Dobre przewody rozruchowe uratować mogą niejednemu kierowcy skórę w zimowe poranki, ale tylko najlepsze zapewniają bezproblemowy rozruch. A te najlepsze powinny też swoje... ważyć. Dlaczego? Zasadę tłumaczy DARIUSZ WOŹNICKI, autoryzowany partner sieci ProfiAuto w Iławie.
Większość marketowych przewodów to kable dla ludzi niestety „wielkiej wiary”. Zapakowane w zgrabne pudełka mogą jedynie uspokoić sumienie kierowcy, który wozi swoją polisę w bagażniku.
Prawdziwe, niezawodne przewody rozruchowe, zbudowane są z odpowiedniej ilości miedzianego przewodu, a ten musi charakteryzować się odpowiednią wagą. Jeśli mamy samochód benzynowy, powinny wystarczyć kable o przekroju 16 mm2, ale nie dłuższe niż 3 metry. Każdy kolejny metr to niepotrzebna rezystancja, dlatego aby ją zniwelować, przy zakupie należy zwrócić uwagę na proporcje pomiędzy długością a przekrojem.
I tak dla przykładu: jeśli chcemy być pewni bezproblemowej pożyczki prądu za pomocą kabli o długości 5 m, to bezpiecznie jest sprawić sobie przewody o średnicy 25 mm2.
Uważajcie na podróbki! W obiegu dostępne są również przewody, które na pierwszy rzut oka wyglądają solidnie, jednak producent oszukuje klientów grubością izolacji. Sugerują one przekrój przewodu 25 mm2, jednak w rzeczywistości jest to nie więcej niż 5 mm2.
Nie należy też zbytnio ufać atrakcyjnym deklaracjom na opakowaniu. Fotosy to zmyłka. W większości przypadków to czcze życzenia chińskiego producenta.
Najprościej jest sprawdzić grubość przewodu przy złączu z krokodylkiem. Jeśli przekrój jest odpowiednio gruby, to kupujemy. Jeśli nie, to lepiej dołożyć. Za cienkie upalą się przy pierwszej próbie uruchomienia pojazdu.