WYMIENIACIE OLEJ
W SKRZYNI BIEGÓW?
Jeden z klientów gdzieś usłyszał, że oleju w skrzyni się nie wymienia, bo jest on dożywotni. Ewentualnie można dolać, kiedy wycieknie np. przy wymianie półosi. Z drugiej jednak strony, kiedy jakiś kierowca się żali się, że mu skrzynia haczy, to najczęstszą odpowiedzią jest – spróbuj wymienić olej. Jak zatem jest z tym olejem?
Na początku należałoby zdefiniować żywotność samochodu. Otóż wg producentów jest ona inna niż my sobie wyobrażamy. Dzisiaj nikt już nie ukrywa, że samochód projektowany jest na przejechanie ok. 200 tys. km. Potem koszty napraw mają być na tyle duże, że kierowca ma pomyśleć o wymianie. Tak więc samochody, które Polacy najczęściej kupują z drugiej ręki, to zdaniem producentów samochody dogorywające. Jeśli poprzedni właściciel oleju nie wymieniał, my musimy to zrobić w tzw. pakiecie startowym.
Innym zagadnieniem jest kwestia starzenia się oleju, który z biegiem czasu zmienia swoją lepkość i wytrącają się dodatki uszlachetniające. Olej przestaje w wystarczającym tempie oddzielać od siebie pracujące elementy i tym samym skraca się żywotność skrzyni biegów. Dlatego też jeśli zauważycie, że skrzynia zaczyna ciężej pracować lub biegi haczą, najtańszym zabiegiem jest wymiana oleju. Prewencyjnie należy pomyśleć o jego wymianie co 80-100 tys. km.
HYBRYDA CZY BENZYNA?
Ostatnio dość trudno o w miarę nowy samochód bez turbiny i awaryjnych elementów. Z kolei to, co zniechęca klientów do hybryd, to obawa przed nieznaną technologią i drogim serwisem. Ja wygląda rzeczywistość?
Współczesny samochód spalinowy wyposażony jest w dużą ilość awaryjnych protez, których zadaniem jest zmniejszenie spalania czy zapewnienie dynamicznej jazdy. Najpopularniejsze na naszym rynku hybrydy wyposażone są w tradycyjne silniki wolnossące uzupełnione o źródło elektryczne. W chwili obecnej ten rodzaj napędu uważany jest za najmniej awaryjny. Wielu dziennikarzy motoryzacyjnych uważa, że wydajesz więcej na hybrydę, ale później masz spokój. Sceptycy z kolei uważają, że owszem - samochód jest bezawaryjny, ale droga jest wymiana baterii, która zużywa się po 10 latach.
Okazuje się, że rynek nie lubi próżni. W Polsce jest już całkiem sporo serwisów (w tym serwisów ProfiAuto) oraz warsztatów zajmujących się nie tylko naprawą, ale i regeneracją baterii, które wcale po 10 latach nie wymagają wymiany. Popularna Toyota na te źródło zasilania daje 10-letnią gwarancję, co nie musi oznaczać, że po tym okresie nadaje się ona do wymiany. Pierwsze Toyoty jeżdżą jeszcze na fabrycznych bateriach i mają przebiegi 300 tys. Z czasem jednak każda bateria traci swoje właściwości i dla ekonomicznego podróżowania należy coś z tym zrobić.
W ASO Toyoty wymienimy baterię w granicach 10 tys. Z rozbitego auta kupimy zestaw za 2 tys. Z kolei zregenerowaną baterię założymy w niezależnym warsztacie w przedziale 1-2,5 tys. zł. Drożej zapłacimy za baterie do Lexusa i Hondy, z kolei regeneracja do BMW to już wydatek 10-15 tys.
W międzyczasie w tradycyjnym samochodzie spalinowym wymienimy sprzęgło z kołem dwumasowym, filtr cząstek stałych, turbinę i wtryskiwacze. To koszt w przedziale 2-10 tys.
Wspólna obsługa będzie dotyczyła wymiany oleju, rozrządu oraz elementów układu hamulcowego, który w hybrydach pracuje w innych warunkach, dlatego wymiana tarcz czy klocków to również rzadkość.
GRADOBICIE ZNISZCZYŁO?
Lato obfitowało w ulewy połączone z gradobiciem. Kierowcy mocno obawiają się tego zjawiska, bo oznacza ono kłopoty i wydatki. Są jednak relatywnie tanie sposoby, którymi można bezinwazyjnie naprawić samochód. To tzw. wyciąganie wgnieceń oraz masowanie blachy.
Pierwsza metoda polega na wyciąganiu defektu od zewnątrz przez przyklejone w miejsca uszkodzeń grzybki. Druga, na wypychaniu wgnieceń od środka za pomocą odpowiednich dźwigni, tzw. hebli, dopasowanych do wielkości uszkodzenia.
Obie metody uznawane są za bezinwazyjne, auto nie traci na wartości i nie ma ryzyka powstania wad lakierniczych. Wymagają jednak doświadczenia ze strony naprawiającego, niejednokrotnie ze zdolnościami artystycznymi.
Metody znajdą również zastosowanie przy usuwaniu szkód parkingowych lub drobnych kolizjach. Techniki likwidacji uszkodzeń uznawane są przez ubezpieczycieli, a to gwarantuje naprawę bezgotówkową.
Macie inne przemyślenia? O czymś zapomnieliśmy? O czym warto pagadać? Dzwońcie i porozmawiamy: Dariusz Woźnicki, kom. 600-579-409.
opracowanie:
JAROSŁAW SYNOWIEC