Jak bumerang co roku powraca temat zwrotu kosztów za przejazdy autobusowe uczniom, którzy mają do swej szkoły więcej niż 4 km. Wójt gminy Iława mówi, że zgodnie z prawem nie może płacić za bilety, bo dotacje na ten cel trafiają do burmistrza, do którego szkół uczęszczają dzieci ze wsi. Natomiast burmistrz Iławy odpiera te zarzuty, wysyłając kolejne pisma do RIO w Olsztynie. Wojna na papiery, słowa i ustawy trwa. Cierpią jak zwykle dzieci i rodzice.
Litera prawa, którą przedstawia Krzysztof Harmaciński, wójt gminy Iława, mówi:
– Jeżeli dzieci mają zapewnioną możliwość spełnienia obowiązku szkolnego w gminie, w której zamieszkują, lecz z różnych przyczyn (za zgodą i wiedzą rodziców) uczęszczają do szkół w innych gminach, to gmina miejsca zamieszkania dziecka nie ma obowiązku zapewnienia bezpłatnego transportu i opieki w czasie przewozu lub zwrotu kosztów przejazdu środkami komunikacji publicznej.
MIASTO MA OBOWIĄZEK I JUŻ
Na podstawie orzeczenia, które przed końcem zeszłego roku szkolnego przesłała do gminy wiejskiej Regionalna Izba Obrachunkowa (RIO), walczą o zwrot kosztów rodzice, których dzieci uczęszczają do iławskich szkół.
– Jestem matką dwójki dzieci, które dojeżdżają do szkoły w Iławie – mówi Iwona Krajewska za Smolnik w gminie Iława. – Każdego roku jest to samo: walka o zwrot kosztów poniesionych na zakup biletów PKP czy PKS. Jeśli władze miasta decydują się na przyjęcie dzieci z terenu gminy wiejskiej, to niech zapewnią im dojazd do szkół bądź też wykupią bilety miesięczne. Moje dzieci mogłyby uczęszczać do szkoły w Ławicach, ale syn trenuje piłkę nożną w „Jezioraku” i dlatego zdecydowaliśmy, że będzie się uczył w Iławie. Daje nam się prawo wyboru szkoły, więc nie rozumiem, dlaczego potem burmistrz nie wywiązuje się z obowiązków, jakie na nim spoczywają.
Ze Smolnik dojeżdża 27 dzieci, z Nowej Wsi 79, z Siemian 6 dzieci, z Katarzynek i Laseczna po 1 dziecku. Z innych okolicznych wsi nie więcej niż po 10 dzieci. Łącznie do iławskich szkół dojeżdża 208 uczniów. Całkowity koszt zakupu dla nich biletów to suma prawie 7 tys. złotych miesięcznie.
I WSZYSTKO „JASNE”...
Droga dziecka z domu do szkoły nie może przekraczać: w przypadku uczniów klas I-IV to 3 km, a w przypadku uczniów klas V-VI i szkół gimnazjalnych – 4 km.
„Jeżeli droga w obwodzie, którym dziecko mieszka, przekracza wymienione odległości, obowiązkiem gminy jest zapewnienie bezpłatnego transportu i opieki w czasie przejazdu środkami transportu publicznego” – czytamy w innym już orzeczeniu przesłanym przez RIO.
Ten to właśnie zapis spowodował szeroką polemikę pomiędzy Krzysztofem Harmaciński, wójtem gminy Iława, a Jarosławem Maśkiewiczem, burmistrzem Iławy.
– Finalizowanie zadań nie będących kompetencją samorządu jest zabronione – wyjaśnia Andrzej Dzieniszewski, sekretarz miasta Iławy. – Samorząd może finansować tylko zadania, które leżą w jego gestii. Tu właśnie odbicie ma sprawa dowozu dzieci do szkół. Wystosowaliśmy pismo do RIO w Olsztynie z prośbą o wyjaśnienie nam, czy miasto Iława, jako organ prowadzący szkoły miejskie, ma obowiązek zapewnić tym dzieciom bezpłatny transport lub dokonać zwrotu kosztów przejazdu np. autobusem. Odpowiedź otrzymaliśmy bardzo jasną i przejrzystą. My nie mamy obowiązku zapewnienia dowozu i zwrotu kosztów.
Pismo RIO z dnia 22 marca 2004 roku ma między innymi takie brzmienie: „Obowiązek zapewnienia bezpłatnego transportu i opieki w czasie przewozu lub zwrot kosztów przejazdu środkami komunikacji publicznej (gdy droga do szkoły przekracza 3 i 4 km) spoczywa na organie prowadzącym szkoły, właściwym ze względu na obwód miejsca zamieszkania dziecka”.
– No i sprawa jest jasna! – tłumaczy Dzieniszewski. – W naszym przypadku jest to gmina wiejska, bo na tym terenie te dzieci mieszkają. To jest więc tamtych zadanie własne.
Interpretacja orzeczeń RIO jest dla obu gmin jasna, każda jednak rozumie orzeczenia inaczej. Żadna nie poczuwa się do wypłacenia pieniędzy za kupione przez dzieci bilety.
CO Z SUBWENCJĄ?
Mieszkają na wsi, ale uczą się w Iławie. Więc korzyści – subwencje płynące z ich nauki – trafiają do iławskich szkół, a nie do wiejskich: – Ale subwencja pokrywa tylko koszty prowadzenia szkoły i systemu edukacyjnego – szybko dodaje sekretarz miasta.
Czyżby zatem do systemu edukacyjnego nie należy włączać dojazdu ucznia do szkoły? Wszak z tych pieniędzy – subwencji – utrzymywane są bursy i internaty, szkolne schroniska młodzieżowe oraz udzielana jest pomoc materialna dla uczniów. A czymże jest zwrot kosztów dojazdu do szkoły naszego dziecka, które chce i ma prawo do kształcenia się w dowolnej szkole swego powiatu.
W tym roku subwencja oświatowa ma wzrosnąć o blisko 780 mln złotych (w porównaniu z rokiem 2003, kiedy wynosiła łącznie około 24,5 mld złotych). Burmistrz Iławy tę ogromną subwencję oczywiście odpowiednio „zagospodaruje”, ale płacić za dojazdy dzieci na razie zamiaru nie ma.
JOANNA MAJEWSKA
Iława. Od lat dzieci z gminy wiejskiej dojeżdżają
do iławskich szkół. Co roku powraca temat zwrotu
kosztów za przejazdy. Wójt gminy Iława oraz
burmistrz Iławy zastawiają się paragrafami.