W iławskim sądzie odbyło się posiedzenie w sprawie zażalenia na bezpodstawne zatrzymanie przez policję. Wniósł je iławski biznesmen Sławomir Piotrowski. Policja chce udowodnić, że działała legalnie.
Przypomnijmy. Policjanci z Iławy przeskakując przez płot weszli na posesję Sławomira Piotrowskiego, właściciela kosmetycznej formy Bi-Es (w maju 2011 r.). Powodem interwencji był donos, że przedsiębiorca kierował rzekomo po pijanemu samochodem.
Piotrowski odmówił na miejscu badania przenośnym alkomatem. Twierdzi też, że policjanci nie przedstawili mu się i nie podali powodu zatrzymania. Na iławskiej komendzie po badaniu na stacjonarnym alkomacie okazało się, że obywatel jest trzeźwy.
Dziś Piotrowski zarzuca policjantom nie tylko przekroczenie uprawnień. Jego zdaniem m.in. powinni mieć nakaz wejścia na prywatną posesję oraz nie mieli prawa zakazywać mu kontaktu z adwokatem. Biznesmen oddał sprawę do sądu.
DOWODY POLICYJNE
Podczas wtorkowego posiedzenia sądu, który ma rozpatrzyć zażalenie Piotrowskiego na działania policji, zeznawał sam powód oraz Radosław Junkier, jeden z policjantów, który go zatrzymywał. Krzysztof Zięba, drugi z policjantów, mimo tego, że był obecny, nie został jeszcze przesłuchany.
Funkcjonariuszom towarzyszyli wicekomendant iławskiej policji Waldemar Jackowski oraz ich bezpośredni przełożony Mirosław Mozarczyk, naczelnik iławskiej prewencji. Media na posiedzenie nie zostały przez sąd wpuszczone.
– Przedstawiliśmy sądowi dowody: nagranie z wideorejestratora radiowozu, nagranie rozmów policjantów z dyżurnym komendy oraz ze zgłaszającym podejrzenie, że pan Piotrowski prowadzi auto po pijanemu – powiedział Kurierowi po posiedzeniu wicekomendant Jackowski. – Sąd odtworzy te nagrania na następnym posiedzeniu. Wyraźnie na nich słychać, że pan Piotrowski nie kontaktował się z adwokatem, ale z siostrą.
Wicekomendant twierdzi, że policjanci przed zatrzymaniem biznesmena, wbrew jego zeznaniom, przedstawili się i wylegitymowali. Dodaje, że weszli na teren prywatnej posesji zgodnie z prawem: na podstawie swoich legitymacji.
– Pan Piotrowski, jak widnieje w dokumentach sporządzonych przez policjantów, nie słuchał poleceń i odmawiał badania alkomatem, żądając sporządzenia protokołu z zatrzymania – mówi wicekomendant. – Tymczasem nasze procedury są takie, że protokół jest spisywany po badaniu.
Jackowski przyznaje, że policja wszczęła wewnętrzne postępowanie w tej sprawie.
Na pytanie czy zostanie wszczęte także postępowanie w sprawie fałszywego zawiadomienia policji o pijanym kierowcy, który okazał się trzeźwy, odpowiedział: – Dopiero na podstawie postanowienia sądu będziemy rozpatrywać tę sprawę. Obecnie to sąd musi stwierdzić, czy było to bezpodstawne zawiadomienie, czy też nie.
CIĄG DALSZY NASTĄPI
Sławomir Piotrowski nie złożył póki co dowodów w tej sprawie.
– Ja i mój prawnik czekamy na zeznania wszystkich osób oraz przedstawienie wszystkich materiałów – powiedział nam biznesmen. – Potem to wszystko będziemy komentować i się ustosunkowywać.
Kolejne posiedzenie sądu odbędzie się 2 sierpnia. Zeznawać wówczas mają także funkcjonariusze z wydziału ruchu drogowego, którzy nieoznakowanym radiowozem przybyli na wezwanie kolegów, by przebadali Piotrowskiego alkomatem.
Przed sędzią Tomaszem Charzewskim zeznania złoży także Marek Galiński, dyżurny iławskiej komendy.
Jako świadków wezwano też osobę zgłaszającą podejrzenie o nietrzeźwości Piotrowskiego oraz kobietę, która obserwowała zatrzymanie biznesmena.
JUSTYNA JASKÓLSKA
Przed sądową salą na posiedzenie oczekują
policjanci, którzy zatrzymali Sławomira Piotrowskiego
oraz ich przełożeni. W tle przy oknie biznesmen
ze swoim adwokatem