BRAWO REDAKCJA NKI!
Najserdeczniejsze gratulacje za osiągnięte wyniki w rozjuszaniu „władzy” iławskiej. Macie trzymać tak dalej. Nie odstępować ani na krok, bo po ostatnich wyborach samorządowych dzięki zwycięskim „notablom” z lokalnego SLD dziwne zapaszki rozchodzą się na całe miasto z okolic ratusza. Pan burmistrz powinien płakać, że w swoim czasie w Lubawie nie było takich dociekliwych dziennikarzy, bo być może dzisiaj nie byłoby np. całej tej sprawy z „zaginioną ulicą” i spokojnie mógłby „pracować” dalej. Rajcy wraz z mieszkańcami całej Iławy powinni wam dziękować, że zapobiegliście najnowszej aferze z wyspą „Wielka Żuława”. Gdy przeczytałem o tym, byłem osłupiony. Interes cuchnący na kilometr. Coś jak nieruchomości w PZU za czasów słynnego prezesa z AWS-u. Dzięki waszym publikacjom może nie dojdzie do kolejnego skandalu. A tak niedawno czytałem w NKI obszerne przypomnienie redaktora Jarosława Synowiec o niegdysiejszym hotelowym skandalu z terenem po „Czapli”. Ale niektórzy z radnych do śmierci niczego się nie nauczą, albo nie rozumieją, co czytają i co się do nich mówi. Jeszcze raz: dzięki za to, że jesteście! Pozdrawiam całą redakcję NKI. Kiedyś kupowałem was jako dodatek do programu telewizyjnego, a obecnie jest jak należy. Mam nadzieję, że kompromitujące „oświadczenie” radnych teraz dopiero was rozkręci.
Piotr Mamedow
TROCHĘ OBIEKTYWIZMU
Czytając artykuły publikowane w NKI od początku jego istnienia można odnieść wrażenie, że w dziedzinie informacji o naszym mieście istnieją dwa okresy: a) sprzed jesiennych wyborów burmistrza Iławy, b) po tychże wyborach. Jak wiadomo w wyniku tych wyborów znaczną większością głosów mieszkańców Iławy nastąpiła zmiana burmistrza. Jarosław Maśkiewicz reprezentuje inne ugrupowanie polityczne od swojego poprzednika, różni się również charakterem, co jest istotne szczególnie dla osób, które przez 12 lat przyzwyczaiły się do charakteru i stylu pracy Adama Żylińskiego. W okresie panowania pana Żylińskiego dziennikarze NKI robili wszystko, żeby stworzyć wrażenie, iż każde działanie urzędu miasta to wielki sukces burmistrza i wielkie szczęścia dla Iławy. Propaganda sukcesu. Warto tutaj przypomnieć, że pełniąc funkcję burmistrza przez trzy kadencje Adam Żyliński nie był wybierany w wyborach powszechnych. Po raz pierwszy w historii Iławy burmistrza wybrało społeczeństwo Iławy w listopadowych wyborach 2002 roku został nim Jarosław Maśkiewicz, pokonując dwukrotnie i to znaczną większością głosów Adama Żylińskiego. Tego faktu nie chcą uznać dziennikarze NKI. Od początku kadencji nowy burmistrz jest zaciekle atakowany i krytykowany w publikowanych artykułach i felietonach. Wygląda to tak, jakby redakcja została niemile zaskoczona wyborem pana Maśkiewicza i chciała wpłynąć na zmianę opinii tych, którzy głosowali na nowego burmistrza i przekonać ich, że dokonali złego wyboru. W tej sytuacji nasuwa mi się pytanie: dlaczego redakcja poczytnej gazety, regionalnej gazety nie jest obiektywna, bardziej cierpliwa i tolerancyjna? Zasadą artykułów jest gloryfikacja osiągnięć poprzedniego burmistrza, a dezawuowanie działań podejmowanych przez obecnego. Jednym z przykładów na brak obiektywizmu wobec nowego burmistrza jest sprawa tzw. listu intencyjnego firmy OETKEN. Problem ten pojawił się kilkakrotnie na łamach NKI. Oczywiście zawsze z odpowiednio złośliwym podtekstem ze strony redakcji. Wręcz zarzucano burmistrzowi nieudolność i nieumiejętność podejmowania korzystnych dla Iławy decyzji. Szkoda, że redakcja zapomniała o tym, iż ta sprawa to „kukułcze jajo” podrzucone nowemu burmistrzowi. Jeszcze przed podpisaniem listu (co nastąpiło tuż przed wyborami) było wiadomo, że jest niezgodny z polskim prawem i w takiej formie nie będzie mógł być realizowany. Pomimo negatywnej opinii radcy prawnego burmistrz Żyliński list podpisał.
Nie negując zasług pana Żylińskiego, jednocześnie należy zapytać: czym tak bardzo naraził się pan Maśkiewicz, że w każdym wydaniu NKI można przeczytać wiele złośliwości na jego temat, a niektóre felietony nasycone są po prostu nienawiścią? Szczególne miejsce wśród osób piszących do NKI zajmuje z pewnością Zygmunt Wyszyński. Jest on zawziętym i zajadłym krytykantem (nie mylić z krytykiem) zarówno burmistrza Maśkiewicza, jak i całej rządzącej miastem lewicy. Zadziwiające jest skąd może w człowieku być tyle nienawiści?
Po lekturze NKI można odnieść wrażenie, że poprzednia ekipa rządząca była cacy, a obecna – wywodząca się z lewicy – to ludzie nieodpowiedzialni i nie umiejący podejmować właściwych decyzji. Chyba należałoby się trochę opanować. Patriotami lokalnym są nie tylko ludzie lewicy i innych ugrupowań oraz iławskie władze z ratusza. Może dziennikarze z NKI do nich dołączą. Wszyscy chcemy z pewnością jak najlepiej dla naszego miasta, niezależnie od przynależności politycznej czy orientacji politycznej.
W każdej rodzinie zanim podejmie się decyzje o budowie lub remoncie domu, toczą się dyskusje i trwają przygotowania do inwestycji. Dajmy więc trochę czasu burmistrzowi Maśkiewiczowi i dopiero wtedy dokonajmy oceny efektów jego pracy.
Ryszard Sochacki
SŁOWO OD REDAKTORA NACZELNEGO
Jestem gotów, panie Ryszardzie, uszanować pana spojrzenie na sprawy iławskie, ale – na całe szczęście – zgadzać się z nim nie muszę. W sumie to nawet jest chyba rzeczą poprawną, że tak heroicznie broni pan swojego SLD-owskiego burmistrza. Tak nakazuje instynkt stadny, albowiem to wrodzony właśnie instynkt podpowiada, że interesy stada kilkudziesięciu przebiegłych hien najważniejszymi są. Ważniejszymi nawet niż wspólny interes 35 tysięcy normalnych mieszkańców Iławy. Nie dziwię się panu, błądzić to rzecz ludzka. Zastanawia mnie tylko, że w całym gąszczu listów od czytelników jest pan jedyną osobą, która ma jeszcze jakąkolwiek odwagę ująć się publicznie za Maśkiewiczem. Naprawdę godne to podziwu. Najbardziej jednak podziwiam pański rzeczony wyżej „obiektywizm” w sprawie Maśkiewicza – zwłaszcza, że jest pan bratem Edwarda Sochackiego, radcy prawnego urzędu miasta w Iławie, którego zatrudnia i któremu pensję wypłaca burmistrz Maśkiewicz.
red. Jarosław Synowiec
ZŁY PRZYKŁAD IDZIE GÓRY
Zaczęło się od ataku na byłego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego (SLD) na niezależne media: że takie niedobre, że piszą nieprawdę, że nie ma żadnej afery lekowej ani farmaceutycznej, ani żadnej w tym związanej łapówki. A oni, nieposłuszni, co robią? Piszą dalej.
Afera goni aferę, dymisja goni dymisję, prokurator ma coraz więcej roboty. Premier Miller w opałach. A oni co robią? Piszą dalej. No to omówimy sprawę przy obiadku w knajpie. Zobaczyli nas dziennikarze! No to wio, bić ich (za prawdę), bić ich!
Panowie z iławskiego SLD, panowie „Iławianie Razem”: czy wy też spotkacie się teraz przy obiadku? A można przecież wziąć się za robotę i przez to dać tematy prasie lokalnej. Będą pisać o odzyskaniu przez miasto utraconego półwyspu po „Czapli”, o grupie iławskich biznesmenów budujących tam wspólnie ekskluzywny hotel na około 100 miejsc, o wstępnie opracowanym planie zagospodarowania wyspy Wielka Żuława.
Podobno w naszym mieście 35 proc. to tereny zielone, a 53 ha przeznaczono pod budowę willową i pensjonaty o łącznej powierzchni użytkowej 400 m2. Miasto sprzeda 176 działek o powierzchni 0,30 ha po 25.600 złotych.
Panowie radni! Proszę powiadomić mieszkańców poprzez prasę, gdzie ma się ustawić kolejka i czy można sporządzić listę społeczną (kontrolowaną przez pierwszego sekretarza). Bo chętnych będzie dużo. I jak to pogodzić, jeżeli będą chcieli kupować za więcej? Co zrobicie z pieniędzmi? Może spotkacie się na obiadku, a jeżeli zobaczą was dziennikarze, to bić ich w twarz? (za prawdę). Czy w Iławie już wszystko jest w najlepszym porządku? Czy stworzono już plan utwardzenia istniejących ulic, oparty na jasnych kryteriach? (jak np. data wybudowania ulicy). Czy jednak chcecie mieć wygodną furtkę i biegać przed następnymi wyborami z obietnicami położenia na każdym osiedlu uliczki? Panowie radni! Weźcie się wreszcie do roboty.
Panowie redaktorzy „Nowego Kuriera”! Wierzę, że prasa obroni się sama, ale współczuję wam braku interesujących i pozytywnych tematów z działalności naszych władz lokalnych. Nie rozpieszczają was, nie ma o czym pisać. Ciągle tylko wpadki. Tak więc i gazeta wygląda jak jeden wielki horror (...).
Witold Nosowicz
„Prawo i Sprawiedliwość”
TRAFIŁA KOSA NA „NOWY KURIER”
Wcześniej czy później spodziewać się mogliśmy spięcia w relacji ludzie burmistrza – prasa. Nie można w czasach wolności słowa robić co się podoba i liczyć na to, że inni tego nie zauważą. Chyba, że jest się skończonym kretynem (...).
Nie chciałbym ograniczyć się jedynie do poczynań SLD na terenie powiatu. Otóż ostatnie kilka tygodni przyniosły nam poza tzw. aferą Rywina także tajemnicze zniknięcie zbóż, przekręty w ministerstwie zdrowia (Łapiński i Nauman przyp.), pobicie dziennikarzy „Newsweeka”, a ostatnio przekręty związane z prywatyzacją polskiego przemysłu ciężkiego. Do czego dążę?
Po pierwsze. W to wszystko zamieszani są ludzie z SLD. Po drugie: na trop tych wszystkich afer wpadli dziennikarze właśnie! Czy sądzicie państwo, że gdyby nie oni, to fakty te byłyby kiedykolwiek ujawnione?! Odpowiedz jest oczywista.
Tak już jest, że ryba psuje się od głowy. Lokalni działacze SLD czując nacisk prasy po prostu zaczęli pękać, lecz ich reakcja w postaci protestu wobec „Nowego Kuriera” jest w zasadzie żenująca i świadczyć może o ich inteligencji lub też jej braku.
Anarchistyczne podejście do świata, jakie ostatnio w sobie wyczuwam mówią, mi o tym jak prymitywni i perfidni są rządzący. Najchętniej zamknąć wszystkim dziób i spokój. Wytrawni kombinatorzy z lewa i prawa są tacy sami: grabić do siebie, lecz ich momentami dobre stosunki z prasą nie świadczą o tym, że są uczciwi – starają się po prostu te stosunki wykorzystać przed... wyborami.
Co można sądzić o tym proteście SLD wobec „Nowego Kuriera”? Otóż nic! Tak samo jak o samym iławskim SLD, które ślepo broni nie osądzonego łobuza, wypisując przy tym jakieś brednie – nie dość, że z błędem językowym, to jeszcze kompletnie anonimowe (brak podpisów).
Po prostu zamarzyło im się mieć RADĘ KOLESI, lecz jakiś „brukowiec” patrzy im na ręce. Szukanie dziury w całym, obarczanie złem tylko Adama Żylińskiego, a ostatnio popuszczanie fantazji o zagospodarowaniu wyspy – no tak, trzeba mieć dyżurne tematy zastępcze.
Tym bardziej jest mi przykro, gdyż nawet sympatyzowałem z SLD i sądziłem, że ta partia zmądrzała, a starzy cwaniacy nieco przygaśli. Ot jak człowiek może się przejechać. Niestety sami sobie ich wybraliśmy i teraz się męczymy.
Brawo redakcja za uważne przyglądanie się władzom lokalnym. Wierzę, ze będziecie tak konsekwentni do końca – zarówno ich, jak i waszego. Szczególne pozdrowienia dla Leszka Olszewskiego.
(person. do wiad. red.)
ZAROBIĘ I WYDAM W IŁAWIE?
Czytelnikiem tygodnika NKI jestem od samego początku jego istnienia, jednakże obecnie nie mogę go czytać na bieżąco, więc dopiero teraz pragnę wyrazić swe zdanie na temat oświadczenia klubu radnych SLD-UP i Stowarzyszenia „Iławianie Razem”.
Nasunęło mi się kilka refleksji. Otóż zawsze uważałem, że prasa lokalna jest po to, aby pokazywać nie tylko dobre uczynki władz lokalnych, ale także – a nawet przede wszystkim – wytykać ich błędy. Bo kto, jeśli nie media, pokażą nam takie poczynania, które mogą w efekcie późniejszym zaszkodzić lokalnej społeczności. Nie przypominam sobie faktu, aby jakiś demokratyczne wybrany radny publicznie krytykował swoje poczynania.
Atak radnych na wolną i niezależną prasę może skończyć się niedobrze dla krytykujących ją. Zapewne wszyscy bardzo dobrze pamiętamy zakusy i poczynania byłego ministra zdrowia Marka Łapińskiego (jak skończył? – na pewno nie jak mężczyzna). Nie chciałbym, aby zdarzenie takie miało miejsce w Iławie. Bardzo mnie dziwi fakt, że nasi demokratycznie wybrani radni biorą przykład od swych kolegów z ław rządowych.
Chciałbym doczekać czasów, gdy lokalni politycy po każdych wyborach będą zapominać z jakiej wywodzą się opcji i ugrupowań. Moim marzeniem jest to, ażeby po każdych wyborach radni działali pod wspólnym szyldem o nazwie „IŁAWA”. Jestem iławianinem, lecz nie mogę w Iławie przebywać codziennie. Myślę, że kiedyś będę mógł wreszcie „zarobić i wydać” w Iławie, tak jak to obiecał mi pan burmistrz Maśkiewicz. Lecz na razie jestem zmuszony zarabiać i wydawać poza moim ukochanym miastem.
Marek Mariusz Stypiński