Ciężkie dni czekają Iławską Izbę Gospodarczą. Burmistrz Jarosław Maśkiewicz chce wstrzymać dopływ sporych pieniędzy do ośrodka, a także zabrać część zajmowanych przez IIG pomieszczeń.
Od 1995 roku izba bezpłatnie użycza od miejskiej spółki ITBS gmach przy ulicy Sobieskiego 37a. Ówczesne władze miasta pomagały w ten sposób ośrodkowi tłumacząc to tym, że izba wspierając przedsiębiorczość wypełnia zadanie publiczne. IIG jest organizacją „non profit” (działa bez zysku).
Z racji użyczenia całego budynku do izby trafiał czynsz od banku zajmującego parter (siedziba izby mieści się na piętrze). Miesięczny dochód izby z tego tytułu wynosił około 5,5 tysiąca złotych.
STRACĄ PARTER
Ta sytuacja ma się zmienić od nowego roku: – Burmistrz poinformował nas pisemnie, że stracimy parter budynku, z którego podnajmowania czerpaliśmy istotne dla nas wpływy, a na pierwszym piętrze będziemy wynajmować jedynie część dotychczas zajmowanych pomieszczeń, płacąc za to czynsz – mówi prezes izby Zbigniew Liss.
– Grozi nam bieda i ciasnota – dodaje Marek Słociński, dyrektor izby.
Nowe propozycje burmistrza będą kosztować izbę ponad 5,5 tys. zł miesięcznie. Jak mówi Słociński, tyle trzeba będzie obciąć w budżecie ośrodka, bo z innego źródła nie da się zdobyć takich środków.
– I tak w tym roku wypracowaliśmy o 1/3 środków więcej niż planowaliśmy. Z tym wiążą się jednak o 1/3 większe wydatki, bo jesteśmy organizacją „non profit”, świadczymy usługi za darmo lub po kosztach – mówi dyrektor.
Marek Słociński twierdzi, że skoro izba straci 5,5 tys. zł po stronie dochodów, o identyczną kwotę trzeba będzie zmniejszyć wydatki.
– Oznacza to zmniejszenie zatrudnienia z czterech etatów do dwóch – mówi. – Jeśli to zrobimy, nasze możliwości znacznie spadną, będziemy prowincjonalną atrapą dotychczasowego ośrodka. Komu na tym zależy?
BEZ UKRYTYCH DOTACJI
Tymczasem burmistrz Jarosław Maśkiewicz powiedział nam, że zasady użytkowania przez izbę budynku przy Sobieskiego były nie do przyjęcia.
– Uważam, że miasto nadal pomaga i będzie pomagać izbie, jednak nie na zasadzie ukrytych dotacji. Nie mogę tego akceptować, ponieważ odpowiadam przed mieszkańcami – tłumaczy burmistrz. – To przecież miasto na swój koszt wybudowało ten obiekt, a czynsz z banku idzie do IIG. Tak nie może być. Przedłużyłem obecny układ do końca roku tylko dlatego, by nie burzyć tegorocznego budżetu izby. Nie mogę jednak dłużej tego tolerować, bo społeczeństwo mnie za to rozliczy. Grajmy uczciwie. Dlaczego Cech Rzemiosł Różnych może mieć swój budynek i płacić podatek gruntowy? To są dwie prężne organizacje i należy je traktować na równych zasadach.
– Izba i cech to zupełnie inne organizacje – ripostuje dyrektor Słociński. – Cech działa wyłącznie na rzecz zrzeszonych w nim rzemieślników. Izba, oprócz działań na rzecz przedsiębiorców, wychodzi do młodzieży, włącza się w sprawy Unii Europejskiej i jej funduszy, uczestniczy w zdobywaniu środków krajowych i unijnych, prowadzi punkty konsultacyjne i informacyjne, organizuje szkolenia dla wszystkich chętnych. Owszem, izba może zająć się tylko wąską grupą zrzeszonych w niej firm, ale czy o to chodzi?
Przedstawiciele izby zastanawiają się, dlaczego burmistrz z taką konsekwencją walczy o tak małe ich zdaniem w skali finansów miasta pieniądze, podcinając w ten sposób skrzydła dobrze działającej organizacji.
– Przecież jeszcze we wrześniu za naszą 10-letnią pracę burmistrz uhonorował nas mianem Twórca Wizerunku Iławy – przypomina wiceprezes IIG Włodzimierz Wachowiak.