistrz Włodzimierz Ptasznik (od lewej), dyrektor Elżbieta Gelert i starosta Maciej Rygielski podczas sesji iławskiej rady. Zdaniem starosty kierowanie szpitalem przez taką osobę jak Gelert to ogromna szansa dla iławskiej lecznicy
Radny Eugeniusz Dembek przestrzegał Elżbietę Gelert przed zatrudnianiem Przemysława Ramela
Radna Anna Dufrat uważa, że przyjęcie lekarzy, którzy odeszli, było nieodzowne
Radny Jerzy Starczewski twierdzi,
że za utratę rangi iławskiego szpitala odpowiada przede wszystkim
Przemysław Ramel